Po skończonej, ostatniej lekcji tego dnia, wybrałam się do biblioteki. Przeszukiwałam książki w dziale magicznych stworzeń. Próbowałam sięgnąć jedną z ksiąg na wysokim regale. Byłam dosyć niska, więc miałam z tym niemały problem. Po chwili poczułam czyjeś dłonie na swojej talii. Moje stopy odrywały się od podłoża. Teraz z łatwością mogłam dosięgnąć lekturę. Po chwili już byłam na ziemi. Odwóciłam się w stronę osoby, która mnie podniosła. Ujżałam...
-George, to ty- ucieszyłam się i go przytuliłam- już ci lepiej?
-W sumie to tak-odrzekł. uśmiechnięty- przepraszam za tamto, po pros...
-Rozumiem, nie musisz mnie przepraszać- znowu go obięłam.
Rozmawiałam z chłopakiem krótką chwilę, a następnie przyszedł Harry.
-Max, idziesz z nami do Hagrida? Musimy z nim porozmawiać- zapytał mnie.
-Co knujecie?- dopytywał z wrednym uśmieszkiem George.
-Nic- odpowiedzieliśmy jednocześnie z Potterem.
-Idę z wami
Wymieniliśmy spojrzenia z wybrańcem i powiedziałam.
-Ee, to nie będzie konieczne, będziesz się tam nudził- oznajmiłam
-Właśnie, idziemy do Hagrida porozmawiać oo o- zaciął się Harry
-Pracy domowej- palnęłam.
Rudowłosy spojrzał na nas podejrzliwym wzrokiem.
-O czym ta praca domowa?- próbował z nas wyciągnąć informacje. Spojrzałam na swój nagdarstek udając, że jest na niej zegarek.
-Wiesz George, my musimy już iść, bo się spóźnimy- oznajmiłam i pociągnęłam Harrego w stronę wyjścia, na co jeden z bliźniaków się zaśmiał i ruszył w stronę dormitoriów.
Za drzwiami biblioteki czekali na nas Hermiona i Ron.
-Czemu tak długo?- zabrała pierwsza głos dziewczyna.
-Musieliśmy pozbyć się Georga- oznajmiłam
-Nieważne, idziemy- odrzekł troche oschle Ron.Ruszyliśmy w stronę chatki Hagrida. Wyciągnęłam rękę, zapukałam do drzwi i weszliśmy do środka.
-Witajcie, czego potrzebujecie?- zapytał nas radośnie właściciel chatki
-Już wiemy kto zaczarował miotłe Harrego- zaczęłam
-Cholipka, któż to taki?
- To był Snape- dokończył Harry
-Bzdury, po co Severus miałby czarować miotłe Harrego?- oburzył się lekko olbrzym.
Wszyscy wymieniliśmy spojrzenia, zastanawiając się, czu mu o tym powiedzieć. Harry uznał, że trzeba wyjawić prawdę.
-Czegoś się o nim dowiedzieliśmy-powiedział.- W Noc Duchów próbował przejść koło psa o trzech głowach. Potwór go ugryzł. Sądzimy, że chchiał ukraść to, czego pies strzeże.
Hagrid wypuścił dzbanek z rąk.
-Skąd wiecie o Puszku?- zestresował się
-Puszek?- zdziwił się Ron
-To coś w ogóle ktoś nazwał?- przeraziła się Granger
-A się zdziwiła, on jest mój, sprzedał mi go jeden Grek, dałem go Dumbledorowi do pilnowani
-Pilnowania czego?- dopytałam
-Za długi jęzor, nie chcę już żadnych pytań- coraz bardziej się denerwował.
-Ale Hagrid, Puszek pilnuje czegoś co Snape chce ukraść.
-Dyrdymały, profesor Snape jest tu nauczycielem
-To nie ma żadnego znaczenia. Wiem jak rozpoznać zły urok, dużo o tym czytałam, chodzi o kontakt wzrokowy, a Snape nawet nie mrugał- przemówiła Hermiona.
-Dokładnie- potwierdziłam jej słowa.
-Słuchajcie wy mnie, cała wasza czwórka-przybliżył się do nas- grzebiecie w sprawach, które was nie dotyczą, sparzycie się na tym. To czego pies strzeże może obchodzić tylko Dumbledora i Nicolasa Flamela.
-Nicolasa Flamela?- zapytaliśmy.
-Mam za długi jęzor, za długi jęzor- powtarzał do siebie i zaczął sprzątać rozbity dzban
-Co za Nicols Flamel?- szepnęłam do gryfonów
-Nie wiem- odpowiedziała mi, również szeptem dziewczyna.
Potter pokazał nam gest znaczący ,,pora już iść". Nikt się nie odezwał, więc to ja zabrałam głos.
-Hagrid, my już musimy iść do siebie.
Wstaliśmy od stołu i ruszyliśmy w stronę wyjścia.Kilka dni później
Zabliżało się Boże Narodzenie. Tego ranka Cały Hogrwart został pokryty przez śnieg. Co sprawiało, że razem z Weasleyami i Lee siedzieliśmy w ukryciu żucając śnieżkami w innych uczniów.
-Quirrel idzie- powiedział do nas Fred i zaczął odliczciać- 3, 2, 1
Wszyscy się wychyliliśmy, następnie wycelowaliśmy w profesora kulami śniegu. Po chwili wszystkie trafiły Quirrela w jego turban.
-Kto to był?!- krzyczał ze złością, a my schowani wybuchnęliśmy śmiechem. Nauczyciel do nas podszedł i zaczął wrzeszczeć na naszą czwórkę.
-Zostaniecie ukarani! Nie myślcie, że ujdzie wam to na sucho!- ruszył w stronę gabinetu Dumbledora.
-Chodźcie na śniadanie-zaproponowałam nadal chichocząc, a chłopcy się zgodzili.
Siedzieliśmi w Wielkiej Sali pałaszując tosty. Nagle przez ona wleciała gromada sów z listami. Na mój talerz zleciała koperta z odręcznie napisaną wiadomością
,,Droga Max, niestety nie będzie mnie w domu w te święta. Będziesz musiała zostać w Hogwarcie, mam nadzieję, że będziesz miała z kim spędzić Boże Narodzenie, Kocham Tata"
Pierwszy raz sama w święta. Bardzo mnie to przytłoczyło. ,,Dlaczego ojca nie będzie w te święta?" To pytanie krążyło mi po głowie. Pojedyńcza łezka spływała mi po policzku, co nie umkło osobom siedzącym wokół. Schowałam twarz w dłonie.
-Co jest Max- zapytał Lee siedzący po mojej prawej.
Nadal zasłaniając twarz jedną dłonią podałam mu list. Chłopak zaczął go czytać, a potem podał go bliźniakom, którzy nie wiedzieli co się dzieje.
-Nie martw się, my też zostajemy w szkole- pocieszał mnie Fred.
-Niestety Lee wyjeżdża, ale to i tak będą twoje najlepsze święta-dodał George.
-Zostajecie?- zapytałam
-Tak, nasi starzy wybierają się do Rumuni.
Rozmawialiśmy chwilę, a po zjedzonym posiłku miały się zacząć zajęcia transmutacji. Ta lekcja minęła szybko i sprawnie tak samo jak następna czyli zaklęcia, lecz ten spokojny i luźny dzień miały zepsuć eliksiry, które mieliśmy z Gryfonami. Najgorsze było w tym to, że lekcje ze Snapem odbywały się w lochach, co najbardziej dokuczało zimą.
-Naprawde mi żal-powiedział Draco- tych wszystkich, których nie chcą w domu i zostają w Hogwarcie- mówiąc to spojrzał na Rona, Harrego i na mnie, a Crabbe i Goyle się zaśmiali
~Skąd on wie, że zostaje, przecież dowiedziałam się o tym nie dawno~ pomyślałam
Malfoy od ostatniego meczy quidditcha zaczął mi coraz bardziej działać na nerwy. Był wściekły z powodu przegranej Slytherinu, cały czas proponował, by w następnym meczu zastąpić Harrego żabą drzewną, bo ma szersze usta. W końcu zorientował się, że niekogo to nie śmieszy. Wszyscy byli pod wrażeniem wyczynu Pottera.
Po lekcji wszyscy chcieliśmy wyjść z lochów, ale zauważyliśmy wielką jodłę, spod której wystawały dwie olbrzymie stopy. Od razu rozpoznałam, że to Hagrid.
Cześć, Hagrid, pomóc ci?- zapytał Ron, wpychając głowę między gałęzie
-Możecie przestać blokować przejście?- oburzył się Malfoy, wysuwając się z tłuma na przód- Oo, chcesz sobie dorobić Weasley? Planujesz zostać gajowym po skończeniu szkoły? Chatka Hagrida przy twoim domu wygląda jak pałac, co?- zaśmiał się wrednie.
Rudowłosy rzucił się na Malfoya, lecz w tej samej chwili pojawił się Snape.
-Weasley!
Ron puścił szatę Draco.
-Został sprowokowany panie psorze- powiedział Hagrid wychylając się zza choinki- Malfoy obrażał jego rodzinę.
-Może i tak było, ale bójki są niedopuszczalne, Hagrid- rzekl oschle Snape- Minus pięć punktów dla Gryffindoru, Ciesz się, że tylko tyle Weasley.
Cały tłum się rozszedł, zostaliśmy tylko ja, Harry, Ron i Hagrid.
-Jeszcze go dorwę- wycedził Ron przez zęby- któregoś dnia mnie popamięta.
-Nienawidzę ich obu- odrzekł Harry- Malfoya i Snape'a.
-Nie tylko ty- dopowiedziałam.
-No, dzieciaki głowa do góry, święta już nie długo- powiedział olbrzym- wiecie co? Chodźcie zobaczyć Wielką Salę, wygląda świetnie.
Poszliśmy więc za Hagridem.---------------------------------------------------
Jak można było zauważyć wznowiłam pisanie tej o to książki, jestem zadowolona, że po takiej przerwie jest w wysokich miejscach w rankingach (przynajmiej dla mnie hah). I jest pytanie w jakie dni tygodnia chcecie rozdziały i o której mniej więcej godzinie? :D
Miłego <3
CZYTASZ
Must Be A Weasley//George Weasley
Fanfic-Max Hourg Przełknęłam ślinę i poszłam usiąść na krześle, następnie McGonnagal nałożyła mi tiare na głowie. Z oddali zobaczyłam śmiejących się i machającym mi chłopców. Uśmiechnęłam się pod nosem i tiara zaczęła mówić -Hmmm, to będzie naprawdę trudn...