Jest miesiąc dumy, więc chciałam się wyrobić z one-shotem z tej okazji. Jest trochę inny niż pozostałe, akapity wyszły innej długości, ale mam nadzieję, że spodoba się mimo tego :D
-----------------------------------------------------------------------
Feng Zifu wrócił wcześniej niż się wszyscy spodziewali. Wzięli wybyli, zajęli się swoimi codziennymi zadaniami, i tylko Karuto powitał go w domu. To znaczy, w Świątyni Fenghuangów.
Nie żeby satyr narzekał, że zwalili na niego obowiązki reprezentacyjne, bo bardzo mu się podobało, że zostali sami.
Kazał Feng Zifu odpocząć, od razu podał mu szklankę wody, a potem przyniósł obfity posiłek do jego pokoju.
Jedli, pili, rozmawiali... Karuto nigdy nie interesowały misje tak, jak kiedy opowiadał o nich ukochany.
Aż wreszcie sen ich zmorzył. Ziewając przełożyli jedną z poduszek, na których siedzieli, pod głowę i spali tak na podłodze.
Feng Zifu na niej, Karuto na jego klatce piersiowej.
Młodszy wtulony jak dziecko, trzymał się kurczowo partnera, zarumieniony od wstydu i alkoholu.
Starszy z brodą na jego głowie, policzek opierając o rogi, spokojny, stoicki, był sobą.
Zdradzało go jedynie powolne gładzenie ramienia satyra. Kurczenie i prostowanie palców prawej dłoni na zaskakująco solidnym lewym bicepsie kucharza.
Mrucząc obaj odpłynęli.
CZYTASZ
Eldaryjskie bonusy
DiversosZmieniłam tytuł i okładkę, bo postanowiłam zrobić porządek na swoim wattpadzie. Na razie używam pliku z internetu. Celowo wybrałam art, który jest podpisany, żeby respektować prawa autorskie, ale mimo tego nie mogłam znaleźć autorki, żeby zapytać ją...