15. Zwierciadło Ain Eingarp

164 3 0
                                    

-Harry gdzie ty idziesz?- spojrzałam na niego przecierając jedno oko
-Nigdzie- odpowiedział zestresowany
-Przecież, widzę- wstałam do pozycji siedzącej
-No dobra, chciałem wypróbować pelerynę niewidke.
-Idę z tobą, nie puszczę cię samemu, byś zwiedzał Hogwart- rzekłam z powagą.
Chłopak tylko przewrócił oczami, ale po chwili się uśmiechnął. Nałożyliśmy na siebie pelerynę i zeszliśmy do obrazu Grubej Damy
-Kto tu jest?- zapytała
Harry chciał już coś powiedzieć, ale zakryłam mu dłonią usta. Nie odzywając się ominęliśmy kobietę. Gdy byliśmy już w bezpiecznym miejscu, zapytałam szeptem.
-To gdzie idziemy?
-Do biblioteki, przejrzymy dział Ksiąg Zakazanych, będziemy mogli szperać do woli, a może nawet znajdziemy coś Flamelu.

W bibliotece było bardzo ciemno, prawie nic nie było widać. Zapaliliśmy lampę, która wyglądał, jakby sama płynęła w powietrzu.
Dział Ksiąg Zakazanych mieścił się w samym końcu sali. Podeszliśmy ostrożnie i unieśliśmy nasze źródło światła, by widzieć tytuły książek. Niewiele nam mówiły, a niektóre księgi w ogóle nie miały tytułów. Usłyszałam szepty.
-Słyszałeś?
-Ale co- zapytał i się rozejrzał
-Już nic
Trzeba od czegoś zaczońć, postawiliśmy ostrożnie lampę na podłodze i zaczęliśmy przeglądać najniższy rząd w poszukiwaniu czegoś ciekawego. Moją uwagę przykuła wielka, czarno-srebrna księga. Wyciągnęłam ją z niemałym trudem, gdyż była bardzo ciężka. Położyłam ją na kolanach i otworzyłam.
Ciszę przerwał mrożący krew żyłach wrzask. Harry zamknął moją księgę, ale krzyk trwał i trwał. Przerażeni, coflęliśmy się, przewracając lampę.
-Uciekamy- powiedział przerażony, słysząc kroki na korytarzu
W ostatniej chwili wepchnęłam księgę na swoje miejsce i pobiegliśmy w stronę wyjścia, minęliśmy Filcha w drzwiach. Pobiegliśmy korytarzem, nadal słysząc ten potworny wrzask.
Zatrzymaliśmy się nagle w nieznanym nam miejscu. W panicznej ucieczce nie zwróciliśmu uwagi, dokąd biegniemy. Po chwili usłyszeliśmy kroki i czyjeś głosy
-Polecił mi pan, panie profesorze, jeżeli usłyszę, że ktoś chodzi nocą po zamku, to mam pana poinformować, a ktoś był właśnie w bibliotece, w dziale Ksiąg zakazanych- usłyszeliśmy Filcha, a głos, który mu odpowiedział rozpoznaliśmy natychmiast.
-W dziale Ksiąg Zakazanych? Daleko nie uciekł, zaraz go złapiemy- powiedział oschle, lecz z odrobiną zadowolenia... Snape.
Cofnęliśmy się jak najszybciej. Ruszyliśmy w stronę drzwi. Harry złapał za klamkę i przekręcił, a wejście do sali się otworzyło.
Pokój wyglądał jak opuszczona sala, pod ścianami ławki wraz z krzesłami i przewrócony kosz na śmieci. Jedną rzeczą, która nie pasowała do całości, było lustro, stojące po środku pomieszczenia. Na szczycie ramy zwierciadła widniał napis
Ain eingarp acreso gewtel az rawtą wte in maj ibdo
Zbliżyliśmy się do lustra, wymieniając spojrzenia.
W jednej chwili zamiast dostrzec odbicia mnie i Harrego, zobaczyłam... mamę
Ujrzałam dorosłą blondynkę stojącą obok mnie, po chwili położyła mi swoją dłoń na ramieniu, ale ja jej nie czułam. Odwróciłam się do tyłu, jej nie było, to tylko odbicie...
Łzy nalewały mi się do oczu, czułam jakby moje serce pękło na milion kawałków, miałam ochotę zacząć płakać na cały Hogwart. Na moją smutną minę zareagowała uśmiechem. Wpatrywałam się w nią z oszklonymi oczyma. Nagle z transu wyrwał mnie głos Harrego.
-Mamo?- szepnął- tato?
Nie zrozumiałam jego słów.
-O czym ty mówisz?
-Nie widzisz?- zdziwił się- to są moi rodzice
-Harry... ja widzę tylko moją mamę...
-Jak to?
-Może to zwierciadło pokazuje zmarłych członków rodziny
-Możliwe- nastała cisza, aż zapytał- twoja mama nie żyje?
-Tak- odpowiedziałam smutno- gdy byłam mała zachorowała... rak płuc, strasznie uporczywa choroba- mówiąc to przyłożyłam dłoń do tafli lustra, a moja matka zrobiła to samo- lekarze nie umieli tego wyleczyć, więc po kilku miesiącach umarła- kolejne łzy spływały mi po policzkach. Zamknęłam oczy, a po chwili poczułam uścisk, Harry uścisnął mnie i rzekł.
-Nie płacz, dobrze wiem jak to jest, będzie dobrze- odsunął się i uśmiechnął, a ja odwzajemniłam uśmiech.
-A teraz, idziemy do Rona, on też pewnie chciałby zobaczyć swoją rodzinę- zaproponował
-Okej

Nałożyliśmy na siebie pelerynę, a następnie pobiegliśmy w stronę dormitorium. Prawie rozwaliliśmy drzwi, wchodząc do środka. Harry od razu podszedł podekscytowany do Rona i zaczął szturchać go w ramie. Chłokpak wybudził się gwałtownie.
-Co się dzieje?- zapytał przecierając oko
-Musisz iść z nami- rzekł nadal pobudzony okularnik- w jednej z sal na dole, widzieliśmy zwierciadło, które pokazuje zmarłych
-Czyli zobaczę babcie?- odrzekł, z niepewną miną, a my się zarechotaliśmy
-Nie mamy dużo czasu, Snape i Filch grasują po zamku, musimy się śpieszyć- poinformowałam przyjaciół
Stanęliśmy blisko siebie, a po chwili mieliśmy na sobie wielki kawał materiału, dzięki któremu staliśmy się niewidzialni. Wyruszyliśmy w stronę sali ze zwierciadłem. Gdy byliśmy na miejscu, podbiegliśmy do lustra i Ron otworzył szeroko oczy. Znowu dostrzegłam swoją matkę, cały czas się uśmiechała, ale to był sztuczny uśmiech, smutny...

-I jak Ron- zapytał zniecierpliwiony Harry
-Widzę siebie... jestem starszy i NAJLEPSZY
-Co?- zdziwiliśmy się z szatynem
-Trzymam puchar Quidditcha!- krzyczał z radości
-O czym ty mówisz Ron?
-Opisuję, to co widzę- odrzekł nie odrywając wzroku.
Wymieniliśmy spojrzenia z Potterem, aż nagle mnie olśniło.
-Już wiem!- krzyknęłam, a chłopcy mnie uciszyli- już wiem jak to działa,  Czytałam o tym. To jest zwierciadło Ain Ejngarp, pokazuję największe pragnienia. To dlatego widzimy rodziców- pokazałam na siebie i Harrego- a Ron siebie w przyszłości jako najeprzeko gracza.
Chłopcy przez chwilę patrzyli na mnie ze zdziwieniem, ale po chwili zrozumieli. Chcieli coś powiedzieć, ale przerwał im chałas na korytarzu.
-Szybko- powiedziałam i w natychmiastowym tempie nałożyliśmy na siebie peleryne, a w drzwiach pojawiła się postać pani Noris, kotki Filcha. Wszyscy wstrzymaliśmy oddech patrząc się na kota. Po chwili za nią wbiegł woźny, rozejrzał się i wyszedł wraz ze swoim zwierzakiem.
-Myślicie, że nas zauważył?- dopytywał rudzielec
-Raczej nie...

Następnego dnia siedzieliśmy na śniadaniu, ja rozmawiałam z Weasley'ami, a Harry był zapatrzony w swój talerz z jedzeniem.
-Halo- machnęłam mu ręką przed twarzą, a bliźniacy parsknęli śmiechem i odeszli od stoły, by napisać list do Lee.
-t tak?- zapytał zdezorientowany
-Przestań się zamartwiać- próbowałam mu przemówić do rozsądku, po tym jak wróciliśmy do dormitorium, w ogóle nie spał, tylko patrzył się w sufit.
-Dzisaj w nocy znowu tam pójdę- odpowiedział stanowczo, nie odrywając wzroku od talerza.
-Nie pójdziesz- rozkazałam
-Niby dlaczego?
-Mam co do tego złe przeczucia... w każdej chwili mogą tam wejść Filch albo Snape.
-Mówisz jak Hermiona- w końcu spojrzał na mnie zaspanym wzrokiem
-Mówię poważnie
-Pierwszy raz się zgadzam z Max- dodał Ron.
Niestety Harry znów się zamyślił, wiedziałam, że nie jestem w stanie go powstrzymać

--------------------------------------------------------
W końcu uff
Wcześniej przez przypadek udostępniłam ten rozdział, przed wstawieniem poprzedniego, więc przepraszam za tamto powiadomienie hah

Piszę tę część chwilę przed udostępnieniem (23.05) i informuję, rozdziały będą bardzo wolno pisane, z powodu szkoły i obowiązków, przepraszam, do następnego :c

Must Be A Weasley//George WeasleyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz