26

704 40 3
                                    

Spędziłam całe popołudnie z Jace'm nad jeziorem, nawet nie wiedząc gdzie dokładnie się znajdujemy.

Całowaliśmy się bardzo często. Chłopak w ogóle nie chciał przestawać, ale ja po jakimś czasie wolałam z nim o czymś porozmawiać. W końcu na tym najbardziej opiera się związek. Żeby się wspierać wzajemnie i znać, prawda?

- Jace, kiedy jedziesz na plan? - przerwałam chłopakowi, który chyba posunął się nieco za daleko i podniosłam się do pozycji siedzącej. Ugielam lekko kolana i oplotłam je rękami, czekając na jego odpowiedź.
Chłopakowi chyba się to nie spodobało, ponieważ zrozumiał moje postępowanie, lecz postanowił pociągnąć te rozmowę.

- W przyszłym tygodniu jadę na zdjęcia, a nagrywki mają się zacząć za dwa tygodnie. - odsunął się idę mnie, wyprostował nogi i podparł się z tyłu rękami.

- Ja jadę dopiero za miesiąc i mam kilka scen. Potem to już chyba nie będą mnie chcieli. - Spojrzalam przed siebie. Dopiero wtedy zauważyłam, że słońce zaczyna już zachodzić.

Poderwałam się nagle z miejsca, zdając sobie sprawę, że musi być już bardzo późno.

- Ej, spokojnie. Nie możesz się aż tak denerwować. Narazie masz tę robotę. A później to się zobaczy. Coś zaradzimy. - zareagował na mój odruch.

- Nie. Nie o to mi teraz chodzi. - zaczęłam pospiesznie szukać telefonu. - Która godzina? - przekopywałam się przez te kilka rzeczy, które leżały przy naszym boku.

- Pewnie koło dziewietnastej. - chłopak przyglądał mi się uważnie ze zdziwioną miną. - Ale o co ci chodzi? - wstał i przyciągnął mnie do siebie. Trzymał mnie w talii tak, żebym nie mogła się łatwo wydostać. - Źle ci tu że mną? - Uśmiechnęłam się, przewracając oczami.

- Nie o to chodzi. - spojrzałam mu w oczy. - Już późno. Muszę wracać. Miałam wyjść tylko na moment do ciebie. - dodałam, uśmiechając się cały czas.

- No skoro musisz wracać, to trudno. - mówił poważnie. - Ja jeszcze chwilę zostanę. Zachody są tutaj cudowne. - zmarszczyłam brwi, słysząc ostatnie dwa zdania. Patrzyłam się na Jace'a jak na głupka, ale przecież właśnie dał mi do zrozumienia, że mam wracać sama, gdy ten nagle uśmiechnął się, zaczynając się śmiać. - Żartuję. - spuścił głowę, marszcząc nos w śmiechu, co strasznie mi się podobało. - Nie puściłbym cię samej. - klepnęłam go lekko w ramię.

- To nie było śmieszne. Myślałam, że będę musiała wracać sama. Na dodatek z miejsca, którego w ogóle nie znam. - odsunął się i zaczął zbierać swoje rzeczy, których nie było wiele.

Jace wziął że sobą tylko mały plecak, sama nie wiem po co, skoro koc już miał w samochodzie a dodatkowo potrzebne były mu tylko klucze domu i karta do auta.

- Ale napewno nie chcesz zobaczyć pełnego zachodu? - namawiał.

Zaczęłam się zastanawiać i mieć dylemat co robić. Spojrzałam na niego i się uśmiechnęłam.

- Ale tylko chwilę. - zaśmialiśmy się oboje.

Miał rację. Zachód był przepiękny. Czułam się cudownie, oglądając go. W pewnej chwili przytuliłam się do ramienia chłopaka i oparłam głowę.

Dosłownie w momencie słońca nce zaszło i zrobiło się całkiem ciemno. Podniosłam głowę do pionu i przekręciłam ją w stronę Jace'a, uśmiechając się, czego z pewnością nie widział przez ciemność.

- Zbieramy się? - spytałam.

- Jeśli chcesz. - usłyszałam koło siebie.

- Tak. - szepnęłam i obróciłam się po telefon. - Wiesz, gdzie jest mój telefon? - odwróciłam się w jego stronę.

Wish You Were Here || Jace NormanOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz