Rozdział 9
Budzi mnie dziwne pikanie... Coś jakby... Budzik? Ospale podnoszę głowę do góry i rozglądam się po pomieszczeniu. Pierwsze co przykuło moją uwagę to nie źródło tajemniczego pikania, ale mój sprzęt... Idealnie ułożony, czysty, i gotowy do drogi. Po chwili wpatrywania się w niego, znów zaczynam rozglądać się po pomieszczeniu, aż w końcu udaję mi się dostrzec źródło pikania. Był to stary budzik z zegarem klapkowym, leżący na szafce nocnej Zuzy. Ciekawe skąd go wzięła. I jak go wcześniej nie zauważyłem. Zanim zdążyłem się porządnie zastanowić, Zuza która do tej pory leżała do mnie plecami obróciła się w moją stronę i jeszcze zaspanym głosem powiedziała.
-Dzień Dobry.
-Dobry - odpowiadam-
-Która godzina?
Po tym pytaniu zaczynam rozglądać się po pokoju w poszukiwaniu zegara. Przez te paręnaście godzin już udało mi się zapomnieć gdzie się znajduję. Kiedy wreszcie udaję mi się go znaleźć i odczytać godzinę mówię.
-7:16
-Która?! - Zuza zrywa się z łóżka i z impetem wbiega do łazienki. Wychodzi dopiero po paru minutach. Przebrana już w mundur.
-Co jest? - pytam oszołomiony-
-Jak to co? Trzeba się zbierać! - odpowiada w pośpiechu-
-Przecież jest wcześnie - próbuję ją uspokoić-
-Wcześnie? Weź się zacznij się zbierać!
Nie chcąc bardziej ją denerwować wziąłem mundur i poszedłem do łazienki by się umyć i przebrać. Wychodzę po paru minutach. Specjalnie śpieszyłem się żeby Zuza się nie denerwowała. Zuza stała już przy drzwiach z swoim plecakiem, gotowa do drogi.
-Idziemy? - pyta zniecierpliwionym głosem-
-Już chwila. - biorę swoje rzeczy i staję obok Zuzy- Teraz możemy iść.
Ta tylko skina głową i wychodzi z pokoju. Kątem oka udało mi się jeszcze zobaczyć która godzina... 7:33...
Kiedy doszliśmy do stołówki niemal mnie zamurowało. Wszyscy tam byli. Po minach chłopaków było widać, że to dziewczyny ich obudziły i kazały się pakować w ułamku sekundy, a oni woleli by jeszcze pospać. Dosiadłem się do nich. Podano nam tym razem prawdziwe mięso! Kiedy chłopacy to zobaczyli ich tęgie miny niemal natychmiastowo zastąpił wyraz twarzy sugerujący, że po posiłku nie będzie co zbierać. Pochłonęliśmy jedzenie w parę minut. Wstaliśmy i pomaszerowaliśmy ku holowi. Kiedy tam dotarliśmy dziewczyny już tam czekały, obładowane plecakami z wyposażeniem.
CZYTASZ
Droga ku Nadziei
Science FictionSłońce. Świeże powietrze. Trawa. Przyjdzie nam żyć w świecie bez tych wydawało by się pospolitych rzeczy. Wszystko zniknęło w mgnieniu oka gdy atomowy deszcz spadł na ziemię zbierając za sobą krwawe żniwo. Kraj jest w ruinie. Powierzchnia nie jest j...