1. Praktykantka

3.5K 295 102
                                    

Rok 1973

Ulica Pokątna była dokładnie taka, jak Eris się spodziewała - pełna magii, licznych sklepów z różnych dziedzin magii. Dla niektórych dzieciaków była to ważna chwila w życiu, kiedy zjawiali się tutaj, aby zrobić pierwsze zakupy do szkoły. Cóż, dla niej było to mniej szczęśliwe wspomnienie. Nie mogła przyjść tu z rodzicami, a babka nie zamierzała pokazywać się z nią publicznie. Tylko Caleb, tak dobry i kochany z nią poszedł. Służący, który im towarzyszył, kupował pozostałe akcesoria i przybory. Młodzieniec popatrzył na swoją kopię listy zakupów siostry, a potem zdecydował się zostawić ją samą u Ollivandera, samemu gdzieś znikając.

W powietrzu unosił się miły zapach drewna i chyba miodu. Do zagraconego blatu podszedł starszy, mężczyzna z uśmiechem na twarzy, widząc, kolejną młodą czarownicę, która u niego zaczyna swoją przygodę z czarami.

- Witaj, jesteś tutaj sama? - zapytał.
Eris skinęła głową, nie bardzo wiedząc, jak poprosić o różdżkę. Słyszała, że to ona wybiera czarodzieja, a nie na odwrót. Wtedy jej głowę zalała fala mrocznych myśli - co jeśli przez status swej krwi żadna jej nie wybierze? Czy zostanie przez to automatycznie wyrzucona z Hogwartu, zanim jeszcze tam zaczęła uczęszczać?

Ollivander zniknął między dwoma regałami, szybko zjawiając się z ciemnym pudełeczkiem. Wyjął z niego ostrożnie różdżkę, obchodząc się z nią jak z dzieckiem. Podał ją dziewczynce.

- Machnij.

Dziewczynka wzięła głęboki wdech, a potem szybko poruszyła nadgarstkiem, tłukąc wazon na sąsiednim stoliku. Mężczyzna pokręcił głową i wręczył jej drugą różdżkę. Ona nie okazała się lepsza, kilka pudełek spadło z regału tuż za nim. Kolejne dwie różdżki również ją zawiodły. Jej obawy się sprawdziły... żadna różdżka nie chciała czarownicy półkrwi. Marzenie o wyjściu z domu do szkoły pełnej magii, spaliło na panewce.

Tuż przed nią stanęło kolejne pudełeczko, a ona popatrzyła na nie z politowaniem. Czy pan Ollivander nie widział w tym próżnego trudu? Tak bardzo chciał opchnąć jej różdżkę? Wzruszyła ramionami, czując, że to donikąd nie prowadzi.

- Spróbuj tej - polecił łagodnie.

- Żadna różdżka mnie nie chce.

- Może tym razem dopisze ci szczęście. - Puścił do niej oczko.

Chwyciła za pudełko i wyjęła z niej ciemną różdżkę, którą owijał cierń. Piękna, pomyślała. Złapała za nią, a potem poczuła, jak świat wokół nabiera barw, których wcześniej nie dostrzegała. Przyjemne ciepło zalało jej młode ciało, a potem popatrzyła na mężczyznę, jakby widziała go pierwszy raz w życiu - chociaż spędziła w jego sklepie ponad godzinę.

- Wiedziałem, że ta będzie odpowiednia. - Nie rozumiała jego słów. - Dopisało ci szczęście za sprawą różdżki nieszczęścia. Widzisz, to wspaniałe dzieło, które bardzo długo nie wybrało czarodzieja. Jedna z moich pierwszych różdżek. Jedyna o takim rdzeniu. - Rozejrzał się dookoła, aby upewnić się, że nikt go nie usłyszy. - Włos testrala.

*

*

/ *

Teraz

Co jej odbiło, aby to zrobić? Mogła spokojnie zignorować dwie sowy przysłane przez Dumbledore'a, ale wiedziała, że to na nic. Jeżeli ten starzec na coś się uprze, to już na amen. Nie odmówisz, nie uciekniesz. Gdyby miała w sobie więcej asertywności, pewnie nie stałaby w centrum swojej zdemolowanej sypialni, pakując najpotrzebniejsze rzeczy. Skrzynia była prawie pełna, a nadal nie spakowała wszystkich książek, podręczników, poradników, mugolskich romansów, a jeszcze dochodziły środki czystości, jak chociażby szampon, płyn do kąpieli.

Cruciatus ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz