Lauren POV
Obudził mnie ciężar kogoś na mojej osobie. Otwieram powoli oczy i patrzę na przeciwko siebie, zauważam brunetkę, która uśmiecha się i pochyla nade mną. Jest strasznie urocza z rana. Ma nie ład na głowie, co w ogóle mi nie przeszkadza, wręcz podnieca, jej oczy błyszczą bardziej niż zwykle, oj tak, posiada piękne oczka. Moja bluzka, która na nią jest za dużo odsłania jej ramię, gdy to zauważam od razu siadam i całuję je. Uwielbiam jej aksamitną oliwkową skórę. Przechodzę pocałunkami na szyję dziewczyny, gdzie zostawiam kilka malinek. Czuję jak Camili przechodzą dreszcze, podoba mi się sposób jaki na nią działam.
- Takie poranki mogę mieć codziennie, skarbie.- Szepczę do jej ucha i przegryzam jego płatek. Łapię za jej pośladki i ściskam, przez co brązowooka odchyla głowę, a ja jak na zawołanie wpijam usta w jej szyję. Kobieta jęczy mi prosto do ucha, co bardziej mnie nakręca, a jej tyłek jest ściskany mocniej przez nakręcenie jej.
- Och... Lauren.- Wzdycha, chciałabym ją mieć tu i teraz, ale nie mogę. Camili się wydaję, że wszystko jest okey, ale wiem, że posiada lekki uraz przez Shawna, nie chcę jej zrobić krzywdy. Martwię się o nią cholernie mocno i boję się, że moje uczucia będą coraz silniejsze, a to nie dobrze.
- Jesteś tylko moja.- Mówię i ściągam z niej koszulkę, przez co jej nagie piersi są widoczne, tylko dla mnie. Tak, są moje, tak jak ona cała, pragnę jej, a ona mnie, poczekam z pieprzeniem, ale z pieszczotami nigdy. Przywieram ustami do jej jednej piersi i ssę jej sutek, przez co kobieta jęczy coraz głośniej, może w ten sposób doprowadzę ją chociaż do orgazmu.- Powiedz, że jesteś tylko moja.- Warczę i chwytam jej drugą pierś, ściskam ją, ale nie za mocno, wiem jak może to boleć.- Powiedz.- Podnoszę głos po czym udaję się do drugiego sutka. Kocham jej cycki i to bardzo, są idealne. Ponownie ssę jej sutek i całuję pierś.
- Tylko, ach...- Jęczy i schodzi dłońmi do moich pleców, które drapie, nie przejmuję się śladami jakie tam będę miała. Wiem chociaż, że to ona zrobiła, a to mi wystarcza.- Tylko twoja.- Szepcze i porusza biodrami, tak kochanie, dojdź dla mamusi.- L-Lauren.- Jąka się, powracam do jej szyi i idę pocałunkami prosto do jej ust. Dłońmi nadal ściskam jej nagie piersi.
- Zrób to, Camila.- Szepczę i wpijam się jej usta, przez co tłumi jej jęki, które zapewne by było bardzo głośnie, co jak co, ale moi sąsiedzi nie mogę słuchać tego. Zostawię to dla siebie, tylko dla siebie. Dziewczyna sztywnieje, co daje mi znak, że jest bardzo blisko szczytu.- Jesteś tylko moja, skarbie, dojdź na mnie.- Jak za sprawą czarodziejskiej różdżki, Camila dochodzi, jestem zadowolona z faktu, iż to dzięki mnie.- Moja dzielna dziewczynka.- Całuję ją w czółko.- To co teraz? Kąpiel?- Uśmiecham się figlarnie, dziewczyna chichoczę i schodzi moich ud.
- Jeśli chcesz.- Wzrusza ramionami, otwieram szeroko buzię, ona jest niepowtarzalna.- No co? Skoro widziałaś i słyszałaś jak dochodzę, to widzenie mnie nago nic nie powinno Ci robić.- Odwraca się i ściąga majtki. Jezu, uwielbiam ją.- Przygotuję kąpiel, a ty się ogarnij, wyglądasz gorzej niż jakbyś ducha zobaczyła.- Lustruję mnie wzrokiem, nadal nie dowierzając co przed chwilą tu miało miejsce schodzę z łóżka i ścielę je. Ściągam to co mam na sobie, czyli nie wiele, ale wciąż za dużo i kieruję się do łazienki.
Wchodzę do pomieszczenia i wiedzę brunetkę pochylającą się nad wanną i wypinającą prosto na mnie. Nie dość, że jest nago, wypina się, to jeszcze mam z nią się kąpać, spełnienie moim najskrytszych marzeń.
- O, nie zauważyłam Cię.- Odwraca się i zaczyna się śmiać, zapewne z moim rumieńców, od kiedy ja się rumienie?.- Czy zawstydziłam Panią Lauren Jauregui?- Sztywnieję na tą nazwę, o nie moja droga, tak się mnie nie nazywa w takich sytuacjach. Podchodzę do niej, przez co dziewczyna się cofa, nawet nie zauważyłam, że była dość blisko mnie.
- Nie nazywaj mnie w ten sposób kiedy jesteś naga, a ja mam ochotę Cię pieprzyć na tysiąc sposobów.- Mówię podniesionym głosem i łapię za jej biodra.- Jasne?- Szepnęłam do jej ucha. Widziałam jak przerażona jest, o to mi w sumie chodziło.- Powiedz tylko, tak mamusiu, a wszystko zapomniane, skarbie.- Przejechałam palcami po jej nagiej tali, ta przełknęła ślinę, nie uderzę jej. W sumie, to co mogłabym zrobić by jej się spodobało.
- Tak mamusiu.- Szepnęła troszkę piskliwym głosem. Uwielbiam jak dziewczyny są u moich stóp. Jestem ich panią, a zarazem mamą. To może wydawać się dziwne, ale lubię wydawać rozkazy.
- To co kąpiel?- Odsunęłam się i szeroko uśmiechnęłam, przez co mimika jej twarzy zmieniła się z przerażonej na weselszą. Wchodzę do wanny jako pierwsza i siadam wygodnie, ale tak, żeby mojej kochanej dziewczynce zostawić miejsce.- Usiądź między moimi nogami, skarbie.- Camila kiwa głową i robi to co jej powiedziałam. To mi się podoba coraz bardziej.
- Zastanawiałam się, czym się zajmujesz na codzień.- Odzywa się po raz pierwszy od kilku minut.
- Jestem architektem.- Układam dłonie na jej spiętych barkach i masuję. Czuję jak dziewczyna się odpręża, co mi niezmiernie pasuję.
- Nie nudzi się taka praca?- Chichoczę cicho, w sumie dużo osób uważa, że to jest nudne, tak szkicować godzinami, ale dla mnie to pasja.
- Nigdy mi się by nie znudziła, uwielbiam ją, można tylko sobie wyobrazić, a jak wiesz, moja wyobraźnia jest dość szeroka.- Śmieję się krótko, Camila chichoczę i układa głowę na mojej klatce piersiowej, kiedy zabieram dłonie z jej karku.
- Coś innego też zapewne masz szerokiego.- Dławię się własną śliną, czy ona właśnie powiedziała to co powiedziała?
- Że co proszę?- Marszczę brwi.
- Oj tylko żartuję, nie denerwuj się tak, kocie.- Kocie? Serio? Chociaż, może być, podoba mi się to, jak mnie nazwała
- Chodź, musimy coś zjeść.- Dziewczyna jak na zawołanie, podnosi się i wychodzi z dość sporej wanny.- Ktoś tu zgłodniał.- Również wychodzę i sięgam po ręczniki, podaję jeden Camili a drugi owijam wokół mojego ciała.
- Dziękuję.- Uśmiecham się i wychodzę z łazienki, kieruję się do sypialni, a następnie biorę z szafy bieliznę, szorty i koszulkę. Ubieram to na siebie, wcześniej dokładnie się wycierając i schodzę do kuchni, gdzie podziała się Camila? Myślałam, że poszła za mną.- Sorki, że musiałaś czekać, ale musiałam się ogarnąć trochę w łazience.- Potakuje głową i robie nam najzwyklejsze śniadanie na świecie, czyli jajecznicę.
- A ty gdzie pracujesz?- Pytam, kiedy przypomina mi się, że brązowooka już się nie uczy.
- Pracuję jako sekretarka w jednej małej firmie.- Wzrusza ramionami, kładę na stół jajecznicę rozłożoną na dwa talerze.
- Kawy?- Pytam kiedy zalewam sobie moją.
- Tak, dziękuję.- Uśmiecha się, przez co robie to samo.
- Nie ma za co, smacznego Camzi.
- Smacznego Lolo.- Rumienie się ponownie tego dnia, przez słodkie zdrobnienie jakim mnie nazwała.
69 69 69 69 69 69 69 69 69
Dobry wieczór! Lub dzień dobry!
Trochę zaszalałam w tym rozdziale, mam nadzieję, że się podoba ☺️
Widzimy się w następnym, papatki klapki 🥰🌞🌙
A i jeszcze jedno, dziękuję wszystkim za te wyświetlenia, gwiazdki i komentarze, jesteście strasznie kochani 💕💕