#39

229 14 5
                                    

Koło godziny trzeciej w nocy wracamy do pokoju. Katniss na dachu już zaczęła przysypiać.
Wziąłem ją na ręce i zaniosłem do pokoju.
Dziewczyna nie chciała mnie wypuścić więc musiałem położyć się obok niej. Badzo szybko zasnąłem.

Jestem na arenie. Co dziwne nie widzę rogu obfitości, ani innych trybutów. Czyżby chcieli abyśmy się szukali po całej arenie?
Na środku pola znajduje się małe jęziorko, a wokół niego (pola) las. Kilka metrów ode mnie leży łuk ze strzałami.
Nie pewnie do niego podchodzę, może być to jakaś pułapka. Biorę go do ręki.
Na szczęście nic się nie dzieje. Strzały zawieszam na ramieniu. Rozglądam się dookoła, czy nie ma trybutów, którzy czyhają na moje życie.
Nagle z lasu wyłania się jakiś mężczyzna. Z początku go nie poznaje. Promienie słoneczne padają na jego twarz i nie mogę przez do jej rozpoznać.
Orientuje się, że on nie jest sam. Za nim wloką się dwie osoby. Mężczyzna przeszedł ze swoimi zakładnikami w cień.  Tymi zakładnikami jest Peeta i Hank. Omal nie dostaje zawału. A tym mężczyzną okazuje się być Gale.
- Cześć Kotna - odzywa się. - Mam do ciebie ważne pytanie. - dodaje. Wyciąga dwie spluwy. I przystawia je do głów mojego narzeczonego i brata.
- Kogo wybierasz? Braciszka czy Chłoptasia? Którego mam zabić? - zaczynam cała drżeć.
Wyciągam strzałe i nakładam ją na łuk. Celuje prosto w byłego przyjaciela.
- Jak mam rozumieć, mam zabić obu? - rży.
- Katniss, nie rób tego. Jeśli go zabijesz, my wszyscy zginiemy. Proszę nie rób tego. - prosi blondyn.
- Posłuchaj Chłoptasia. Chociaż raz dobrze mówi. - śmieje się Hawthorne.
Nagle pada strzał. Peeta pada na ziemię. Wypuszczam strzałe, która przeszywa powietrze. Gale zniknął, tak jak Hank. Tylko zostało ciało Peety. Podbiegam do niego.
- Nie rób mi tego. Nie zostawiaj mnie. - szepcze. Trzymając jego głowę na swoich kolanach. To nie Gale strzelił, to ktoś inny. - Peeta proszę.
- Bardzo Cię kocham Katniss. - mówi ostatkiem sił. Unosi rękę i dotyka mojego policzka, później warkocza. - Mogłabyś mnie ostatni raz pocałować? Chciałbym ostatni raz poczuć smak twoich ust. - szybko spełniam jego prośbę. Nachylam się nad nim i całuję.
Zaczynam płakać jak oszalała.
- Kocham Cię Katniss, pamiętaj o tym - szepcze.
- Ja ciebie też kocham Peeta. - trzymam w dłoniach jego rękę. Już nie daje takiego ciepła.
- Zaśpiewaj mi coś - prosi. Jego błękitne oczy powoli tracą swój dawny blask.

W oddali łąki, wejdźże do łóżka
Czeka tam cię z trawy poduszka
Skłoń na niej główkę, oczęta zmruż
Rankiem cię zbudzi słońce, twój stróż

Tu jest bezpiecznie, ciepło jest tu
Stokrotki polne zaradzą złu
Najsłodsza mara tu ziszcza się
Tutaj jest miejsce, gdzie Kocham cię

Jego tęczówki już całkiem wytraciły swój blask. Na ustach został delikatny uśmiech. A jego serce, które biło dla mnie, przestało. On odszedł. Został mnie samą. Całuje go w usta i zamykam jego oczy. Nagle ktoś chwyta mnie za ramiona i gdzieś ciągnie. Nagle obraz ciemnieje, chyba tracę przytomność.

I VOLUNTIER! - Katniss & Peeta Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz