#48

229 19 3
                                    

Caesar pyta mnie o przeżycia na arenie, o to jak wyglądało moje pierwsze spotkanie z Peetą po powrocie z areny. Później kilka pytań było od widzów.
Po wywiadzie na scenę wszedł prezydent Snow z gratulacjami i koroną. Po koronacji odrazu zaprowadzili do samochodu i zawieźli na peron. Po czym wsadzili do pociągu w którym czekał już Peeta, Effie i Haymitch. Aż tak chcieli się szybko nas stąd pozbyć?
Z początku chciałam się z tego śmiać ale widząc miny Haymitcha i Peety odpuściłam.
Razem z narzeczonym udaliśmy się do swojego przedziału. Peeta jest jakiś dziwny, ciągle o czymś myśli i się nie odzywa.
- Wszystko dobrze? - kiwa głową, wstaje i wychodzi. Co im się stało? Zrobiłam lub powiedziałam coś nie tak? Widzę że jest coś nie tak. Zaczynam się martwić.

Wychodzę z przedziału i kieruje się do pomieszczenia w którym prawdopodobnie może być. A co mam na myśli? Oczywiście! Bar. Mentor siedzi na fotelu z szklanką alkoholu.
- Powiedziałeś jej? - pyta popijając trunek.
- Nie - siadam na przeciwko niego. Biorę szklankę wkładam lód a do niego wódkę z napojem.
- Nie powinieneś teraz siedzieć z narzeczoną? - pyta kąśliwie, posyłam mu mordercze spojrzenie. Więcej się nie odzywa. Siedzimy razem i pijemy.
Po kilku takich szklankach byłem już pijany i ledwo kontaktuje.
Wszystko widzę jak przez mgłę.
Czuje na sobie czyiś wzrok, i to nie jest wzrok Haymitcha. On od ponad godziny śpi. Otwieram oczy i widzę moją narzeczoną. Wściekłą jak osa.
- Rusz się pijaku. - mówi wściekła, kopiąc mnie w nogę. Z ledwością wstaje - Śpisz dzisiaj na kanapie. - dodaje ciągnąc mnie do przedziału. - Myć mi się ciebie nie chcę. Więc kładź się. - popycha mnie na kanapę w przedziale. Okrywa kocem.
- Tylko spróbuj orzygać podłogę a będziesz sam to sprzątał. - warczy, bierze rzeczy i idzie się umyć. Mnie się kleją oczy i zasypiam.

Od ponad godziny go nie ma. Jak wyszedł tak nie wraca. Nie widzieliśmy się prawie dwa tygodnie.
Po moim powrocie z centrum odnowy był szczęśliwy, uśmiechnięty a teraz?
Postanawiam poszukać tego idiote.
Długo nie musiałam szukać. Znalazłam go pijanego w dziale z barkiem. Śpi w towarzystwie Haymitcha. Oboje nawaleni.
- Rusz się pijaku. - mówię wściekła, kopiąc go w nogę. Chłopak z ledwością wstaje - Śpisz dzisiaj na kanapie. - dodaje ciągnąc go do naszego przedziału. - Myć mi się ciebie nie chcę. Więc kładź się. - popycham go na kanapę. Okrywam go pierwszym lepszym kocem.
- Tylko spróbuj orzygać podłogę a będziesz sam to sprzątał. - warcze. Biorę swoje rzeczy i idę się umyć.
Nagle słyszę huk. Szybko wychodzę z pod prysznica, zakładam szlafrok i idę do pokoju. Peeta spadł z kanapy, zwalając przy tym lampę.
Kucam przy nim i próbuje go obudzić.
- Peeta wstawaj. - mówię szturchając go.
- Co? - otwiera oczy, siada naprzeciwko mnie. Kładzie rękę na ustach i nagle puszcza pawia. Wprost na mnie.
- O Cholera. Przepraszam. - przeprasza. Jestem strasznie wściekła ide do łazienki. Ściągam szlafrok i zmywam z niego rzygi.
Zakładam na siebie drugi szlafrok.
- Marsz do łazienki! Umyć się bo śmierdzisz. Rzygami i alkoholem. - mówię, pomagam mu wstać i wpycham do łazienki. Sama zaczynam zbierać resztki lampy.
- Katniss! Co ty robisz! Zostaw to! - piszczy Effie, która stoi w drzwiach. - Obsługa to jutro posprząta. A ty idź spać. - dodaje i wychodzi. Nie słucham jej i sprzątam to co zepsuł Peeta.
Zapomniałam wziąć ciuchy z łazienki.
Szybko wchodzę do niej. Peeta siedzi przy muszli i wymiotuje.
- Opłacało się tyle chlać? - pytam. Szybko się przebieram, odwieszam szlafrok. Przy drzwiach zatrzymuje mnie głos blondyna.
-Przepraszam, jestem idiotą. - szepcze i płuka usta.
- Idź się umyj bo na prawdę śmierdzisz. - rzucam śmiejąc się. Wychodząc słyszę jego śmiech.

Miłego dnia!

6⭐ = kolejny rozdział

I VOLUNTIER! - Katniss & Peeta Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz