– Ashley, czekaj!Odwróciłam się w kierunku męskiego głosu, który dochodził z nie więcej niż kilkunastu metrów. Akurat wychodziłam sama ze szkoły po wtorkowych lekcjach, bo Sophie jak już od dłuższego czasu znowu została na kółku z historii.
– Co tam, Daniel? – rzuciłam w stronę czarnowłosego, który właśnie biegł w moją stronę. Chłopak po chwili zatrzymał się przede mną i poprawił rozwiane na wszystkie strony włosy, po czym przyjrzał mi się przyjaznym spojrzeniem niebieskich oczu.
– Pewnie już słyszałaś o tym, że wyprawiam w sobotę imprezę urodzinową, prawda? – spytał, na co skinęłam głową. – Chciałem cię osobiście zaprosić. Bo wiesz, może nie znamy się jakoś długo, ale fajnie mi się z tobą gada, w dodatku widzę, że jesteś blisko z Cooperami, a to moi najlepsi przyjaciele, więc... Cóż, chciałbym, żebyś przyszła.
– Już myślałam, że się nie doczekam – zaśmiałam się lekko i uderzyłam przyjaźnie chłopaka w ramię. – Jasne, że przyjdę. Nie mogłoby mnie tam zabraknąć.
– To świetnie. – Daniel posłał mi promienny uśmiech, a ja rozejrzałam się na chwilę dookoła. Sporo osób przyglądało nam się ciekawym wzrokiem, w tym głównie dziewczyny, które wręcz zabijały mnie spojrzeniami. Jezus, wciąż zapominałam, że Richardson był tu taki popularny.
Gdy kątem oka zobaczyłam, że czarnowłosy już odwracał się by odejść, bezwiednie złapałam go za rękę. Chłopak odwrócił się przez ramię, rzucając mi pytające spojrzenie.
– Em, Daniel? – zaczęłam poważnie, a niebieskooki widząc moją minę, również stał się śmiertelnie poważny. Wzięłam płytki oddech i zmrużyłam oczy, uważnie obserwując jego reakcję. – Rozmawiałeś z Sophie? – spytałam ciszej, a chłopak wyraźnie się spiął, bo zacisnął usta w wąską kreskę i zacisnął pięści, by po dłuższej chwili zaprzeczyć głową. Mimo że byłam świadkiem wczorajszej sytuacji, gdy tamta dwójka się pocałowała, wiedziałam, że nie powinnam była o to pytać. Wiedziałam, że nie powinnam się w to zwyczajnie mieszać, ale widząc przez cały dzisiejszy dzień smutną minę Sophie, wręcz nie mogłam się powstrzymać. – Nie chcę się wtrącać, ale chyba wiesz, że musicie pogadać?
– Gdyby to było takie łatwe... – burknął cicho Daniel, spuszczając wzrok. Westchnęłam. Zawsze myślałam, że potrafię wejść innym do głowy, ale chyba jednak to nie było takie proste w tym przypadku, bo kompletnie nie rozumiałam jego zachowania.
– Nie wiem, co dzieje się w tej twojej główce, ale powoli przestaje mi się to podobać – mruknęłam, a kąciki moich ust mimowolnie się uniosły. Oczy chłopaka także się lekko rozświetliły, a ja już wiedziałam, czemu Daniel tak bardzo podobał się Sophie. Jasne, był przystojny, ale to chyba jego jasnoniebieskie oczy przyciągały największą uwagę tym bardziej, gdy znajdowały się w nich te wesołe iskierki.
Chociaż ja i tak wolałam pewne czekoladowe tęczówki.
Czekaj, co?
– Do zobaczenia – powiedział czarnowłosy, na co potrząsnęłam głową, odrzucając głupie myśli i odwzajemniłam jego lekki uśmiech.
– Cześć.
Po prawie pół godzinnym spacerze dotarłam pod swój dom. Otworzyłam metalową furtkę i ruszyłam w kierunku drzwi wejściowych, rozglądając się po ogrodzie. Na ziemi znajdowały się uschnięte liście, które zleciały z drzew, a trawa była lekko pożółkła, ale mimo to było pięknie. Zawsze lubiłam spędzać w tym miejscu czas, chociaż zapewne było tak nie dlatego, że było tu tak pięknie, ale dlatego, że ten ogród zwyczajnie przypominał mi początki mojej cudownej znajomości z Chrisem.
CZYTASZ
Oddział Miłości | ✔
Ficção Adolescente- Ashley? - Zaskoczona podniosłam załzawione oczy, a widząc stojącego nade mną Dylana, który w przejęciu lustrował moją twarz, rozpłakałam się jeszcze bardziej i z powrotem schowałam twarz w zgięte nogi. Nie, nie, nie. Proszę. - O-odejdź - wychrypia...