Momentalnie poczułam ból w całym ciele, który był wręcz nie do zniesienia. Gdzieś przy uchu słyszałam miarowe pikanie. Z trudem podniosłam ociężałe powieki i mrugając kilka razy, przyzwyczaiłam się do światła. Byłam w białym pomieszczeniu, a lampa, która świeciła okropnie jasno, znajdowała się centralnie nade mną.Spróbowałam się podnieść, ale skończyło się to na okropnym kłuciu w głowie i szumem w uszach.
- Och, cholera - syknęłam cicho, kładąc lewą dłoń na czole. Kątem oka zobaczyłam jakiś ruch, ale przez ból nie byłam w stanie odwrócić wzroku.
- Skarbie?
Usłyszałam znajomy, kobiecy głos. Po chwili czterdziestoletnia szatynka stanęła nad moim łóżkiem, patrząc na mnie ze zbolałą miną.
- Proszę pani, Ashley się obudziła! - krzyknęła do kogoś i mnie przytuliła. Jęknęłam, gdy kobieta mocno przycisnęła swoje ciało do mojego. Odsunęła się, wysyłając mi przepraszające spojrzenie. Po dosłownie dwóch sekundach nad łóżkiem pojawił się mężczyzna w kruczoczarnych włosach. Złapał mnie za dłoń i zrobił zbolałą minę.
Oboje mieli sińce pod oczami, a w ich tęczówkach widziałam wyraźne zmęczenie.
- Mamo, tato... - wychrypiałam, czując pieczenie w gardle, więc popatrzyłam niezrozumiale na rodziców.
- Panienko, nie odzywaj się na razie. Masz podrażnione gardło, musisz napić się wody - powiedziała starsza pani w białym fartuszku i podłożyła mi do ust kubeczek z jakimś płynem. - Pij, a ja pójdę po lekarza - dodała, więc złapałam lewą ręką kubek i napiłam się łyka. Od razu poczułam ulgę.
- C-co się stało? - zapytałam, gdy zostaliśmy już sami z rodzicami. Ci popatrzyli po sobie, po czym wysłali mi spojrzenie przepełnione bólem.
- Miałaś wypadek - powiedział cicho mój tata Andrew, kreśląc kółka na mojej dłoni.
Przymknęłam oczy i nagle wszystkie wspomnienia zaczęły wlatywać do mojej głowy.
Jak jechałam z Patrickiem i Chrisem do klubu.
Jak dobrze bawiliśmy się jadąc autem blondyna.
Jak nagle naprzeciwko zobaczyliśmy światła samochodu.
I jak z dużą prędkością wjechał w nasz pojazd.
O Boże.
Spojrzałam z przerażeniem w oczach najpierw na moją mamę, a później na tatę.
- Co z nimi? - jęknęłam, czując narastające przerażenie. Kobieta zagryzła dolną wargę, patrząc na mnie ze strachem.
- Nie możesz się na razie stresować. Najpierw pomyśl o sobie - powiedziała, wysyłając mi niepewne spojrzenie. Coś musiało się stać. Moja mama nigdy się tak nie zachowywała.
Ogarnęła mnie fala paniki, a mój oddech stał się płytki.
- Co się stało? - warknęłam przez zaciśnięte zęby. Próbowałam ukryć swój strach pod maską złości.
- Dzień dobry. - Moich rodziców uratował głęboki głos, dochodzący z mojej lewej strony. Przekręciłam powoli ciało na łóżku, żeby znów nie spowodować większego bólu.
We framudze drzwi stał wysoki mężczyzna w białym kitlu. Jego czekoladowe włosy z pojedynczymi pasemkami siwizny błyszczały w świetle lampy. Jasnobrązowe oczy patrzyły na mnie z sympatią, a szeroki uśmiech tylko dopełniał przyjazny wyraz twarzy. Lekarz mógł mieć nie więcej niż czterdzieści pięć lat.
CZYTASZ
Oddział Miłości | ✔
Teen Fiction- Ashley? - Zaskoczona podniosłam załzawione oczy, a widząc stojącego nade mną Dylana, który w przejęciu lustrował moją twarz, rozpłakałam się jeszcze bardziej i z powrotem schowałam twarz w zgięte nogi. Nie, nie, nie. Proszę. - O-odejdź - wychrypia...