POV. Isaac
Z moimi Betami postanowiłem wybrać się do szkoły aby tam poszukać swojej mate. A tak nie przedstawiłem się nazywam się Isaac i mam 19 lat. Od kiedy ukończyłem 17 lat zaczęłam poszukiwanie mojej przeznaczonej. Moim ojcem jest Alfa watahy "Wilczego serca" jest to jedna z najsilniejszych i najliczniejszych watah. Aby przejąć watahę muszę znaleźć swoją mate i Lune stada. Gdy pierwszy raz byłem w nowej szkole nie wyczułem niestety swojej mate. Tak bardzo pragnę mieć już mojego skarba przy sobie.
~Naszego- upomniał mnie mój wewnętrzny wilk. Nazywa się Seth.
~Tak tak naszego po prostu alby już była
No więc po lekcjach jakiś koleś o imieniu Josh zaprosił nas do siebie do domu. Chcąc nie chcąc musiałem wracać do domu głównego watahy. Ojciec uczył mnie obowiązków a w niektórych musiałem go wyręczać. Ale cóż jako przyszły Alfa też mam obowiązki. Pozwoliłem chłopakom iść się zabawić a sam wróciłem do pracy. Papierkowa robota zajęła mi dużo czasu a i tak nie skończyłem wszystkiego no nic będę musiał urwać się w poniedziałek z lekcji. Czemu nie mogę nadrobić tego w weekend? Odpowiedź jest prosta trenuje wtedy szczeniaki. Może to trochę przesądzone trenować 7 i 8 latki ale to są tyko ćwiczenia typu przewrót w przód czy w tył. Poprawiam im tyko sprawność i kondycje. Którą będą mogli wykorzystać w przyszłości. Przyznam się trochę żałowałem że nie poszyłem z chłopakami do Josh'a ponieważ opowiadali jak to było fajnie i jaką on ma ładną siostrę. Ale poznam ją w szkole no przynajmniej mam taką nadzieję.
Przenieśmy się do poniedziałku. Cały dzień wypełniłem papiery i jestem z siebie dumny ponieważ skończyłem wszystko a było tego dużo. Dobija mnie fakt że jak będę już pełnoprawnym Alfą będzie tych papierów więcej. Wiem jedno nawet jak będę miał mnóstwo pracy jako Alfa będę starał się znaleźć jak najwięcej czasu dla mojej kochanej mate.
W poniedziałek po Ty jak skończyłem papiery dostałem wiadomość od Arona. Napisał że jakiś koleś z naszej szkoły urządza imprezę. Postanowiłem pójść. Co jak co ale jak nie ma mnie nie ma dobrej imprezy. Byłem w domu Leo o godzinie 20. Cały czas czułem piękny zapach malin i mięty. Niestety ten przepiękny zapach przyćmił smród potu i alkoholu. No nic takie uroki imprezy. Wypiłem trochę choć niestety alkohol nie działa na wilkołaki tak jak na ludzi. Powoli zaczęło mi się już tam nudzić więc około godziny 23 po prostu sobie wyszedłem. Przechodziłem powoli przez ciemne ulice gdy nagle poczułem ten ten sam co na imprezie słodki zapach. Zapach malin i mięty z przebijającą się delikatnie nutą migdałową. Ten zapach był najładniejszym zapachem jaki kiedykolwiek czułem.
~To nasza mate głupku! Biegnij po nią! Chce się już do niej przytulić! Tak długo jej szukaliśmy-skomlał mój wilk
~No już cicho też chce być już przy niej i ją przytulić- tak jak powiedział tak zrobiłem. Zacząłem kierować się jej pięknym zapachem. Gdy ją zobaczyłem wiedziałem jedno. NIE istnieje na całym świecie osoba która była by od niej piękniejsza. Miała piękne kasztanowe włosy i błękitne błyszczące oczy. Gdy w nie spojrzałem poczułam jak moje zachodzą kolorem wiśniowym by potwierdzić mnie w przekonaniu że to właśnie ona jest moim przeznaczeniem. Jej figura była doskonała. Chociaż wyglądała bardzo młodo. Jej lśniące włosy powiedział delikatny wiatr a jej ramiona pokryte były gęsią skórką.
~ Idź do niej. Ona nie może marznąć- warczał Seth. Tak jak powiedział tak zrobiłem . Zacząłem powoli podchodzić do mojej kruszynki. Byłem już kilka kroków od niej gdy usłyszałem jej myśli na które mój wilk zaskomlał.
~A jeśli on zrobi mi krzywdę? -moja mała mate myśli że mogę jej zrobić krzywdę
~ Zrób coś głupku ona nie powinna się nas bać! - ciągle skomlał Seth. Postanowiłem się odezwać aby się już mnie nie bała..._____________________________
Po raz kolejny przepraszam za błędy.❤ to już rutyna 😁
CZYTASZ
(NIE) Jestem Twoja✔
WerewolfRose-15 letnia brunetka z błekitnymi oczami. Lubiana w szkole,miła i szalona.Razem ze swoja przyjaciółką Lucy jest w stanie roznieść pół szkoły. Nie trawłla sytuacji w których ktoś jej coś nakazywał poprostu nienawidziła być posłuszna.Wiedzie spokoj...