#35

228 12 8
                                    

Obok niego czeka pewna osoba. Gdy mnie widzi natychmiast szeroko się uśmiecha.
Podchodzę do niego i wtulam się w jego tors.
- Wyglądasz ślicznie - komentuje - Ale wolałbym cię zobaczyć w sukience.
- Kombinezon jest wygodniejszy niż sukienka. - odpowiadam
- Chyba będę musiał poczekać do naszego ślubu aby zobaczyć cię w sukience. - mówi z dziwną miną.
- Poczekaj do wywiadów. - odzywa się Cinna i puszcza do niego oczko. Blondyn od razu się rozpromienia.
- Ja się nie zgadzam.
- A ja ci nie pozwolę wyjść na wywiad w spodniach. - oznajmia.
- Ja również - odzywa się mój chłopak.
- Cicho siedź - rzucam w jego stronę.
Po chwili muszę wsiadać na rydwan.
- Uśmiechaj się, machaj do ludzi. I pamiętaj o przycisku. - przypomina.
Kiwam głowa i staje na pojeździe.
Konie ruszają. Wyjeżdżamy w centrum Kapitolu. W połowie drogi przypominają mi się słowa stylisty. Wciskam przycisk. Mój kostium zaczyna płonąć. Z początku się wystraszyłam. Myślałam, że zaraz się spale. Ale o dziwo nic nie czuje. Nie czuję, żadnego gorąca. Co się dzieje?
Stajemy przed pałacem. Mój kostium gaśnie. Prezydent Snow staje na mównicy. I zaczyna przemawiać.
- Witajcie! Witajcie! Szczęśliwych Głodowch Igrzysk! I niech los wam zawsze sprzyja!

- Byłaś świetna skarbie - komentuje Haymitch gdy zsiadam z rydwanu. Peeta podchodzi do mnie i obejmuje w pasie. Całuję delikatnie w policzek.
- Byłaś niesamowita - szepcze mi do ucha. I jeszcze raz całuję mnie w policzek.
- Ej gołąbki. Później się pomiziacie. Teraz idziemy do hotelu Trybutów. - przerwa nam Abernathy.
Peeta zabija go wzrokiem i ciągnie mnie do windy.
Śmieje się pod nosem i przytulam się do chłopaka.

Po kolacji idziemy odpocząć do mojego pokoju. Peeta rzuca się na łóżko i przyciąga mnie do siebie. Łączy nasze usta. Moja dłoń wplątuje się w jego blond włosy.
Jego pocałunki schodzą coraz niżej i niżej. Zatrzuje się na moim brzuchu. Odsłania go i całuję w sam środek.
- Chciałbym aby tam w środku, pod twoim sercem rozwijało się nasze dziecko. - mówi pomiędzy pocałunkami. Moja mina rzednie. - I nie mów mi, że nie wrócisz. Bo wrócisz. - dodaje. - Tak jak raz ci mówiłem. Wrócisz i stworzymy rodzinkę. Będziemy żyli długo i szczęśliwie.
Nie odzywam się. Wtulam się w jego klatkę piersiową i zasypiam.

Gdy Katniss zasnęła wysfobadzam się z jej objęć i wychodzę z pokoju.
W salonie znajduje Mentora i Opiekunkę. Siedzą na kanapie i rozmawiają. Gdy wchodzę, milkną.
- Dobrze, że jesteście. - mówię.
- Coś się stało? - pyta Effie patrząc na mnie.
- Muszę z wami pogadać.
- To mów - burczy Haymitch.
- Potrzebuje waszej pomocy. - oznajmiam i siadam na przeciwko nich. - Chodzi o Katniss. - dodaje.

I VOLUNTIER! - Katniss & Peeta Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz