#43

199 13 2
                                    

Miał być jutro...
Ale nie chce być zamordowana przez Mvdziv_05 i Fannfiee
Więc niech już jest dzisiaj 😂😂
Miłego czytania 😂👌


W pierwszej chwili się zgadzam.
Dziewczyna łapię mnie za rękę i ciągnie w stronę pokoju.
Po drodze mijamy wielki telewizor.
Zatrzymuje się. Serce zaczyna mocniej bić gdy widzę jej twarz.
- Nie idź tam! Masz narzeczoną! - krzyczy głos rozsądku w mojej głowie.
Szybko puszczam rękę dziewczyny.
- Coś nie tak? - pyta.
- Ja nie mogę - mówię i wychodzę.
Szybko idę do centrum szkolenia. Pod budynkiem zaczyna mi się kręcić w głowie. Siadam na ławeczce i tracę przytomność.  Za dużo alkoholu jak na pierwszy raz.

Budzę się w łóżku, półnagi. Moja pierwsza myśl, że zdradziłem Katniss z tą laską.
Dopiero po kilkunastu minutach orientuje się, że jestem w swojej sypialnii w centrum szkoleniowym.
Strasznie boli mnie głowa.
Do pokoju wchodzi Haymitch z butelką wody i tabletkami.
- Jak się czujesz młody? - pyta i podaje mi wodę i tabletkę.
- Nie jest źle. - odpowiadam - Kto..? - przerwa mi.
- Kto cię rozebrał? - pyta. Kiwam głową. - Twoja stylistka.

Po śniadaniu idę do salonu. Nie mam ochoty siedzieć w pomieszczeniu dla mentorów. Gdy widzę ją odrobinę się uspokajam.
Na szczęście żyje. Muszę sprawić aby miała jak najwięcej sponsorów.

Zostało nas już 11-ścioro.
Dzisiaj postanowiłam iść zapolować.
Zapasy mi się już skończyły i nie mam co jeść. Co jakieś pięć metrów zakładam wnyki. Nagle słyszę czyjś głos.
Szybko wchodzę na drzewo.
Obok niego przechodzi grupa zawodowców.
- Ej młody. Gdzie ona może być? - odzywa się Cato. Do niego podchodzi jakiś chłopiec. Z początku go nie poznaje lecz po dokładnym przyjrzeniu się, orientuje się, że to Vick.
- Nie mam pojęcia. Ale wiedziałem jej wnyki. - mówi Vick. Zrobiło mi się przykro. Dzieciak którego traktowałam jak rodzinę chce mnie zabić.
- Jak to nie wiesz?! - krzyczy na niego i po prostu łapie go za szyję i wykręca mu ją. Chłopciec pada na ziemię i umiera. Wydaje z siebie cichy Pisk.
Glimmer chyba usłyszała.
- Słyszeliście to? - pyta rozglądając się.
- Co? - odpowiadają chórkiem.
- Nie ważne. Może mi się przesłyszało - mówi i odchodzą. Na szczęście mnie nie zauważyli. Poszli w stronę jeziora.
Chyba będę musiała zmienić kryjówkę. Na szczęście wszystko zabrałam ze sobą.  Bezpiecznie przywiązuje się do drzewa, tak aby podczas snu nie spaść.

Poprawiam peruke i sukienkę. Gdy uznaję, że wszystko wygląda idealnie wychodzę ze swojej sypialni. W salonie na kanapie leży Haymitch z butelką bimbru w ręce.
- A ty nie miałeś być w centrali? W miejscu dla mentorów? - pytam opierając się o kanapę.
- Powinienem ale nie jestem. A tak w ogóle to Peeta tam siedzi. Przesiedziałem tam pół nocy. Chyba należy mi się trochę odpoczynku nieprawdaż? - odpowiada. - Nie spinaj się tak bo ci marszczki wyskoczą. - śmieje się. Biorę poduszkę i rzucam w niego. Zamiast w twarz trafia w butelkę, która spada na podłogę.
Butelka tłucze się a kawałki szkła znikają w grubym dywanie. Będę musiała zawołać służącego aby wymienił go.
- Jesteś z siebie zadowolona? - pyta wściekły.
- Tak - uśmiecham się. - Nie złość się tak. Bo ci żyłka pęknie. - mówię i odchodzę. Z wielkim uśmiechem na twarzy wychodzę z budynku.



I VOLUNTIER! - Katniss & Peeta Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz