Wysiedliśmy z pociągu, odziani w czarne szaty, nie przejmując się bagażami. W tym roku nie płynęliśmy łódkami, bo mieliśmy jechać powozami, tak jak reszta szkoły.
Pełni dumy maszerowaliśmy, wraz z uczniami starszych klas, ku powozom. Kiedy znaleźliśmy wolny, od razu do niego wsiedliśmy. W środku było miejsce dla sześciu osób, więc nasza piątka zmieściła się tam bez problemu.
Kiedy dojechaliśmy na dziedziniec zamku, udaliśmy się ku jego wrotom. Przechadzałam się korytarzem w kierunku Wielkiej Sali i podziwiałam ruchome obrazy wiszące na ścianach. Ich mieszkańcy wydawali się jakby cieszyć z tego, że dzięki uczniom, przestanie tu być tak cicho.
***
Na uczcie nie działo się zbytnio nic ciekawego poza tym, że Alex trafił do Ravenclawu. Tak myślałam, że będzie tam pasował.
Po skończonym posiłku, ku zaskoczeniu Syriusza, wyciągnęłam Jamesa na korytarz. Musiałam koniecznie z nim porozmawiać.
- Słuchaj James, mam podejrzenia co do Remusa, ale to tylko kwestia czasu, kiedy dowiemy się prawdy. - Mówiłam szeptem, obserwując, czy nikt nie wychodzi z Wielkiej Sali.
- Przeczytałem kilka książek w te wakacje, ale to wszystko wydaje się takie nie logiczne... Jak myślisz, co mu może być? Dlaczego on tak znika? - Zadał mi pytanie okularnik.
- Myślę, że wiem, co mu może być, ale jak na razie, nie chcę wnosić pochopnych wniosków.
- Mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze...
- Ja też James, ja też...
***
Tej nocy nie spałam. Jedna kwestia nie dawała mi spokoju. Kwestia odkrycia tajemnicy Remusa Lupina. Jego tajemnica co noc spędzała mi sen z powiek.
Wstałam z łóżka, ogarnęłam włosy i już chciałam bezszelestnie opuścić moje dormitorium, lecz nie było mi to dane. Akurat teraz musiałam z całej siły uderzyć w mały palec u stopy o ramę łóżka Lily.- Obudziłam ją. No świetnie! - Byłam wściekła na samą siebie.
- Susanna... - Ziewnęła. - Gdzie ty idziesz? Jest noc... - Wymamrotała sennie.
- Tak, wiem. Idź spać. - Poleciłam jej szeptem.
Rudowłosa natychmiast walnęła głową w poduszkę i zapadła w dalszy sen. Ja zaś po cichu udałam się ku dormitoriom chłopców. Kiedy już dotarłam pod właściwe drzwi, nie trudziłam się z pukaniem, tylko po prostu przez nie weszłam. Podeszłam do łóżka - jak mi się wydawało - Jamesa i pochyliłam się nad nim. Wiedziałam, że niepokojące było patrzeć na niego jak śpi, ale trudno.
- James, wiem, że jest bardzo późno, ale musisz wstać. - Szepnęłam. Ten tylko wymamrotał coś w odpowiedzi. - Jamie... - Przeciągnęłam, nadal szepcząc. Chłopak delikatnie uchylił powieki i spojrzał na mnie.- Susanna? - Zapytał zaspany Syriusz. Świetnie. Pomyliłam ich.
- Syriusz? - Zapytałam zdziwiona.
- Noo... - Odpowiedział przeciągle.
- Przepraszam, pomyliłam cię. Kolorowych snów. - Powiedziałam zakłopotana i przykryłam go bardziej kołdrą. On przewrócił się na prawy bok i zamknął oczy. Karciłam siebie w myślach za to, że mogłam ich ze sobą pomylić.
- James? - Zapytałam szeptem, podchodząc do innego, tym razem właściwego łóżka.
- Jak mogłaś nas pomylić? - Odezwał się Potter. -Przecież ja jestem zupełnie inny! - Powiedział z udawaną pretensją.
- Dobra, chodź ze mną. - Jęknęłam zniecierpliwiona.
- Gdzie cię znowu niesie? - Zapytał okularnik, przeciągając się.
- Gdzieś. Ta sprawa po prostu nie daje mi spokoju. - Westchnęłam. Kiedy James już się ubrał, podał mi jedną ze swoich bluz.
- Załóż ją, będzie ci zimno. - Powiedział. Miał rację, w końcu była jesień, a ja spacerowałam po zamku w samej piżamie.
Wyszliśmy z jego dormitorium i pod osłoną nocy udaliśmy się do biblioteki. Okryci Peleryną Niewidką kierowaliśmy się tym razem do działu ksiąg zakazanych. Przeglądaliśmy zarówno grube tomy, jak i te cienkie, które liczyły nie więcej niż trzysta stron. Przez całą noc znaleźliśmy jedno, wielkie nic.
O trzeciej nad ranem postaniwiliśmy dać sobie spokój i iść już spać. Mieliśmy szczęście, że była sobota.
CZYTASZ
Hello! I'm Marauder.
Fiksi PenggemarImpreza. Jedna wielka impreza. Tylko w ten sposób można określić życie pewnej grupy nastolatków. Ich życie nigdy nie wyglądało normalnie, wszystko sprawą tego, że ze wszystkimi z nich jest coś nie tak. Impreza na pół Hogwartu. - Spoko. Wypad do Zak...