Pow Max*
Był ostatni dzień wakacji zanim zacznę naukę w Hogwarcie. Ten dzień zamierzałam spędzić z Weasley'ami i tatą na pokąnej. Wstałam z łóżka i powędrowałam do szafy i ubrałam zwykłe spodnie i bluzę. Od poznania z braćmi mój atyl ubierania się trochę zmienił i wyglądam inaczej. Co do stylu, przestałam ubierać sukienki, zamieniłam je na spodnie i bluzy. Z moimy włosami też nie jest to samo co wtedy. Rok temu z chłopakami wpadliśmy na głupi pomysł i ostatecznie przetestowali na mnie zaklęcie, które pofarbowało mnie na rudo. Fredowi i Georgowi było do śmiechu, a mi nie do końca, ale zostawiłam sobie ten kolor.
Po przebraniu poszłam do łazienki i dokończyłam szykowanie. Następnie podeszłam do torby i się spakowałam Potem zeszłam na dół. Mój tata siedział w kuchni jedząc tosty.
-Cześć tato- powiedziałam i usiadłam na przeciwko niego
-Witaj kochanie, jak się czujesz?
-W sensie?- posłałam mu pytające spojrzenie
-No, bo jutro już będziesz uczennicą Hogwardu i nie zobaczymy się przez dłuższy czas...- Jacob ewidentnie posmutniał
-Tato, nie martw się, poradzę sobie- uśmiechnęłam się- a po zatym w każde święta i ferie będę przyjeżdżać
-Wiem, ale to pierwszy raz gdy tak długo cię nie będzie i się martwię, to chyba normalne- powiedział niepewnie
-Oj tato- wtałam i go przytuliłam.
-Dobrze, chodź, bo się spóźnimy
Po chwily przenieśliśmy się na pokątną. Jak zawsze panowała tam głośna atmosfera. Rozejrzeliśmy się i zobaczyliśmy Weasley'ów, Molly, Arthura, Percy'ego, Freda, George'a, Rona i Ginny. Podeszli do nas i się przywitali. Dorośli rozmawiali ze sobą, ja z bliźniakami poszliśmy się rozejżeć, Percy poszedł po podręczniki, a Ron i Ginny zostali.
Nagle Fred zaczął udawać, że płacze i trzymał się za serce.
-Jak te dzieci szybko dorastają- mówiąc to spojrzał na mnie, a potem na brata- co nie, George?
-Tak, dokładnie- i przyłączył się do teatrzyku Freda.
Ja tylko przewróciłam oczami i poszłam dalej, a oni za mną. Przez dłuższy czas wspominali moje dzieciństwo i jak się poznaliśmy, oczywiś używając słów ,,jakby to było wczoraj" i nie zapominajmy o płakaniu.
-Nie przesadzajcie- uśmiechnęłam się do nich
-My nie przesadzamy- powiedzieli identycznie- jesteś jeszcze dzieckiem i musimy cię pilnować- dodał George z powagą i zaczęliśmy się śmiać.
Chodziliśmy jeszcze przez pół godziny, cały czas się śmiejąc. Potem dołączyliśmy do rodziców. Poszłam z tatą najpierw po różdżkę. Wierzba , 10 cali, z włosia jednorożca. Następnie po podręcziki i szatę. Po skończonych zakupach przechodziliśmy obok sklepu ze sprzętem do Quidditcha i zobaczyłam świetną miotłe. Nimbus 2000. Wpatrywałam się w nią dobrych kilka minut, aż chłopaki wyrwali mnie z transu.
-Fajna, nie?-zapytali równocześnie
-no- odpowiedziałam z zacjwytem, a oni się zaśmiali- dobra idziemy- dodałam i poszliśmy dalej. Dokupiliśmy jeszcze kilka potrzebnych rzeczy i przenieśliśmy się do domu. Przed snem jak zawsze, napisałam jeszcze list do bliźniaków, dostarczył je Hans, moja sowa. Hans jest w naszej rodzinie od roku. Tata kupił go na Pokątnej. Jak sowa odleciała poszłam spać.Następnego dnia wstałam bardzo wcześnie ubrałam koszulę i spódnice, a następnie zeszłam na dół.
-Witaj tato- powiedziałam biorąc kawałek chleba- to już dziś- dodałam podekscytowana
-Jestem z ciebie dumny...
-Dziękuję tato
Rozmawiałam z ojcem jeszcze jakieś 10 minut, aż zorientowaliśmy się, że zaraz się spóźnimy.Byliśmy na peronie, za pięć minut miał przyjechać pociąg. W tym momencie zobaczyłam rodzine Weasley'ów. Bliźniacy zaczęli biec w moją stronę.
-Cześć maluchu-powiedzieli równocześnie
-Mówiłam wam już coś o tym
-Mówiłaś- powiedział Fred- ale ty jesteś maluchem- dodał George, na co ja przewróciłam oczami.
Po chwili pociąg już stał na peronie.
-Pa tato, kocham cię- przytuliłam ojca
-Ja ciebie też, ale już idź, bo...
-Się rozpłaczesz?- przerwałam mu i się uśmiechnęłam
-Bo się spóźnisz- potargał moje włosy i odeszłam.
Usiedliśmy z bliźniakami w jednym przedziale. To chyba była najgłośniejsza część pociągu. Cały czas usłyszeć można było śmiechy i hihy. Wraz z nami był jeszcze jeden chłopak Lee Jordan, to przyjaciel Freda i Georga.
Po dłuższym czasie drzwi się otworzyły i weszła nimi dziewczyna w moim wieku z burzą włosów na głowie
-Nie wiedzieliście żaby Nevill'a?- zapytała
-Nie, nikt nie widział- odpowiedziałam
-A, dzięki- i wyszła, ale po chwili wróciła i dodała- zapomniałam, zaraz będziemy na miejscu, więc ubierzcie się w szaty.
Po chwili pociąg się zatrzymał, a my przebrani w szaty wyszliśmy z pociągu. Moim oczom ukazał się wielki mężczyzna z bujną ciemną brodą.
-Pierwszoroczni za mną!- krzyczał i dzwonił dzwonkiem.
Szybko pożegnałam się z chłopakami i poszłam za mężczyzną. Zaprowadził nas do jeziora, za którym można było dostrzec zamek, to Hogward. Wyglądał pięknie. Hagrid (tak nazywał się ten wielkolud) kazał nam wsiąść do łódek. Usiadłam z Ronem, z tą dziewczyną z pociągu i jakimś chłopakiem w okularach. Kiedy byliśmy na miejscu, przejęła nas pani McGonagal. Poszła z nami do wielkiej sali. W środku zobaczyłam, cztery strasznie długie stoły, przy każdym stole siedzieli uczniowie o innych kolorach szat. Na przeciwko od wielkich drzwi był stół nauczycieli. Podeszliśmy na początek sali i dyrektor przemówił
-Witajcie drodzy uczniowie, zanim rozpocznie się kolacja, tradycyjnie zacznijmy od ceremoni przydziału.
Po koleji pni profesor zaczęła wyczytawać nazwiska uczniów, a tiara przydzielała ich do domów. Liczba uczniów czekających na przydział zaczęła się zmniejszać, aż w końcu usłyszałam
-Max Hourg
Przełknęłam ślinę i poszłam usiąść na krześle, następnie McGonagal nałożyła mi tiare na głowie. Z oddali zobaczyłam śmiejących się i machającym mi chłopców. Uśmiechnęłam się pod nosem i tiara zaczęła mówić
-Hmmm, to będzie naprawdę trudna decyzja. Inteligenta, może Ravenclaw, nieeeee, odważna to może Griffindor, hmm, a może, tak- dramatyczna pauza, aż krzyknęła- SLYTHERIN
Byłam lekko zawiedziona, myślałam, że trafię do Gryffindoru. Z lekkim żalem podeszłam do stołu Slytherinu, a uczniowie mnie powitali. Szybko zjadłam kolację i poszłam za prefektem do dormitorium. Dzieliłam go z jakimiś 3 dziewczynami. Widać było, że nie są zadowolone z tego, że tu jestem, ale nie zwracałam na nie uwagi. Poszłam do łazienki, wzięłam prysznic i położyłam się do łóżka przy ścianie. Próbowałam zasnąć, ale te dziewczyny cały czas się śmiały i podniecały się Draco. Serio? Zauważyłam, że te dzieczyny są jakieś nie teges, ale, że Malfoy, bez przesady. Powoli zaczęły irytować mnie ich chichoty, więc wstałam i
-Możecie się troche przymknąć, bo niektórzy tu chcą spać
One tylko zmierzyły mnie wzrokiem i wróciły do rozmów
-Brak mi na nie słów- mruknęłam pod nosem i wróciłam do łóżka.
Zasnęłam, z trudem, ale zasnęłam, choć nie na długo. Obudziły mnie krzyki fanek blondaska.
-Pająk!!!!- krzyczały wszystkie na raz
Opadła mi szczęka, takie cwane, a jak się pojawi mały pajączek to piszczą. Pomyślałam, że pokażę moje dobre serce. Podeszłam do ściany, na której wisiał pająk i wziełam go na rękę.
-Cześć maluszku, te flądry cię wystraszyły? Zaniose cię w inne miejsce.
Miny krzykaczek były bezcenne. Wyszłam z pająkiem z pokoju i położyłam go na parapecie, ledwo przekroczyłam próg drzwi i się za mną zamknęły...na klucz. Te głupolki zamknęły za mną drzwi, bo przestraszyły się pająka, serio?
-Dziewczyny, otwórzcie te drzwi, bo was pająkiem poszczuję- waliłam w drzwi, a one nawet nie odpowiedziały. Wiedziałam, że mi nie otworzą, a moja różdżka była w środku, więc nie mogłam nic zrobić. Poszłam położyć się na kanapie w pokoju wspólnym i zasnęłam...
»»»»»»»»»»»»»»»
Po 10 miesiącach, ale jest
Jak przeczytają to fanki Malfoya tp mnie zjedzą 😂
Prosiłabym o głosowanie na powieść, będę wdzięczna
CZYTASZ
Must Be A Weasley//George Weasley
Fanfic-Max Hourg Przełknęłam ślinę i poszłam usiąść na krześle, następnie McGonnagal nałożyła mi tiare na głowie. Z oddali zobaczyłam śmiejących się i machającym mi chłopców. Uśmiechnęłam się pod nosem i tiara zaczęła mówić -Hmmm, to będzie naprawdę trudn...