Emocjonujący trening (Jamon na WS)

122 9 0
                                    

 To bonus, więc został napisany krótko, bez zapierających dech w piersiach opisów, w celach czysto humorystycznych, w ramach fanserwisu, i tak dalej... Po prostu spotkałam się parę razy z postulatem "Jamon na WS" i postanowiłam opisać trochę uroczych scenek z nim dla własnej i cudzej uciechy ^^ 

  ------------------------------------------------------------------------------------------------  

Pewnego pięknego poranka obudziłam się wyjątkowo pełna energii. Postanowiłam spożytkować ją, by podszkolić podstawowe umiejętności. Po porannej toalecie, śniadaniu i wykonaniu innych tego typu rutynowych czynności, udałam się zatem do ogrodów Kwatery Głównej. Promienie słońca, pieszcząc moją twarz, dawały mi znak, by w pełni korzystać z tego dnia. I taki był mój zamiar. Miałam niewątpliwe szczęście spotkać na swojej drodze Jamona. Ostatnio wiecznie zajmowały go jego ochroniarskie obowiązki, co niezmiernie utrudniało mi spędzenie z nim czasu. A bardzo lubiłam go z nim spędzać.

- Hej, osiłku! - Powitałam go z szerokim uśmiechem na twarzy.

- Cześć. - Odpowiedział, po czym zarumienił się nieco. - Ty być dziś piękniejsza. Ty dobrze spać?

- Dziękuję. - Mimowolnie zakłopotałam się, słysząc komplement, ale szybko wróciłam na ziemię, by dalej prowadzić rozmowę z tym wrażliwym ogrem. - Zgadłeś. Obudziłam się niezwykle wypoczęta i aż nabrałam chęci na solidny trening! - Oznajmiłam żywiołowo. - Mógłbyś mi z tym pomóc? - Poprosiłam, robiąc maślane oczka w jego kierunku.

- Jamon nie odmawiać kobiecie w potrzebie.

Tym sposobem udaliśmy się we dwoje w ustronne miejsce. Po drodze rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym, jak to się robi z osobami, przy których czujemy się swobodnie. Moje już wcześniej dobre samopoczucie, z każdą chwilą stawało się jeszcze lepsze. To zabawne, bo początkowo nie sądziłam, że w ogóle przestanę się bać tego typa. Początkowo, czyli krótko po tym, jak trafiłam do tego przedziwnego świata. Z czasem jednak przyzwyczaiłam się do nietypowej aparycji Jamona i poznałam jego dobre serce. Okazał się być naprawdę wrażliwą istotą, czego dowodów nie raz miałam okazję doświadczyć. To mnie w nim urzekło.

Później przez kilkadziesiąt minut śmialiśmy się, wymienialiśmy ciosy, nawet zgarnęłam kilka pochwał... Zwykły trening z niezwykłym trenerem, na który dawno żadne z nas nie miało czasu. Kiedy w końcu zrobiliśmy sobie krótką przerwę, opadłam na trawę z ciężkim, choć błogim westchnieniem. Taki wysiłek był męczący, ale też powodował wydzielanie się endorfin, a co za tym idzie, wywoływał pozytywne uczucia. I tak sobie tam siedziałam, szczerząc się mimowolnie. Już sama nie wiedziałam: do siebie czy do niego...

- Ty trzymać. - Wyrocznia wie, skąd on wytrzasnął flakonik z wodą. - Ty musieć się napić, żeby mieć siłę pokonać Jamona.

- Dziękuję. - Uśmiechnęłam się do niego słodko.

Upiłam łyk płynu i poczułam, jak przyjemnie chłodzi on moje ciało od wewnątrz. Dokładnie tego mi było trzeba - odrobiny orzeźwienia. Moja twarz zapewne płonęła czerwienią ze zmęczenia. Pachnieć też zbyt ładnie nie pachniałam. A moje ubrania miejscami były wręcz przemoczone. Lub raczej przepocone. Na tyle, by móc z nich wycisnąć kieliszek ludzkich wydzielin. Pomimo tego wszystkiego, nie odczuwałam dyskomfortu. Zwyczajnie próbowałam wyrównać swój oddech, dysząc i przysłuchując się, jak obok mnie Jamon równie łapczywie chwyta powietrze.

Nie do końca rozumiejąc, dlaczego czułam się tak swobodnie, postanowiłam dać się ponieść emocjom. Byłam swoją drogą ciekawa, dokąd mnie one zaprowadzą. Bo nagle poczułam zupełnie inny rodzaj ciepła. Mój organizm nie wydzielał go na skutek wysiłku. To wzięło się z głębi. Po prostu zechciałam odwdzięczyć się temu, kto tak wiele dla mnie zrobił. Znalazł czas, pozwolił się bić, dawał wskazówki, a na koniec jeszcze dbał o to, bym się nie odwodniła. Jamon. Popychana przez niewidzialną siłę, pochyliłam się w jego stronę. Złożyłam delikatny pocałunek na jego policzku. Zarumienił się.

- Jamon nie zasłużyć.

- Mylisz się, mój drogi. - Odpowiedziałam z pewnym siebie uśmiechem. - To ja nie zasłużyłam na twoją troskę. A jednak mnie nią otaczasz. Chociaż tyle mogłam dla ciebie zrobić. - Wzruszając ramionami, posłałam mu pełne łagodności spojrzenie. - To jak? Wracamy do treningu?

- Jeśli ty sobie tego życzyć. - Odrzekł tonem godnym lokaja hrabianki.

Gdybym tego nie zaproponowała, moje zakłopotanie przygniotłoby mnie niemiłosiernie. Może nawet zrównałoby mnie z ziemią. Chwyciłam wyciągniętą ku mnie dłoń ogra i stanęłam na równe nogi. To, co wcześniej zrobiłam i powiedziałam zupełnie do mnie nie pasowało. Jednocześnie tego nie żałowałam. Naprawdę należało mu się coś z mojej strony w ramach dowodu wdzięczności. Myśląc nad tym intensywnie, ponownie zaczęłam wymierzać ciosy swojemu mentorowi. Najwyraźniej jednak nie byłam w pełni skupiona, bo w pewnym momencie straciłam równowagę.

Zamierzałam go kopnąć, lecz uniosłam nogę zbyt wysoko i omal nie upadłam na plecy. Uchronił mnie przed tym jego czuły uścisk. Jamon trzymał mnie w swoich ramionach mocno, a jednocześnie z ogromnym wyczuciem. Choć po chwili odzyskałam równowagę, nie puścił mnie. Staliśmy blisko siebie, a jedna z jego dużych dłoni delikatnie obejmowała moją talię. Drugą położył na mojej głowie i przytulił do siebie. Jego skóra była szorstka, lecz wciąż przyjemna w dotyku. Słyszałam bicie jego serca. Jego uścisk był stanowczy, a jednak tak czuły, że prawie przez niego rozmiękłam. Ułożyłam swoje ręce wokół jego torsu, zamknęłam oczy i poddałam się nastrojowi chwili.

Eldaryjskie bonusyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz