muzyka ------->
-Nie.- gwałtownie potrząsnąłem głową- Nie, Em. Nie.. nie możesz mi tego zrobić. Zrobię.. Emily zrobię wszystko abyś była szczęśliwa.
Brak odpowiedzi który mnie najbardziej zabolał.
-Spójrz na mnie- próbowałem delikatnie unieść jej podbródek jednak dziewczyna odchyliła głowę.- Emily proszę Cię spójrz na mnie.- dziewczyna wkońcu odważyła się spojrzeć w moje przepełnione bólem oczy. Oboje płakaliśmy. Oboje byliśmy w tej chwili tak samo rozbici na milion kawałeczków.
Ona powiedziała że chce mnie opuścić.. tak po prostu. Po tym wszystkim co razem przeszliśmy.
Ja właśnie mogę stracić cały swój świat. Jeżeli się nie postaram mój mały świat zamknięty w jednej małej, kruchej osóbce odejdzie. Zostawi mnie samego.
Dziewczyna coraz otwierała usta jakby zaraz miała coś powiedzieć ale po chwili spowrotem je zamykała. Ja nie mogłem nic zrobić czułem się przygnieciony tym wszystkim, czułem się jak małe dziecko które ma zaraz się rozpłakać. Miałem ochotę krzyczeć, płakać, zniszyć wszystko do okoła i siebie.. o ile jeszcze jest co niszczyć.
-Nie rób mi tego, błagam.- spóściłem głowę a łzy mimowolnie spłynęły po moich policzkach.- Bez Ciebie... bez Ciebie nie ma niczego.. nie ma mnie.
-Kocham Cię.- szpenęła resztkami sił i wynuchnęła płaczem.- Tak bardzo Cię kocham Michael. Nawet nie wiesz... jakie to trudne. A.. ale - pociągnęła delikatnie noskiem przy okazji lekko go marszcząc- ale ja już nie daje sobie rady.
-Ucieknijmy.
-Co?
-Dobrze słyszałaś, ucieknijmy.
-Daleko to ja w tym stanie nie zajdę, Mike. Ledwo doszłam tu i szczerze mówiąc nie wiem jak wrócę.
-Kochanie, jeśli będzie trzeba będę Cię niósł nawet na koniec świata, bylebyś była szczęśliwa.- w moich oczach ponownie zaczęły formować się łzy.- tylko mnie nie zostawiaj, proszę.
-To kurewsko trudne.
-Wiem skarbie ale damy radę, tak jak do teraz prawda?- przyciągnąłem ją bliżej siebie ale kiedy usłyszałem syknięcie które wydostało się z ust dziewczyny poluźniłem uścisk.
-Michael... to ty dawałeś radę.
-Nie, księżniczko nawet tak nie mów.- to co powiedziała bolało ale chyba nic nigdy nie będzie mnie bardziej boleć niż słowa "pozwól mi odejść"
* * *
Emily's POV:
Razem z Michaelem poszliśmy do mnie, musiałam podpierać się jego ramion bo ledwo dałam radę chodzić i w dodatku mój brzuch zaczął przeraźliwie boleć.
-Boję się.. Nie ja nie dam rady, Mike. Nie chcę.. nie chcę jej widzieć.- wyjąkałam z przerażeniem wpatrując się w drzwi frontowe mojego domu.
-Jestem obok, nie bój się księżniczko.- musnął lekko swoimi ustami czubek mojej głowy. Kocham kiedy to robi.- Kocham Cię najbardziej na świecie.
Te słowa były dla mnie jak nóż w plecy bo właśnie 30 minut temu powiedziałam mu że chcę odejść, nawet nie pomyślałam jak bardzo go tym zranię, nie wiedziałam jak wielki ból zadam nam obu.
Jednak to spowodowało podjęcie jednej decyzji, uciekniemy.
Mam nadzieję że to się nam uda a nasza mała i urocza historia zakończy się jak każda romantyczna książka.
"Razem uciekli a potem żyli długo i szczęśliwie"
Ale wiecie co? Tak nie pomyśłałam przecież że jedyna książka w jakiej mogłabym być to horror.
Przeraźliwy horror który nigdy nie kończy się dobrze. Co jeszcze ten potwór może nam zrobić. Co jeśli czeka w środku tylko tym razem gotowa by nas zabić?
-Gotowa?- zatroskany wzrok chłopaka uważnie skanował moją twarz szukając jakiegokolwiek znaku, wskazówki. Cokolwiek.
-Myślę że tak.- zamknęłam oczy i nacisnęłam na klamkę ciągnąć ją w dół. Pchnęłam lekko drzwi tylko je uchylając z głębi domu było słychać jakieś szepty które zaraz ucichły.
O nie.
Przęłknęłam ślinę po czym razem z Michaelem weszliśmy do środka. Chłopak cały czas mnie podtrzymywał ale jednocześnie pocierał moją talię w uspokajającym i pocieszającym geście. Tak bardzo cięszczę się że mam kogoś takiego jak on. Bez niego dawno leżałabym w tym zimnym grobie.
Nagle z kuchni wyszła "moja matka" z obrzydliwym i jednocześnie przerażającym uśmiechem na ustach. Miałam ponowną ochotę płakać ale wystarczającą ilość mojej słabości już widziała.
-Oh Emily, córeczko jak dobrze że jesteś.- w jej oczach pojawił się błysk, ten sam błysk po którym chwilę potem zamieniała się w jakiegoś demona.
-Nie mów tak do mnie.- te słowa mnie zabolały a szczególnie słowo które najbardziej zaakcentowała wypowiadając to zdanie ' córeczko ' nie wytrzymałam a łzy ponownie uciekły z kącików moich oczu. Spojrzałam na Michaela jego szczęka była mocno zaciśnięta a jego oddech był przyśpieszony. Jego dłonie były tak mocno zaciśnięte w pięść na mojej koszulce że jego kostki zrobiły się prawie białe. Wiedziałam że jeszcze trochę a wybuchnie. On i ona.
-Michael proszę chodźmy na górę.- szepnęłam idąc jak najdalszą drogą od niej w stronę schodów.
-O nie suko nigdnie nie idziesz.- już miała mnie uderzyć ale Mike złapał jej nadgarstek tak mocno że jęknęła z bólu.
-Spróbuj ją dotkąć a cię zabiję.- wysyczał patrząć na nią pogardliwie z góry. Tak matka była ode mnie wyższa ale wciąż niższa od Michaela o głowę. Wiedziła że ten chłopak nie żartuje i jak zbity pies odsunęła się ode mnie. Niby mogłam odetchnąć z ulgą ale jej wzrok którym na mnie patrzyła mówił
"Poczekam aż on wyjdzie a wtedy cię zabiję"
__________________________________________________________________
zawaliłam, powinnam dodać ten rozdział już w środę ale właśnie go napisałam bo miałam cały czas jakieś narzucane zajęcia. :(
Cóż.... cały czas miałam gęsią skórkę i dreszcze jak to pisałam, nie wiem jak wy ale ja to wszystko cholernie przeżywam haha
Następny rozdział i jeszcze następny jutro, hihi (tak też was kocham x)
CZYTASZ
I can't | m.c ✔
Fanfiction-Czy.. czy ona znowu ci to zrobiła?- delikatnie przejechałem opuszkami palców po jej opuchniętym policzku. Siedzieliśmy oparci o drzewo w "naszym" miscu, które znajdowało się w środku lasu nad rzeką. Nie odpowiadała. -Emily, proszę powiedz mi.- nie...