Popołudniami targi w Ereborze były zatłoczone, krasnoludy wypadają z przerw w środku dnia, zaopatrując się w kuźnie i domy. Bilbo cicho przeglądał w tej chwili stoisko składników do pieczenia, długą listę w ręku wszystkiego, co musiał kupić, by nakarmić swój skarb krasnoludów. Moneta nie stanowiła problemu, ponieważ trzy z tych ust należały do rodziny królewskiej, ale Bilbo próbował dowiedzieć się, w jaki sposób Glóril, Frodo, Dori i on sam zniosą to wszystko.
- Nie teraz, kochanie - powiedział Bilbo, niebieskie oczy prześlizgnęły się po różnych rodzajach mąki i cukru oferowanego przez sprzedawcę. „Hmmm, Bifur może to polubić..."
Frodo westchnął, opierając się o stojak i rozglądając po ogromnym pokoju. Dori rozmawiała z krasnoludką po drugiej stronie przejścia, dwie butelki wina w dłoniach, gdy zastanawiał się nad różnymi smakami. Rynki wydawały się tak interesujące godzinę temu, ale konieczność pozostania u boku wuja sprawiła, że było to strasznie nudne. Zrobił zaledwie dwanaście stóp, zanim któryś z nich go złapał.
„Nienawidzę zakupów - wymamrotał obok niego głos. Frodo spojrzał na lewą stronę i zauważył rudego chłopca, który wyglądał na nieco starszego od niego. „I to nie jest tak, że kiedykolwiek coś z tego dostanę".
„Wiem", powiedział Frodo. „Jesteśmy tu od godziny i wszyscy dorośli patrzą na jedzenie i ubrania i więcej jedzenia. Och, i wino".
Drugi chłopak spojrzał na niego. "Wyglądasz zabawnie."
„Nie, ja nie" - odparł Frodo. - Jestem normalnie wyglądającym hobbitem. To ty krasnoludy wyglądasz śmiesznie. Zbyt dużo włosów na całym miejscu.
„Hobbit?" Krasnoludy wyglądały na zamyślone. „Co to jest hobbit?"
„Jesteśmy niziołkami. Z Shire na zachodzie".
„Och, mizerni, grubi ludzie z dziur" - powiedział krasnolud. Podszedł bliżej, by lepiej przyjrzeć się Frodo. „Przeszliśmy przez to miejsce w drodze tutaj. Z Gór Błękitnych".
„Robimy się dość szeroko", przyznał Frodo. - Mój wujek Rorimac zawsze jadł, ale prawie nigdy nie wstał, żeby cokolwiek zrobić. Mój kuzyn Merry raz zjechał na imprezę z dynią, żeby sprawdzić, czy po niej pójdzie. Po prostu tam siedział.
„Przez cały czas, gdy przechodziliśmy, po prostu dali nam śmierdzące twarze" - powiedział drugi chłopak. „Mój amad powiedział mi, żebym je zignorował, ale wydawały się takie zepsute. Jednak szarlotki, które znalazłam na parapecie, smakowały naprawdę dobrze".
Frodo wpatrywał się w zdumienie. „Naprawdę wziąłeś jedną?"
„Tak! Prosto z okna, gdy szliśmy przez jeden z tych dziurawych domów", rechotał krasnoludy. „Gruba dama była tak zajęta, wpatrując się w mojego amada, że nawet nie widziała, jak ją kręcę. Jedliśmy dobrze tej nocy".
- Próbowałem to zrobić raz mojej cioci Amaranth, ale ona po prostu goniła mnie i Merry z miotłą. Walnęła moją kuzynkę prosto w głowę. Frodo zademonstrował szeroki łuk, aby mógł zobaczyć zderzenie. - Pani hobbit z mopem jest równie niebezpieczna jak krasnolud z młotkiem. Rozwalą ci mózg!
„Mój amad ma dobry prawy haczyk ze ścierką do naczyń" - zgodził się chłopiec. „Każdy krasnolud w mojej rodzinie unika jej, kiedy jest naprawdę, naprawdę szalona. Wskazał na kobietę, z którą rozmawiała Dori na stoisku z winami. „Mój ojciec wypił całe dobre wino, które przywiozła ze sobą z domu. Nie jest szczęśliwa".