27. Jeszcze wróci.

1.7K 70 21
                                    


– Co ty odpierdalasz?!

Na chwilę zapomniałam, jak się oddycha. Patrzyłam, jak Dylan stał w drzwiach z mocno zaciśniętymi w wąską linię ustami i zmarszczonymi brwiami, a jego wkurzony wzrok przeskakiwał z moich dłoni do oczu i tak w kółko. Przełknęłam ślinę przerażona.

Cholera, że akurat teraz musiał tu wejść.

Powoli przeniosłam spojrzenie na swoją dłoń, w której znajdowała się jedna biała tabletka. Ręka zaczęła mi niespodziewanie drżeć, więc mocno zacisnęłam ją w pięść, żeby pigułka nie spadła na ziemię. Spojrzałam na podłogę wyłożoną jasnymi kafelkami, a widząc tam parę sportowych butów niecały metr przede mną, moje serce wpadło w szaleńczy bieg. Powolnie podniosłam wzrok po chudych nogach chłopaka na jego dłoń, która wyciągnięta była w moją stronę.

– Oddaj to – powiedział twardym tonem, wypuszczając drżące powietrze. Zacisnęłam zęby, żeby choć trochę się uspokoić. Nie miałam zamiaru mu tego oddawać. To była jedyna rzecz, dzięki której tak naprawdę potrafiłam się odstresować. Co z tego, że nawet nie wiedziałam, co to było, ani jaki był tego skład. Działało i to się dla mnie liczyło.

A teraz potrzebowałam wreszcie odpocząć. Ostatnio wiele rzeczy spadało na moje barki i coraz bardziej mnie obciążało. Poczynając od śmierci Chrisa, kończąc na przeprowadzce Patricka. To było jak dla mnie zbyt wiele emocji.

– Nie.

Po mojej odpowiedzi chłopak gwałtownie złapał mnie za nadgarstki i popchnął mnie do tyłu, a moje plecy zderzyły się z twardymi kafelkami ściany. Dylan podniósł moje ręce nad głowę i umiejscowił je na ścianę, po czym włożył kolano między moje nogi, przez co nie mogłam mu się żadnym sposobem wyrwać. Wciągnęłam z sykiem powietrze i byłam pewna, że szatyn to usłyszał, ale na tamten moment byłam zbyt zszokowana jego zachowaniem, żeby tym się przejąć.

Chłopak złapał w jedną rękę moje nadgarstki, a drugą otworzył moją dłoń i wyciągnął z niej tabletkę. Nawet nie próbowałam stawiać oporu. Jedynie patrzyłam się na jego podbródek, który znajdował się na wprost moich oczu i bałam się podnieść wzrok wyżej. Nie chciałam zobaczyć złości w jego pięknych, o kolorze mlecznej czekolady, tęczówkach.

Szatyn rzucił gdzieś za siebie pastylkę, a ledwo słyszalny dźwięk uderzenia o kafelki odbijał się w moich uszach niczym echo. Zapadła cisza przerywana jedynie naszymi głębokimi oddechami. Patrzyłam, jak klatka piersiowa chłopaka unosiła się w nierównomiernym tempie, a jego zaciśnięta szczęka powoli się rozluźniała. Byliśmy niecałe kilkanaście centymetrów od siebie i gdy zdałam sobie sprawę z bliskości Dylana, na moje policzki wpłynął gorący rumieniec.

Brązowooki całkowicie poluźnił uścisk dłoni, przez co moje ręce bezwładnie opadły wzdłuż mojego ciała. Uchyliłam usta, biorąc głębszy wdech i powoli uniosłam wzrok na twarz Dylana. Miał zamknięte oczy, więc mogłam mu się lepiej przyjrzeć.

Jego jasna nieskazitelna cera kontrastowała z brązowymi włosami. Z boku były krócej przystrzyżone, a dłuższa grzywka postawiona była do góry i tylko kilka kosmyków spadało mu uroczo na czoło. Powieki miał zamknięte, więc nie mogłam podziwiać jego ślicznych oczu, ale długie, czarne rzęsy, dające słodkie cienie na policzkach wszystko wynagradzały. Przeleciałam wzrokiem trochę wyżej i zdałam sobie sprawę, że jego ciemnych i gęstych brwi, które aktualnie miał zmarszczone, pozazdrościłaby niejedna dziewczyna. Wąskie, jasnoróżowe usta były idealnie skrojone, a dobrze zarysowana szczęka nadawała mu męskości.

Można być aż tak idealnym?

– Skąd to miałaś? – spytał beznamiętnie swoim niskim i czystym głosem szatyn, nie otwierając wciąż oczu.

Oddział Miłości | ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz