sześć

286 20 12
                                    

błagam przeczytajcie notkę pod rozdziałem :( kc

muzyczka. --->

Po raz kolejny musiałam się z nim rozstać mimo że czsami na tylko jedną noc ale musiałam tam do niej wrócić. Same słowa "zamieszkaj  nami" nie są takie łatwe w praktyce. Dlaczego moimi głównymi problemami nie mogą być sprawdziany, prace domowe czy wybór szkoły? Ta dokładnie problemy szkolne to nic w porównaniu z problemem problem matki alkoholiczki.

Powoli i najciszej jak potrafiłam weszłam do domu, zdjęłam buty i bluzę i weszłam w głąb domu. 

Jak zwykle spała na kanapię z wódką w ręku, w tle grał telewizor a do okoła był jeden wielki bałagan. Brzydzę się tu mieszkać. Kiedy jeszcze mieszkał z nami ojciec było zupełnie inaczej, nienawidzę go to wszystko jego wina. 

* * * 

'Cause I got your picture 

Im coming with you

Dear Maria, count me in

There's a story at the bottom of this bottle * 

Ostatnie słowa piosenki zabrzmiały w moich słuchawkach a z westchnięciem zamknęłam okno i zeszłam z parapetu. Kochałam te wieczory podczas których mogłam się wyciszyć, posłuchać w spokoju muzyki i po patrzeć w gwiazdy o ilę moja matka nie ma kolejnych napadów złości. 

Nie wiem co ze sobą zrobić, moje myśli cały czas są rozproszonę i nie mogę się prawie na niczym skupić, nie śpię, nie jem. Cały czas myślę o nim i przyszłości. Co jeśli kiedyś zostaniemy rozdzieleni? Ja nie potrafię bez niego żyć. Nie potrafię normalnie funkcjonować. Kiedy nie ma go obok mnie chociaż godzinę, ja szaleję. A co dopiero całe życie? Wtedy nie miałabym już dla kogo żyć, wtedy do końca pochłonęłaby mnie śmierć. 

' To: Mikey

Tęsknię:( '

Nie minęła nawet minuta a uzyskałam odpowiedź. 

' From: Mikey

Ja też skarbie :( Jesteś pewna żeby tam zostać? '

' To: Mikey

Muszę.. '

' From: Mikey

:(  wpadnę po Ciebie rano. Dobranoc księżniczko, kocham Cię. :) xx '

Nie chciałam żeby nasza konwersacja tak szybko się skończyła ale mógł być zmęczony w końcu jest 1 w nocy a ja nie chciałam być dla niego nachalna i tak już jestem prawie cały czas przebywając w jego domu, niby jestem tam mile widziana ale jednak... dziwne uczucie. 

Czasami mam ochotę wyjść na zewnątrz i zacząć krzyczeć, prosić o pomoc której mi brakuję. Nie jadę sobie rady, a wiem że niepowinnam zrzucać moich wszystkich problemów na barki Michaela, wystarczająco się przeze mnie nacierpał. On i jego rodzina. Czuję się tak cholernie winna. 

Czasami po prostu mam ochotę mieć już całe życie za sobą, nie obchodzi mnie czy trafię do nieba czy piekła za wszystkie błedy popełnione za życia. Wiem tylko że nigdzie nie może być gorzej niż na ziemi. 

Potrzebuję odrobiny spokoju. Chwili wytchnienia, ale jedna osoba nie pozwala mi stąd odejść. Trzyma mnie mocno za rękę i patrzy się jak zdesperowany dziciak który za chwilę ma stracić na zawsze swoją ulubioną zabawkę. To jest trudne. 

Życie jest trudne i okropne kiedy żyjesz na skraju miłości i nienawiści. Kiedy każdego ranka uzyskujesz nowe siniaki i obelgi kierowane w twoją stronę a wieczorami uzyskujesz pocałunki na każdej ranie, bliźnie, siniaku i czułe słowa kierowane w twoją stronę. 

I jak tu nie zwariować?

Każdego dnia coraz bardziej popadam coraz głębiej w tą pieprzoną paranoję. Ahh no tak na domiar tego wszystkiego istnieje też szkoła, tam przecież powinnam mieć chociaż jedną znajomą? Ta, chciałabym. Cóż od kiedy moje życie wywróciło się o sto osiemdziesiąt stopni i moja matka stała się właśnie taka stała się pośmiewiskiem w naszym małym miasteczku. A właśnie że mieszkam w małym mieście wszystko szybko się rozniesie i cóż kiedy do mojej szkoły dotaroła wiadomość co moja matka wyczynia po pijaku stałam się pośmiewiskiem. Ludzie od dawna nie mieli się na kim wyżyć więc moja rodzinna sytuacja była jak manna zesłana z nieba. A dlatego że mam skończone osiemnaście lat postanowiłam rzucić szkołę, zrzucając przy tym jeden problem ze swoich bark. 

Oczywiście teraz kwestia "jak znajdę pracę" nie interesuję mnie to naprawdę. Nawet jeśli ja sama się nie zabiję moja kochana mama zrobi to za mnie. Nie raz lądowałam w szpitalu przez nią więc co jej szkodzi wysłanie mnie do grobu? 

W sumie gdyby to zrobiła pierwszy raz byłabym jej wdzięczna... nie Em, stop. Pomyśl jakby czuł się Michael; przecież nie możesz mu tego zrobić. 

Kiedy ja już nie potrafię żyć jak normalny człowiek. 

Jestem jak bomba i mogę wybuchnąć w każdej chwili.

__________________________________________________________

Heeeej jejciu już jutro 1 września <<<<< 

Przysięgam że te wakacje trwały 3 sekundy. ;-;

Kolejny rozdział MOŻE pojawi się jutro aczkolwiek nie mam pewności i mam bardzo dużą prośbę do was misie :(

BŁAGAM NIECH KTOŚ POMOŻE MI TROSZKĘ ROZSŁAWIĆ TO FF.

NO NIE WIEM MÓGŁBY KTOŚ ZNALEŹĆ ODROBINKĘ CZASU I UDOSTĘPNIĆ LINK NA SWOIM ASKU, TWITTERZE, NP NA STRONIE ALBO GRUPIE NA FB O SOSACH. 

COKOLWIEK, PROSZĘ ODWDZIĘCZĘ SIĘ JAK TYLKO BĘDĘ MOGŁA, OBIECUJĘ. (:  

DZIĘKUJĘ MISIE ILYSFM. x

(rozdział niesprawdzony)

I can't | m.c ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz