Z pomysłu osóbki, której dedykuję, biednej wdowy po Valkyonie...
Nevra będzie następny :P
----------------------------------------------------------------------------------
Jej setne urodziny wywoływały tajfun emocji. Przyszły dzieci, wnuki... Wyglądały pięknie w strojach od wiecznie młodej Purriry. Te koto-faery chyba przeżywały na raz wszystkie dziewięć żyć. Ona, jako aengel, też żyła dłużej od ludzi.
Z jednej strony, cieszyła się, oglądając rozwój swych potomków, z drugiej tęskniła za ukochanym Valkyonem, ofiarą bratobójczej walki o przetrwanie dawnego kryształu.
Członkowie rodziny o tym wiedzieli. Chociaż na Eldaryi zdjęcia nie istniały, szkoliła tak długo swoje plastyczne zdolności, aż otrzymała jego portret spod własnej ręki. Złote oczy, lśniące, białe włosy, mięśnie, które dawały jej poczucie bezpieczeństwa i blizny, stanowiące zapis jego historii. Opowieści o wojowniku.
I Fafnir w tle, mówiący o przeznaczeniu, jakiemu podołał bez okazania słabości.
- Babciu...
- Wiem, że się niecierpliwisz, ale my jej powiemy! - Córka przypominała jej Ykhar tempem i nerwowością mowy. - Bo w końcu jesteśmy jej dziećmi, to był nasz pomysł...
- Ale nie umieliście sobie poradzić bez bardziej postępowych. - Wnuczka od syna nosiła więcej kolczyków niż Karenn za młodu.
Wyrocznio, jak nie nowe wcielenie, to na kimś się wzorowali... K.G. to zdecydowanie najgorsze miejsce do wychowywania dzieci!
- Wcale nie, trzeba było użyć pradawnego rytuału. - Jedynie najmłodszy syn zachował spokój. Ale to nie był typ ich współczesności, bo jakoś nie zdobył partnerki.
- Możecie mi powiedzieć, o co chodzi?
- Na twoje setne urodziny, zdecydowaliśmy się połączyć cię z ukochanym, tylko musisz wykonać parę instrukcji, bo te rytuały są skomplikowane i mają drogie składniki, ale jak się zrzuciliśmy...
- Do brzegu, smarku.
- Nie mam pięciu lat, żebyś mógł tak do mnie mówić. Poza tym, jesteś tylko rok starszy! I patrz, jak wychowujesz dziecko, że ma więcej kolczyków niż twarzy!
- Jak macie się kłócić, to zorganizuję urodziny dla przyjaciół. Wierzcie mi, że przy setnych nie dba się już o społeczne wymogi.
- A ty masz jeszcze społeczne wymogi?
- Uratowałam ten świat w białym poświęceniu. Wiele osób patrzyło mi na ręce przez długi czas po moim powrocie, bo nie umiałam przebudzić mocy, a jednocześnie to pamiętali i byli wdzięczni. Ale koniec z tym, wszyscy siedzimy na emeryturze, niemniej zwołam ich, jak będziecie mnie wkurzali. - Założyła nogi na podnóżek. - Wyrzuci was pierwszy lepszy Strażnik. Nikt nie chce denerwować symbolu ocalenia Eldaryi.
Na chwilę ich zatkało.
- Dobrze, więc ten prezent...
Przeszli do przygotowania rytuału, gdzie jeden syn warzył eliksir, drugi rysował kręgi, a córka szykowała się do inkantacji.
Jakimś cudem się udało. Duch Valkyona był tak młody, jak kiedy się żegnali, więc bała się, że odstaje, lecz gdy spojrzała na swoje ręce, nie znalazła zmarszczek ani obwisłej skóry.
- Valkyon... Mój ukochany...
- Cieszę się, że znalazłaś szczęście przy innym. - Położył dłoń na jej policzku. - Masz piękne dzieci.
- Tęskniłam... - Rozpłakała się, wtulając w ciepło jego dłoni.
- I temperament, niezmienny. - Posłał jej niezręczny uśmiech, w którym widziała, że się rozczulił. Z tą samo miną mówił o Floppy, gdy się poznali. - Zwykłem chować swoje emocje, ale to, ile ty masz... Przy tobie stałem się swobodny. Potrafiłaś nakrzyczeć na mnie jak nikt, ale w związku miałaś tyle samo pasji. Za każdym razem, gdy płaczesz, chcę cię otulić i chronić. Tak długo musiałem na to patrzeć, bez możliwości... - Objął ją swoją błękitną formą, z mięśniami drżącymi od unikania nacisku, by się nie przeniknęli.
Chłonęła to ciepło pełnymi garściami, nie mogąc zacisnąć ich na nim.
Wciąż płakała, kiedy rytuał się skończył.
CZYTASZ
Eldaryjskie bonusy
DiversosZmieniłam tytuł i okładkę, bo postanowiłam zrobić porządek na swoim wattpadzie. Na razie używam pliku z internetu. Celowo wybrałam art, który jest podpisany, żeby respektować prawa autorskie, ale mimo tego nie mogłam znaleźć autorki, żeby zapytać ją...