3

1.3K 59 4
                                    

Poczułam lekkie szturchnięcie w ramię. Ocknęłam się i dopiero teraz do mnie dotarło, gdzie ja się znajduję.
Teraz moja kolej, mam coś powiedzieć. Przez moment stałam zestresowana, nie wiedząc, co powiedzieć. W momencie wszystko zapomnialam. Mój brat już chyba zaczynał wątpić, że to się uda i chyba powoli żałował, że mnie właśnie wybrał. Ale muszę coś zrobić, by się nie skompromitować przed prawie całym światem.

- Witamy serdecznie wszystkich zgromadzonych tutaj, jak i przed telewizorami. Mam nadzieję, że będzie to niezapomniany wieczór, pełen wrażeń. A teraz zapraszamy na oficjalne rozpoczęcie! - słowa, które przeczytałam jakieś pół godziny temu, ułożyłam w całość. Nie wiem, czy chodziło o coś takiego, czy nie. Ważne, że zadziałało. Przynajmniej tak mi się zdaję, bo po chwili wszyscy zaczęli bić brawa i się uśmiechać, a kamery zwróciły się w stronę innego gościa, który zaczął coś mówić.

- Gratulacje, siostra. Już myślałem, że się wycofasz. - szepnął mi na ucho Jack.

- Ja? Nigdy. Powiedziałam, że ci pomogę, więc pomagam. - odpowiedziałam, będąc dumna z siebie.

Poczułam się nieco lepiej. Myślę, że teraz sobie poradzę.
Zaczęłam rozglądać się po widowni. Było tam mnóstwo znanych i nieznanych mi osób. Wiele kojarzyłam z seriali z tego programu, w którym występuje Jack.
Nagle zauważyłam tego chłopaka, z którym mój brat mnie przed chwilą zapoznał. Jak on tam miał...? A, tak. Jace. Gdy na niego spojrzałam, zauważyłam, że on przyglądał mi się już wcześniej. Siedział zaraz na początku. Bardzo blisko sceny i przez to czułam się niekomfortowo, wiedząc, że gapi się na mnie jakiś koleś, którego dopiero co poznałam i na dodatek nie miałam wcale na to ochoty.

Impreza toczyła się dalej. Teraz akcja toczyła się gdzieś indziej. Ja naradzie zostanę z nimi, a potem braciszek da sobie radę sam, a ja pójdę się na chwilę odstresować.

***
Godzina 20:00.
Wyszłam z zatłoczonego miejsca jakieś 5 minut temu.
Chwyciłam swój telefon. Zaczęłam przeglądać instagrama.

- Na hali jest tyle osób, tyle się dzieje, a ty akurat musiałaś przyjść w tak ponure miejsce, jak to. - usłyszałam dobrze już mi znany głos zza pleców.
Przewróciłam oczami. Czy ja już wspominałam, że ten cały Jace mnie denerwuje? Jak tak dalej pójdzie, to będzie mnie wręcz wkurwiać!

- Spadaj człowieku. - odburknęłam pod nosem, starając się go do siebie zniechęcić i nie wdając się z nim w rozmowę dalej gapiąc się w telefon.

- Co ty taka niemiła? Staram się tylko zaprzyjaźnić. - nie udało się.
On zaprzyjaźnić że mną? Zgasiłam urządzenie i odwróciłam się w jego stronę. Stał pewnie i rękami w kieszeni i przyglądał mi się z lekkim uśmiechem.

- A ty? Też przecież nie jesteś ze wszystkimi. Nie bawisz się. Tylko stoisz tutaj i tylko marnujesz swój i przede wszystkim mój czas. Jak Ci tutaj tak niemiło, to idź do nich. - znów spojrzałam na telefon, by się dowiedzieć która godzina i może, czy przypadkiem ktoś by mnie nie poratował, i na przykład zadzwonił do mnie albo chociaż napisał.

- Ja byłem się przejść i po prostu na Ciebie wpadłem. - odpowiedział chłopak zbliżając się do mnie.
Stanął obok mnie i spojrzał w stronę, gdzie odbywał się cały event. Staliśmy za sceną, więc dobrze było widać wszystkich.

- Tak, jasne. - odpowiedziałam sarkastycznie robiąc prawie to samo co on.

- Za chwilę będzie rozstrzygnięcie najlepszego aktora nickelodeon. - przerwał krótką, niezręczną ciszę. - pewnie znowu wygram - dopowiedział po chwili, a ja się ironicznie zaśmiałam.

- Chciałbyś. Może byś wygrał, ale raczej na najbardziej zarozumiałego i pewnego siebie aktora. - uśmiechnęłam się pod nosem.

- A założymy się? - przekręcił głowę w moją stronę, tym samym spoglądając na mnie. - Zresztą i tak byś przegrała. Nie będę cię dołował. Sama zaraz zobaczysz. - wypowiadając ostatnie słowo z jego wypowiedzi zaczął iść w kierunku tej ogromnej sali. Byłam ciekawa, więc poszłam za nim i za chwilę znaleźliśmy się w tłumie ogromnej liczby ludzi.

- Chodź, za mną - złapał mnie za rękę i pociągnął w stronę siedzeń. Oczywiście nie obyło się bez dziewczynek lub innych fanów podbiegających do niego i proszenia o zdjęcie albo po prostu zgniatania go, co ludzie nazywali przytulniem, bez jego zgody. Poczułam się jak jakaś znajoma gwiazdy. W sumie, to nią byłam. Mój brat też jest rozpoznawany przez wiele osób, lecz nigdy nie znaleźliśmy się w takiej sytuacji, że wokół nas było aż tyle jego fanów. Dotarliśmy do miejsca, gdzie znajdowała się obsada serialu, w którym gra Jace. Bez żadnego słowa, usiadł obok jakiejś ciemnoskorej dziewczyny, a mnie usadził koło siebie. W tym momencie zaczęło się wymieniane nominowanych chłopców do kategorii "aktor roku".
Na scenę wyszły dwie dziewczyny. Na hali zapanowała cisza. Przynajmniej porównując to, co jest teraz z tym, co było kiedy przechodzilismy przez tą chmarę, to jest na prawdę spokojnie. Oczywiście, jak zawsze, musiały trzymać wszystkich w niepewności.

- A więc, najlepszym aktorem ostatniego roku...zostaje... - pierwsza dziewczyna przerwała.

- Jace Norman - wyszeptał mi do ucha chłopak siedzący obok.

- Przestań być taki pewny siebie, co? - odparłam lekko zdenerwowana tym jego ego.

-... Jace Norman!! - krzyknęła druga, a zaraz po tym, na sali wydobył się ogromny krzyk piesków i oklasków przeważnie małych fanek aktora.

- Wujek Jace zawsze ma rację. - zwycięzca spojrzał na mnie uradowany, a ja, jak to do mnie podobne, przewróciłam oczami, po raz kolejny słysząc jeden z jego głupich komentarzy.

Chłopak wstał, przeszedł koło mnie i wyszedł na środek hali, kierując się na scenę. Po chwili, podszedł do dziewczyn, przytulił je i, jak się można domyślić podziękował im.
Później podszedł do mikrofonu i z uśmiechem na twarzy podziękował wszystkim fanom za nagrodę oraz zadedykował swoje zwycięstwo im.

Na swoje miejsce wrócił z wielkim uśmiechem na twarzy.

Spojrzałam na zegarek. Godzina 20:37. Pomyślałam, że muszę znaleźć brata i pomóc mu w jeszcze jednej sprawie. Podniosłam się, więc z pozycji siedzącej i chciałam wyjść z rzędu, by udać się do Jack'a, ale poczułam, że ktoś łapie mnie za nadgarstek.

- Gdzie się wybierasz? - spytał Jace siedzący obok.

- Nie jesteś moim ojcem, żebyś musiał wszystko wiedzieć. - wyrwałam rękę i odeszłam. Nawet nie wiem, czy jeszcze coś mówił, bo nie dość, że ludzie byli bardzo głośno, to i tak głównym powodem było to, że nie miałam zamiaru go w ogóle słuchać i zwracać na niego uwagi.

Zaczęłam się rozglądać po hali. A dokładniej przy scenie. Tylko tam mógł znajdować się mój brat. Zauważyłam go, jak rozmawiał z jakąś dziewczyną. Ona zaraz od niego odeszła, więc ja postanowiłam do niego podejść.

- Gdzie ty byłaś tak długo? Zaraz zakończenie. - powiedział, gdy mnie zauważył.

- Też Cię szukałam. Co mamy robić teraz?

- Nic wielkiego. Po prostu się pożegnamy i na zakończenie zawsze jest niespodzianka w postaci prysznica że slime'a. - jak to usłyszałam od razu spojrzałam na chłopaka że zdziwieniem. Kto wymyśla coś takiego? Nie mają z czego się śmiać? Przynajmniej dobre to, że nie ja dostanę tym glutem. A właśnie kogo czeka ta niespodzianka?

- A kto będzie miał taką przyjemność wykąpania się w tym?

- Czasami puszczają to niezapowiedzianie, a czasem od jakiegoś czasu już się szykują na kogoś. Był pomysł, żeby zmoczyć kilka osób, ale nie wiem, jak to będzie teraz wyglądać. - okej. Mi tam pasuje. Może przynajmniej to mnie dzisiaj rozbawi. Zawsze śmieszyły mnie różnego typu wypadki ludzkie. Jak ktoś się wywalił, zagapił albo czymś oberwał.

O 20:55 byliśmy już gotowi do rozstania się z widzami. Przed tym jednak, na scenę wyszedł nasz prowadzący i zaczął się żegnać jako pierwszy. Po wypowiedzeniu ostatniego słowa, na jego głowę wylała się zielona breja, tak, że po chwili był już cały mokry i brudny.

Kamery skierowano na rozbawionych nas.

- A więc z takim nastrojem żegnamy się z Wami wszystkimi. - zaczęłam mówić z uśmiechem na twarzy

- Jak widać, John nie potrzebuje się już dzisiaj myć, bo zafundowaliśmy mu darmową kąpiel. - dodał Jack.

W pewnej chwili poczułam chłód na plecach. Trochę się wystraszyłam, nie wiedząc, co mogło się nagle stać. Nie minęło dużo czasu, aż poczułam zimno na całym ciele. Spojrzałam na brata. Był cały zielony i zdezorientowany. Nie wiem, dlaczego ja się zgodziłam na udział w tej żenującej ceremonii...

Wish You Were Here || Jace NormanOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz