Jimin zamarł, szumiało mu w uszach od dźwięku wystrzału z pistoletu.
Powoli wykręcił się w stronę Hoseoka, który leżał na zimnej ziemi i skręcał się z bólu.
-Hyung! Hoseok! Żyjesz?! Słyszysz mnie?
Jimin krzyczał ile sił. Łzy spływały po jego policzkach, a ręce potwornie się trzęsły. Był przerażony.
Podbiegł do chłopaka.
-Aaaa, japierdole.... kurwa.... J-Jimin boli... kurwa zabierz mnie stąd.
Hoseok jęczał, płacząc. Żył, a to było najważniejsze.
Sprawca postrzelił go w nogę, co znaczy, że nie chciał go zabić... albo chybił.
Jimin rozejrzał się nerwowo dookoła. Dostrzegł światło, a zaraz po nim dźwięk odjeżdżającego samochodu.
Odjechał.
Udało mu się uciec.
Jimin bez zastanowienia odsunął kurtkę i ściągnął koszulkę, z której zrobił opatrunek na nogę przyjaciela.
-D-dzwoń po pomoc - wydyszał brunet przez zęby. Pot spływał mu po czole zlepiając kosmyki jego włosów.
Jimin sięgnął do kieszonki w poszukiwaniu urządzenia.
-H-Hoseok nie mam go! -krzyknął chłopak- Zgubiłem telefon!
Nerwowo szukał po kieszeniach, lecz bez skutku.
-Weź mój i zadzwoń do ... - wziął głęboki wdech - Do Namjoona.
-Namjoona? Nie jest w mieście? Może zadzwonię do Yoong--
-Namjoona! - krzyknął, dławiąc się śliną.
Jimin nie kłócąc się dłużej wystukał numer dawnego przyjaciela. Nie miał czasu, a skoro Hoseok naciskał na telefon do Namjoona, to znaczy, że miał do tego powód
Namjoon o dziwo odebrał po pierwszym sygnale.
-Namjoon! - krzyknął chłopak do słuchawki.
-Czy to Jimin? Coś się stało? Czemu dzwonisz do mnie o tej porze i to z telefonu Hoseoka?
-Nie mam czasu na wyjaśnienia, jesteśmy w lesie.
-Gdzie?! - krzyknął z niedowierzaniem.
-W lesie, tym gdzie znaleziono Jina, chyba się zgubiliśmy i-- - Jiminowi było ciężko mówić, gdyż dławił się łzami, a ręce trzęsły co znacznie utrudniało zadanie.
-I mam tam przyjechać? Macie szczęście, że jeszcze nie wyjechałem. Będę za parę minut.
-A-ale jak nas znajdziesz?
-Jimin zapomniałeś, że mam firmę informatyczną i dla mnie namierzenie was zajmie parę minut? Tylko nie wyłączaj telefonu.
-Okej... -odpowiedział drżącym głosem brunet.. - I nie zapomnij apteczki.
-Apteczki?! Po c--
Nie dokończył bo Jimin się rozłączył. Poprawił opatrunek na nodze przyjaciela, który już nadawał się do wymiany, ponieważ mocno przesiąkł krwią.
Jimin zaczął rzewnie płakać... znowu był w tym lesie... i znowu miał na dłoniach krew przyjaciela.
...
Od telefonu do Namjoona minęło piętnaście minut, a jego wciąż nie było.
Nagle światło od samochodu rozbłysło się, a postać wysiadająca z niego zaczęła kierować się w ich stronę z latarka w ręce.
-Jimin! Hoseok!
To był Namjoon. Jimin i ranny odetchnęli z ulgą.
-Hyung tutaj! - odkrzyknął Jimin, machając mu lampką w telefonie.
-Co wy tu robicie? Dlaczego płaczesz, a on ma nogę całą we krwi?! O co do cholery tu chodzi? - pytał Namjoon z widocznym przerażeniem i zdenerwowaniem.
-Potem ci wytłumaczę, zabierzmy go stąd, potrzebuje natychmiastowej pomocy.
Jimin mówił wciąż płacząc. Wraz z Namjoonem podnieśli chłopaka, wsadzili go do samochodu i odjechali.
Kiedy minęli krajobraz lasu, Jimin zapytał.
-Gdzie jedziemy?
-Do szpitala, Hoseok potrzebuje natychmiastowej pomocy - mówiąc to spojrzał na chłopaka, leżał na tylnym siedzeniu samochodu. Pot oblał całe jego ciało, a oddech wciąż był nierówny.
-Nie! -krzyknął Jimin z przerażeniem w oczach - Nie do szpitala.
-Jimin co ty pierdolisz, wciąż nie wiem co się stało --
-Właśnie, nie wiesz co się stało, więc nie możesz jechać do szpitala! - chłopak zaczął krzyczeć.
-Więc gdzie mam kurwa jechać.
-Do Yoongiego.
Namjoon spojrzał na Hoseoka.
-On potrzebuje pomocy specjalistów, a nie zaspanego Yoongiego.
Jimin fuknął, jakim prawem on go obrażał.
-Jego mama jest lekarzem, już nie raz nas łatała. Poradzi sobie i tym razem, proszę, nie potrzebujemy więcej problemów.
Namjoon zacisnął szczęki i zilustrował Jimina spojrzeniem. Nie zadawał pytań. Ponieważ, na każde inne zadane wcześniej chłopak nie odpowiadał.
Zrobił ostry zakręt i skierował się do domu Yoongiego.
CZYTASZ
wisconsciences ❦ bts horror
Fanfiction[bts' horror au] Paczka przyjaciół rozpada się kiedy dochodzi do zabójstwa na najstarszym, nikt nie zna mordercy oprócz Park Jimina, który sam jest sprawcą. Sprawa cichnie. W rocznicę śmierci przyjaciela, Jimin dostaje wiadomość. Ktoś jeszcze wie...