Rozdział 8
Obudziłem się o godzinie 8:30. Tym razem Zuza wstała wcześniej i siedziała teraz przy stolę, rozmyślając nad czymś.
-Hej - mówię do niej-
-Hejka -odpowiada entuzjastycznym tonem-
-Nad czym tak rozmyślasz? -mówię ziewając-
-O tym, o czym wczoraj rozmawialiśmy...
-O naszym wspólnym przyjacielu?
-Tak właśnie... o nim... Co jeśli ma rację? Może da się odbudować tamten świat?
-Chciałbym żeby to była prawda...
Przez chwilę panuję cisza. Przerywa ją wycie z głośników.
-Znowu zebranie? - pytam drwiącym tonem-
-Alarm! - odpowiada poruszonym głosem Zuza-
Natychmiast spochmurniałem. Zuza zerwała się krzesła i natychmiastowo chwyciła swoją broń.
-Szybko! - krzyknęła do mnie-
Reaguję natychmiastowo. Chwytam beryla, kaburę z pistoletem i parę magazynków do nich.Wybiegamy z pokoju jak poparzeni. Za nami biegną inni. Kiedy docieramy do holu nad drzwiami świeci czerwona lampa. Wszyscy mierzą z broni w drzwi. W drzwi wycelowane są kuszę, nasze beryle i o dziwo, niektóre dziewczyny mierzą z kałachów.
-Ktoś jest w pokoju z panelem. - mówi Karolina-
-Zgaduję, że kamer nie macie? - odzywa się Wojtek ciągle mierząc berylem w drzwi.
-Niestety nie. -mówi zrezygnowanym głosem Karolina-
-Czyli trzeba tam wyjść... Macie tu gdzieś hukowce? - pytam-
Dziewczyny patrzą na mnie pytająco.
-Granty błyskowo-hukowe -wyjaśniam-
-Gdzieś powinny być... Zaraz wracam - mówi Karolina i biegnie do magazynu.
Wraca po chwili
-Znalazłam! - mówi i podaje mi dwa granaty-
-Okej. Potrzebuję trzech ludzi, kto na ochotnika?
-Ja! - odzywa się Patrycja-
-Ja też - mówi Miki
--Ktoś jeszcze?
-Jeszcze ja! -
mówi Zuza-
-Okej. Plan jest taki. Po cichu wchodzimy po schodach. Następnie wrzucamy im tam niespodziankę i obezwładniamy. Strzelamy tylko w ostateczności. Jasne?
-Jasne! - odpowiadają we troje-
-Za mną! -mówię i ruszam przodem-
CZYTASZ
Droga ku Nadziei
Science FictionSłońce. Świeże powietrze. Trawa. Przyjdzie nam żyć w świecie bez tych wydawało by się pospolitych rzeczy. Wszystko zniknęło w mgnieniu oka gdy atomowy deszcz spadł na ziemię zbierając za sobą krwawe żniwo. Kraj jest w ruinie. Powierzchnia nie jest j...