__9__

65 4 0
                                    

Gdzie on jest?!"

Górne poziomy Ereboru były kompletnie wzburzone, kilka krasnoludzkich matek w różnych stanach cierpienia i przemocy próbowało zlokalizować swoje dzieci. Bilbo przeglądał stragany piekarnicze, gdy usłyszał, jak kobieta po jego lewej stronie woła o syna i córkę, wyraźnie zdenerwowana, że ​​zgubiła ich w tłumie. Przez chwilę spoglądał na bok, by upewnić się, że Frodo wciąż siedzi obok boksu, uśmiechając się, gdy zobaczył, jak jego bratanek rozmawia z rudowłosym krasnoludem. Niestety potem wszystko poszło w dół, wściekła matka z kolejnej nawy, krzycząc na małą grupę krasnoludów, oskarżając ich czwórkę o nagłe zniknięcie jej syna.

Wznoszące się tłumy odciągnęły Bilba od straganu piekarniczego, odgłosy Glórila i jej gniewny głos zanikały na stosie błota przez kilka minut. W końcu znalazł się tuż obok zrozpaczonej matki, a jego oczy rozszerzyły się, gdy zobaczył jej lonżę dla grupy krasnoludów z drugiej nawy. Glóril stał tuż za nią, mała krasnoludka ściskała ją w ramionach.

„Gdzie jest mój syn, ty orczasty draniu?” warknęła matka, ząbkowany nóż w dłoniach. „Wyrzeźbię ci oczy, jeśli mi nie powiesz!”

„A moja córka ?!” wrzasnęła inna matka.

„Oni też zabrali mojego syna!” oskarżyła drugą matkę karła z wcześniejszego - Znalazłem jego zabawkę na ziemi. Nigdy by tego nie zostawił, chyba że siłą. Co robiliście z nimi brudni skurwiele ?!

Bicie serca na prośby matek, Bilbo odwrócił się i fizycznie przepchnął się przez rosnący tłum. Zajęło mu to kilka minut, ale w końcu znalazł piekarnię ponownie. Jednak do absolutnego przerażenia hobbita nie było ani Frodo, ani drugi mały chłopiec.

„Frodo? Gdzie jesteś? Frodo ?!”

„Donel ?!

Hobbit spojrzał w głąb przejścia i zobaczył krasnoludzką kobietę, która gorączkowo patrzyła i wyjrzała z zakamarków. Para płaczących dzieci przywiązywała się do jej pleców i ciągnęła za czerwone warkocze. Kawałki kliknięcia w umyśle Bilba nie trwały długo.

„Czy masz małego chłopca z splecionymi rudymi włosami?” zapytał Bilbo, kiedy do niej podszedł. - Jeszcze nie za stary na brodę? Masz na sobie zieloną tunikę?

„Och, tak, tak”, odetchnęła z ulgą matka. „Widziałeś go? Gdzie on jest? Powiedziałem mu, żeby nie uciekał!”

„Ostatnio widziałem go z moim siostrzeńcem, który siedział tutaj” - powiedział Bilbo, prowadząc ją do piekarni i stoisk mięsnych. „Ale potem wpadłem w tłum i wydaje się, że kilka innych dzieci również zniknęło w ciągu ostatnich kilku minut”.

Przy tym stwierdzeniu przyjemnie pulchna twarz matki stwardniała. - To ci cholerni górnicy Rhûn! Wszystko, co robili od miesięcy, to węszenie i kłócenie się z brygadzistami! A teraz zabrali mojego Donela! Gdzie oni są?

"Właśnie tutaj."

Żadne z nich nie zrobiło tego zbyt daleko, zanim usłyszeli przenikliwy krzyk z jednego z pobliskich wejść na rynek. Bilbo poczuł, jak żółć unosi mu się w gardle, od razu rozpoznając wysoki dźwięk należący do małego dziecka. Usłyszał krzyki, obserwując, jak Dori wychodzi z tłumu i ucieka w stronę drzwi, z wyciągniętymi i gotowymi do konfrontacji mieczami. Z tłumu dobiegły kolejne krzyki, Bilbo przelotnie zauważył Glórila, który wbił się w ramię krasnoluda. Pomimo jego ignorancji na temat tożsamości krasnoludów, wszyscy inni zdawali się doskonale zdawać sobie sprawę z tego, kim byli i co mogli zrobić z dziećmi.

RETURN TO THE KINGDOM OF EREBOROpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz