⬆️⬆️⬆️
(Jezu, Bogini 😭😭😭😍😍😍)🎁
- Masz... Masz bardzo duży dom.- Świetnie Camila określiłaś jej wille lub lepiej brzmi pałac, ile ta kobieta zarabia żeby stać ją na taki budynek? W sumie czemu teraz o tym myślę, zamiast myśleć o tym, że praktycznie obca baba mnie przygarnęła do siebie. Co ja się oszukuję, tak bardzo mi ona się podoba, że nawet na koniec świata mogłaby mnie zabrać, a ja nie stawiałabym oporu.
- Dziękuję, chyba.- Zaśmiała się, pewnie nabijaj się ze mnie, moje ego i tak leci w dół przez tą cała sytuację. Jakbym nie mogła jej poznać jako singielka, zamiast tego, mam damskiego boksera u boku, świetnie, po prostu świetnie.- Nie zastanawiałam się jeszcze gdzie mogłabyś spać, dla mnie najlepszą opcją byłaby ze mną, ale to twój wybór.- Oczywiście, że z tobą! Tylko jeden problem, boję się co by się stało jakbyśmy wylądowały w jednym łóżku.
- Chętnie bym się z tobą przespała.- O kurwa, co ja powiedziałam! Ta tylko się odwróciła do mnie i uśmiechnęła w ten figlarny uśmieszek.- Znaczy, nie dosłownie, znaczy to też, znaczy, ugh... mogę spać z tobą u boku.- Teksty mam zajebiste, teraz wie, że chcę z nią się pieprzyć. Oczywiście, chcę tego, ale nie musiałam gadać tego jej. Definitywnie powinnam trzymać język za zębami.
- Dobrze, więc chodź, zaprowadzę Cię do mojego pokoju, tam zostawisz ciuchy i wtedy coś zjemy.- Nie bez powodu nazywa siebie królową, władcza to ona jest, bez dwóch zdań, ciekawe czy ma dla mnie zadania do wykonania teraz. Każde jej rozkaz spełnię, tylko też mam granice. Jakby powiedziała, że na stracie, że mam zrobić jej minetę to by było dziwne, bo jednak, widzimy się drugi raz na żywo.
- Tak jest Pani.- Zaśmiałam się, ale ta stanęła w miejscu, odwróciła się do mnie powoli, zauważyłam, że jej zieleń pociemniała, nie wiem dlaczego, przecież nic takiego nie powiedziałam, prawda?
- Nie mów tak, Camila.- Zmarszczyłam brwi, jak mam nie mówić? Tylko się nabijałam, a ta robi z igły widły.- Te określenie możesz używać tylko w jednej sytuacji.- O kurcze, ona serio jest władcza, podoba mi się taka jej odsłona, chociaż też przeraża. Lauren obróciła się i ponownie szła mnie prowadząc do swojego pokoju.
Znajdował się on na końcu korytarza, duże drewniane drzwi wtapiały się w ciemne ściany, jakby chciała go ukryć. Otworzyła je złotym kluczem, czemu zamyka pokój na klucz? Co ona tam musi trzymać? Czy ja się wplątałam w damską wersję Greya? Nie widzi mi się bicie biczem, zawiązywanie oczu czy cokolwiek z nim związane. Jeżeli bym miała uprawiać seks z zielonooką, to chcę ją widzieć. Kto by nie chciał jej widzieć nago? Jak ja nawet o tym myśląc się podniecam, a co dopiero gdy to się stanie.
Wchodzę prosto za Lauren, zerkam przez chwilę na jej tyłek, żeby podziwiać go w obcisłych czarnym rurkach, czy ona wie jak działa na ludzi? Wyrywa mnie z transu chrząknięcie i wtedy domyśliłam się, że ona widziała, gdzie spoglądam. Chyba jej się nawet to podobało, bo podniosła kącik ust ku górze, fajnie, że mnie zawstydziło, bo zostałam przyłapana na gapieniu się.
- Możesz postawić torbę gdzie tylko chcesz.- Stwierdziłam, że położenie jej koło łóżka będzie dobrym pomysłem, więc tak zrobiłam.- Chodź, zjemy coś.- Powiedział po czym obeszła mnie, „przypadkowo" dotykając mojej ręki, przez co się spięłam.- Podoba mi się jak na Ciebie działam.- Szepnęła mi do ucha i ugryzła lekko jego płatek, przez co jęknęłam.- Będziesz tak jęczeć, tylko głośniej kochanie.- Odeszła ode mnie, a ja stałam słup, Jezu, to dzieje się naprawdę.
Ruszyłam się z miejsca i pożądałam za Lauren, przy okazji oglądając dom, kolor ciemno brązowy zdecydowanie pasował tutaj. Wszystkie detale, które były czerwone, szare czy białe uzupełniały się, co dawało temu miejscu mroczność jak i ciepło, co może być niepojęte, ale jednak.
Usiadłam na blacie w kuchni zastanawiając się co ze sobą zrobić, mogłabym patrzeć na Lauren, która przygotowywała jedzenie, ale jednak i tak wyciągnęłam telefon i przeglądałam instagrama oraz weszłam też na snapchata, gdzie zobaczyłam nie odczytane wiadomości czy wysłane filmiki lub zdjęcia przez osoby. Z westchnięciem odczytywałam je wszystkie, żeby chociaż czymś zająć czas spędzony na siedzeniu.
Oprzytomniałam kiedy poczułam ciepło i ucisk na udzie, gdzie mój wzrok natychmiast tam wylądował, zmarszczyłam brwi i uniosłam głowę. Właścicielką dłoni się tam znajdującej była oczywiście Lauren, ale przez te wszystkie wiadomości nawet nie skojarzyłam faktów, że jestem u niej. Kobieta wyrwała mi telefon z ręki i usadowiła się miedzy moimi nogami.
- Nawet nie wiesz jaką mam na ciebie ochotę.- Powiedziała patrząc mi prosto w oczy, otworzyłam je szeroko, tego się nie spodziewałam żeby podzieliła się tą wiadomością patrząc w moje tęczówki. Zawsze szeptała to mi do ucha, przez co się zdziwiłam.- Jedzenie stygnie, więc zapraszam Panią do stołu. Przecież niedawno mówiła, że tego określenia nie mówi się od tak, a może chodziło jej o siebie, nie wiem, ta kobita to chodząca zagadka.
- Oh, ale musisz się odsunąć.- Uśmiechnęłam się, przez co zielonooka to zrobiła i dała mi wolną drogę.- Dziękuję.- Zeskoczyłam z blatu i podeszłam do stołu po czym usiadłam na przeciwko Lauren, zajęłam się jedzeniem lecz przypomniałam sobie o jednej rzeczy.- Lauren?
- Tak kochanie?- Zarumieniłam się na to określenie jakim mnie nazwała.
- Chciałabym Ci podziękować za to co dla mnie robisz, to dla mnie dużo znaczy, nie wiem jak Ci się odwdzięczę.- Przegryzłam wargę ze stresu, kobiecie należały się podziękowania, bo kto normalny po dwóch miesiącach znajomości przez internet wpuścił by do swojego domu tego człowieka? Ona tak naprawdę ratuję mi życie.
- Sama twoja obecność mi to wynagrodzi, Camz, a co do tego jeszcze, to obiecałam Ci, że Cię obronię przed nim, pamiętasz?- Uśmiechnęłam się na wspomnienie jak pisaliśmy, to było zwykłe wymienianie wiadomości, ale dawało mi strasznie dużo szczęścia, nawet nie wiem czy ona jest tego świadoma.
- Jakbym mogła zapomnieć?- Zmarszczyłam brwi, faktycznie nie myślałam teraz o tym, ale pamiętałam to jednak.
- Ludzie zapominają wiele rzeczy.- Szepnęła i zabrała się za jedzenie. Zmarszczyłam brwi, gdy mimika jej twarzy wyrażała lekki, ale widoczny smutek.
- Coś się stało, Lolo?- Zdrobniłam jej imię, może dzięki temu chociaż trochę się rozweseli, lubi jak tak do niej mówię.
- Nic, czym musisz się martwić.- Uśmiechnęła się, ale przez smutek wyglądało to jak grymas.
Jednak się martwiłam...
[][][][][][][][]][][][][]❤️[][][][][][][][][][][][][]
To ten... przepraszam?
Prawie miesiąc minął od dodania ostatniego rozdziału, wiem o tym i proszę wybaczcie mi to zboczuszki.
Co tam u was tak w ogóle? Jak minęły lub mijają ferie? 😎🕶
Ps: Chyba wracam, postaram się chociaż jeden na tydzień rozdział dodać, żebyście mieli co czytać 😉
Do zobaczenia
Oktasia 🥰