24

662 37 7
                                    

Chłopak podał mi kubek gorącej herbaty, nie spoglądając na moją twarz odkąd przeszłam przez próg jego domu. Wydawał się być poddenerwowany, udało mi się również zauważyć, że jego dłonie nieco się trzęsły. Ten widok nie bardzo mnie uspokoił. Wręcz zaczęłam bać się jeszcze bardziej, co chce mi powiedzieć i czego zaraz się dowiem.

Przeszliśmy w ciszy z kuchni do salonu i usiadłam na dosyć obszernej kanapie, która nie rzuciła mi się w oczy poprzedniego wieczoru.
Widocznie robił małe przemeblowanie. Chłopak, natomiast usiadł na fotelu obok i postawił swój kubek z cieczą przed sobą na niskim stoliku. Przez chwilę patrzył w jeden punkt, nie wiedząc pewnie od czego zacząć. Nie chciałam go poganiać, lecz nie mogłam już wytrzymać dłużej tej presji.

- Jace, możesz mi w końcu wyjaśnić tą całą sytuację? - spytałam z lekkim poddenerwowaniem.

- Mogę. - spojrzał mi w oczy pierwszy raz od momentu, gdy się przywitaliśmy i pierwszy raz w życiu tak głęboko. Jego twarz wyrażała nieprzyjemne odczucia. Wydawał się być wręcz zniesmaczony tą całą sytuacją. - Tylko nie wiem od czego zacząć.

- Najlepiej od początku. - odpowiedziałam od razu bez namysłu. Myślałam, że zaraz eksploduję z tej niecierpliwości.

- Pamiętasz ten dzień kiedy spotkaliśmy się przypadkiem na imprezie? - spojrzał mi w oczy.

- Tak. - powiedział po chwili zastanowienia. Musiałam zebrać cały ciąg wydarzeń z tamtego wieczoru. Sięgnęłam po kubek, stojący przede mną i wzięłam łyka herbaty.

- Byłem tam ze znajomymi. Jeden z nich widział jak z tobą rozmawiam. Nie byliśmy do końca pewni co robimy. Wiesz, alkohol robi swoje. - zaśmiał się nerwowo, czego praktycznie nie wyłapałam. Byłam za bardzo skupiona na jego słowach. - Zaproponował mi, żebyśmy się założyli. Powiedział, że... - przerwał w połowie zdania. Siedział nieruchomo, a ja napewno trzęsłam się jak nigdy wcześniej.

- Co ci powiedział? - zmarszczyłam powieki. Skierował wzrok momentalnie na mnie.

- Że jesteś beznadziejna i nie nadajesz się do niczego.

- Słucham? - skrzywiłam się na te słowa, ponieważ spodziewałam się obszernej i nieco bardziej skomplikowanej historii. Może on coś kręci?

- No już wtedy myślałem o tym, żebyś grała ze mną w serialu, o czym on wiedział i nie podobało mu się to. Dlatego trochę mnie wkurzył. - tłumaczył.

- Okej. - przeciągnęłam ostatnią samogłoskę. Nic nie rozumiałam z tego co tłumaczył i wydawało mi się, że nie mówi mi prawdy. - I tylko dlatego Jack tak naciskał, a ty byłeś taki zdenerwowany?

- Po prostu nie chciałem, żebyś pomyślała, że myślę o tobie źle i że mi na tobie nie zależy. - poczułam, że moje poliki robią się gorące. - Bo zależy. - uśmiechnął się lekko, patrząc na mnie. Odwzajemniłam ten gest.

- No dobrze. -szepnęłam. - W porządku. - klepnęłam dłońmi swoje uda, po czym zerwałam się z pozycji siedzącej do stojącej. Rozejrzałam się szybko na boki i spojrzałam na chłopaka. - To ja może już pójdę. - speszyły mnie jego słowa. A poza tym musiałam to wszystko przemyśleć, a do tego potrzebowałam zostać sama.

- Nie. Czekaj. - również się zerwał, aby mnie zatrzymać, ponieważ ruszyłam pewnym krokiem w kierunku wyjścia.

Zatrzymałam się w połowie drogi, bo Jace zablokował mi drogę ręką. Oparł się o futrynę i uśmiechnął się dosyć tajemniczo.

- Może masz ochotę na tort? Został z wczoraj. - przybliżył się do mojego ucha. - I akurat idealny kawałek dla ciebie. - z racji, że jestem łasuchem i kocham słodycze, a poza tym wczoraj nie było mi dane spróbować tego smakołyku, niechętnie się zgodziłam. Oczywiście z zewnątrz. W środku bardzo byłam ciekawa jak smakuje ciasto z najlepszej cukierni w mieście. A może nawet w kraju. W końcu to była osiemnastka i byle czego by nie zamówił, biorąc pod uwagę, że poprostu go na to stać.

- I jak? - zapytał po chwili, gdy skonsumowałam już jeden kawałek tortu. Zamknęłam oczy i pozwoliłam, żeby smak dotarł do wszystkich kącików mojej jamy ustnej.

- No, ujdzie. - otworzyłam oczy i spojrzałam na niego, zaśmiewając się.

- No wiesz? - udał urażonego, krzyżując ręce na piersi.

- W życiu lepszego nie jadłam. - nabrałam kolejny kawałek na widelczyk.

Nastała cisza. Nie powiem, przez chwilę była trochę krępująca. Nie wiedziałam co powiedzieć, a z drugiej strony chciałam porozmawiać z Jace'm o wczorajszym wieczorze. To co się wydarzyło dostarczyło mi wiele emocji. N początku strach, smutek, obawa, że nie wyjdę z tego cało. A po chwili szczęście, motylki w brzuchu i takie tam młodzieżowe uczucia.

Wolałam, żeby to on zaczął ten temat, bo w końcu to on jest chłopakiem i tak by chyba wypadało.

- A, chciałem cię o coś zapytać. - drugi raz już chyba powiedział do mnie A. Nie wiem skąd mu się to wzięło. Spojrzałam na niego i zaczęłam uważnie słuchać i obserwować jego gesty. - To co wczoraj się wydarzyło... Nie wiem czy chcesz o tym mówić. - no proszę. Czyta mi w myślach. - Przepraszam cię, ale muszę zapytać. - machnął ręką i zerknął na mnie. Kolejny raz poczułam się trochę inaczej. Nie wiedziałam o co mu chodzi, a on jak zawsze musiał przeciągać, zanim cokolwiek powie na główny temat naszej rozmowy.

Wish You Were Here || Jace NormanOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz