Rozdział 12

358 5 2
                                    

~Violetta

-Dziękuje Leon za miły wieczór...-mówię, trzymając w rękach bukiet kolorowych tulipanów.

-Ja również...-całuję moją dłoń, a ja nie wiem jak się zachować. Cały wieczór powstrzymywałam się przed powiedzeniem mu prawdy. Czuję się na prawdę źle okłamując go, przecież w nieskończoność nie mogę go oszukiwać. Odchodzę, uśmiechając się mu  na pożegnanie. Dawno się tak nie czułam. Kiedy tylko zniknęłam mu z zasięgu oczu, zdjęłam perukę i popędziłam do mojego mieszkania. Kiedy weszłam, zamknęłam drzwi na klucz i rzuciłam swoją torbę na kanapę. Włożyłam tulipany do wazonu i ustawiłam na stole w kuchni. Były prześliczne, kocham tulipany... w sumie kocham wszystkie kwiaty. Spojrzałam na zegar, wiszący na ścianie obok szafki. Wskazywał już 19:30...pora się ogarnąć i spakować na trasę.

~Leon

Było świetnie, Roxy jest taka urocza...pierwszy raz myślę, że mógłbym zapomnieć o Violettcie i zacząć od nowa.Choć nadal gdzieś w głębi chcę ją odnaleźć...ale wiem, że to nie możliwe. Próbowałem już tyle lat i na nic. Wszedłem do mojego tymczasowego pokoju. Kiedy zapaliłem światło, usłyszałem głośny śmiech mojego przyjaciela... i się nie myliłem siedział na łóżku, a obok niego Ludmila.

-Co wy tu robicie..?-pytam zdziwiony, ale i też szczęśliwy...

-Przyjechaliśmy by zobaczyć tą twoją Roxy...-mówi Włoch

-Mów za siebie...ja chcę mu przemówić do rozsądku, by się nie poddawał z Violettą...-wraz z ciążą wróciło jej chamskie gadanie...ale nie raz przydatne.

-Długo z wami nie posiedzę...-mówię po chwili- Jadę jutro nad ranem w trasę tygodniową z Roxy...

-Kurde...mój plan się nie powiedzie...-mówi zrozpaczona kobieta

-Jaki plan..?-pytam zaciekawiony

-Chciała wyrwać te czerwone kudły z głowy tej dziewczyny...-mówi szatyn stojąc obok mnie i opierając się o moje ramie

-Po co , żeś mu powiedział, ty jełopie..?!-krzyczy Ludmila- On miał o tym nie wiedzieć... Ty się do niczego nie nadajesz.

-Ludmila zrozum ona już zapomniała o nas, a szczególnie o tobie. Pewnie ma teraz narzeczonego...przez ponad 6 lat się nie odzywała. Jakby chciała to by się z nami skontaktowała. Nie jest warta naszego czasu, tyle czekałem...ale mam dość, chcę zacząć żyć od nowa. Mam w końcu 23 lata, chcę znaleźć kogoś kto na prawdę mnie pokocha....

-A ja wam mówię, że ją znajdę i łyso Ci się zrobi Verdas. Ja już cię nie poznaje...jak możesz tak mówić o Violettcie. Kochałeś ją i nadal to robisz...-z tym ostatnim ma rację- Nikt nie pokocha cię tak samo jak ona.! - wychodzi wkurzona, Federico klepie mnie po ramieniu i wychodzi. Nie wiedząc co ze sobą zrobić zacząłem się pakować na jutro, ciągle myślałąc o tych dwóch dziewczynach, które zawróciły mi w głowie...

-----------------------------------------------------------------------------------------------------

Hello wracam i tu, po dość długiej przerwie chcę dokończyć tę historię... Jak myślicie czy Ludmila odnajdzie Violettę..? Komentujcie, głosujcie <33 Bajo do następnego <33



Leonetta ,,Odnaleźć ją...''Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz