#29

276 16 3
                                    

Kilka miesięcy później

Dożynki... Już dzisiaj.
Strasznie martwię się o Katniss.
Jesteśmy razem od kilku miesięcy, boję się, że mogę ją stracić. Że mogą ją wylosować. I będę musiał być jej mentorem.
Cholernie się boję. Odświętnie ubrany idę w stronę placu.
Katniss nie chciała abym przychodził po nią. Mamy się spotkać po dożynkach.

- Witajcie! Witajcie! Na 74 dorocznych Głodowych Igrzyskach! - zaczyna Effie. - Damy mają pierwszeństwo - dodaje i z gracją idzie w stronę kuli z kartkami. Zaciskam kciuki i modlę się. Tylko nie Katniss. Tylko nie Katniss.
- A trybutką z Dystryktu Dwunastego zostaje... - zatrzymuje się. A ja coraz bardziej się stresuję. - Katniss Everdeen
O nie. Moja dziewczyna wychodzi z rzędu z poważną miną. Choć widzę w jej oczach strach, przerażenie, smutek. Powoli wchodzi na scenę. Patrzy mi centralnie w oczy.
Staje obok Effie, kobieta klaszcze w dłonie i kieruje się do kuli z kartami z nazwiskami chłopców.

Przełykam głośno śline. Za chwilę zacznie się losowanie. Strasznie się boję. Staje w szeregu obok innych dziewczyn. Na scenie obok Haymitcha stoi blondyn. Widać, że się tak samo stresuje jak ja. To jego pierwsze Igrzyska na których będzie mentorem.
Do mikrofonu podchodzi Effie Trinket.
- Witajcie! Witajcie! Na 74 dorocznych Głodowych Igrzyskach! - zaczyna - Damy mają pierwszeństwo - dodaje i idzie w kierunku kuli.
- Trybutką z Dystryktu Dwunastego zostaje... - zatrzymuje się. - Katniss Everdeen.
Gdy słyszę swoje imię o mało nie upadam. Czyli to prawda. Mój sen okazał się proroczy. Dlatego nie chciałam aby blondyn przychodził po mnie. Z poważną miną idę w stronę sceny. Patrzę prosto w oczy blondynowi. Widzę smutek w jego oczach. Niepewnie staje obok kobiety. Która po chwili klasze w dłonie i idzie w stronę drugiej kuli.
Zatapia w niej rękę i wraca.
- Trybutem z Dystryktu Dwunastego zostaje... Hank Everdeen! - O nie. Tylko nie mój brat. Hank już miał wyjść z rzędu gdy słyszę. - Zgłaszam się! - to nikt z tłumu. Odwracam się w stronę blondyna, który podnosi dłoń. O nie, jeszcze gorzej.
- Czy zwycięzca może się zgłaszać? - Trinket zwraca się burmistrza. Mężczyzna wzrusza ramionami. Po chwili jeden ze strażników się odzywa. - Niestety nie może.
- Hank Everdeen zapraszam - mówi Trinket.
- Zgłaszam się! - poznaje ten głos. To Vick. Wychodzi z tłumu i idzie w naszą stronę. Mam walczyć na śmierć i życie. Z bratem mojego byłego przyjaciela? Chłopak staje obok kobiety.
- Jak się nazywasz? - pyta go Trinket w różowej peruce.
- Vick Hawthorne
- Katniss Everdeen i Vick Hawthorne to trybuci z Dystryktu Dwunastego! - piszczy Effie Trinket. Ludzie łączą trzy palce i unoszą dłonie. To taki znak, wdzięczności i podziwu. Przeważnie używany na pogrzebach. - Pomyślnych Igrzysk! I niech los wam zawsze sprzyja! - dodaje i zabiera nas ze sobą do pałacu.

Siedzę w pokoju odwiedzin. Drzwi się otwierają. Do pokoju wchodzi mój brat i mama. Przytulam ich oboje.
- Musisz wygrać - mówi mój brat i daje mi coś do ręki. Okazuje się, że to broszka z Kosogłosem. Całuję go w czoło. - Dziękuję
- Opiekuj się nim - zwracam się do mojej matki. Kobieta kiwa głową. Niestety po kilku minutach muszą wyjść. Następnym gościem i ostatnim okazuje się być Pan Mellark. Wchodzi do pomieszczenia i przytula mnie.

I VOLUNTIER! - Katniss & Peeta Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz