Zostaliśmy obudzeni przez okropny wrzask McSztywniary.
- Huncwoci, jest już dawno po ósmej! - Próbowałm kontynuować sen. - Co wy sobie wyobrażacie, że lekcje was nie obowiązują?! Szlaban dla całej czwórki! - Nadal byłam obejmowana przez Remusa. Tym razem leżałam twarzą do niego. Wysunęłam głowę spod kołdry i rozejrzałam się zaspana po pomieszczeniu.
- O dzień dobry. - Ziewnęłam.
- Dzień dobry, Susanno. Wytłumacz mi proszę dlaczego spałaś w łóżku z Remusem i dlaczego jesteście tak nieodpowiedzialni! - Mówiła spokojnym głosem, który później zamienił się w krzyk.
- Sory, ja nie mam siły tego tłumaczyć. - Odpowiedziałam zmęczona opadając na łóżko obok przyjaciela i przytuliłam się do niego. Chłopak niepewnie odwzajemnił gest.
- W takim razie zapraszam na szlaban również ciebie. - Żekła, zamykając drzwi.
- Merlinie, jak ta kobieta mnie czasami irytuje... - Jęknęłam.
- Wiecie co, ja chyba jednak pójdę na lekcje... - Stwierdził niepewnie Remus, odsuwając mnie delikatnie od siebie.
- Nawet nie próbuj, bo mi zimno. - Odpowiedziałam i przyciągnęłam go do siebie, nie chcąc stracić jedynego źródła ciepła. Chłopak przykrył mnie starannie kołdrą i mocno przytulił.
***
Tego dnia w ogóle nie wychodziliśmy z naszego dormitorium. Większeść dnia spędziliśmy na spaniu i leniuchowaniu. Nic specjalnego.
- Cholera, głodny jestem. - Stwierdził James około godziny piętnastej.- Nie da się cały czas jechać na żelkach i czekoladzie. Musimy zjeść coś normalnego.
- Wspaniale. Jak już idziesz, to przynieś mi słoik Nutelli. - Poprosiłam
- Ej, kto w ogóle mówił, że gdzieś idę? - Spytał
- Skoro podrzucasz dobre pomysły, James, to poświęć się i idź do kuchni.
- Ehh... no niech ci będzie. Kto idzie ze mną? - Zapytał. Ostatecznie ja z Remusem zostaliśmy i czytaliśmy książkę, a reszta poszła do kuchni.
Czytanie książki jednak prędko mi się znudziło. Błądziłam wzrokiem po pokoju, chcąc znaleźć sobie inne zajęcie. Mój wzrok zupełnie przypadkiem spoczął na Lupinie, a dokładniej na jego grzywce, której kosmyki w odcieniu ciemnego blondu opadały mu na oczy, drażniąc je przy każdym mrugnięciu.
Zatopiłam rękę w jego miękkich włosach, chcąc jedynie odgarnąć mu je z oczu, lecz niestety na tym nie poprzestałam. Co rusz przeczesywałam jego włosy, delektując się ich miękkością i czekoladowym zapachem.- Susanna, rozpraszasz mnie. - Zwrócił mi uwagę. - Chciałem dzisiaj poczytać. - Nie cofnęłam jednak swojej ręki. Postanowiłam odbić piłeczkę.
- Oh, ty tylko czytasz te książki. Fajne są, ale to już przesada. - Przejęłam od niego książkę i zamknęłam ją z głośnym hukiem. Nachyliłam się nad nim, by odłożyć lekturę na szafkę nocną. Chłopak cały czas uważnie mi się przypatrywał. - Spędź czas produktywniej. - Dodałam, powracając na moje wcześniejsze miejsce.
- No to co według ciebie powienienem robić, hm? - Zapytał.
- Oh, no nie wiem, jest wiele opcji. Możemy na przykład iść na spacer. O! Albo możemy ukraść miotły i uciec na nich razem z Hogwartu do, no nie wiem, Grecji chociażby! Zamieszkalibyśmy razem w jakimś domku przy plaży i już nigdy nie musielibyśmy słuchać narzekania McGonagal, albo... - Moje rozmyślania przerwał mi Remus, który jak zwykle musiał wszystko popsuć.
- Susanna... tak kolorowo nigdy nie będzie. Przecież ja jestem niebezpieczny... Jestem... bestią... - Spochmurniał. Wiedziałam, że zaprzeczanie nie miałoby sensu, bo tylko wywołałabym niepotrzebną kłótnię.
- Chodź tu, głuptasie. - Szepnęłam i przygarnęłan go do siebie, zamykając w szczelnym uścisku.
_______
Bardzo Wam dziękuję za tysiąc wyświetleń! Wiem, że nie do końca na to zasłużyłam, ale i tak jestem dumna! 😊

CZYTASZ
Hello! I'm Marauder.
FanfictionImpreza. Jedna wielka impreza. Tylko w ten sposób można określić życie pewnej grupy nastolatków. Ich życie nigdy nie wyglądało normalnie, wszystko sprawą tego, że ze wszystkimi z nich jest coś nie tak. Impreza na pół Hogwartu. - Spoko. Wypad do Zak...