Rozdział 12

221 58 40
                                    

Za drewnianymi drzwiami stał mężczyzna, miał na sobie ciemny płaszcz i jasne spodnie. Jego twarz zakrywał kaptur narzucony jakby od niechcenia. Spod niego widoczne były tylko ciemne loki.

Tom wyjął zdjęcie, które miał do tej pory w kieszeni. Przyjrzał sie przybyszowi i zdjęciu.

- Co tutaj robisz, młodzieńcze? - odezwał się mężczyzna.

Niemożliwe, to nie może być on.

Młody Riddle stał zdenerwowany. W końcu był przykryty na gorącym uczynku, jeśli można tak nazwać zabicie własnego ojca, a raczej można. W każdym bądź razie, jeśli ten człowiek widział go kiedy to robił, było źle, bardzo źle.

- Obliv... - zaczął Tom, ale nie skończył ponieważ mężczyzna odebrał mu rożdżke. - Kim jesteś?

- Tom Riddle.

- Ale...ale

- Zabiłeś nie tego co było trzeba, ja jestem Tom, a tamten - machnął ręką w stronę schodów - tamten to mój służący.

- Ale jak odebrałeś mi rożdżke?

- Chodź, usiądźmy. Wypijemy herbatkę.

Młody Tom stał jal wryty. On chciał zabić tego człowieka, a tamten go teraz zaprasza na herbatkę. Kim by nie był ten ktoś, który stał właśnie w tej chwili przed nim, nie może być jego ojcem, poprostu nie może.

- Idziesz? - z zamyślenia wyrwał go głos mężczyzny.

Tom skinął głową w znaku zgody. Weszli, tak przynajmniej myślał młody Riddle, do salonu. Był ogromny, i zarazem także piękny. Wystruj pokoju był bardzo chaotyczny, choć rzeczy w nim nie były wcale porozrzucane. Niemalże całą ścianę zajmowała półka z książkami, podłogę zrobił brązowy dywan, tak miękki, że gdy tylko Tom na niego stanął poczuł jak jego nogi zatapiają sie w powierzchni. To było dość dziwne uczucie, ale chłopak ruszył dalej. Jego ojciec, jestem-żywy-chociaż-mnie-zabiłeś usiadł na jednej z puf stojących w pokoju. Młody Tom usiadł naprzeciwko mężczyzny.

- A więc? - zapytał, ale tamten zignorował pytanie.

- Solisz?

Chłopak spojrzał na niego jak na wariata.

- Solę? - powtórzył pytanie, ale najwyraźniej mężczyzna ujął to za odpowiedź i sypnął soli do kubka Toma.

- Proszę. - podał chłopakowi kubek - A więc na czym to my skończyliśmy?

- Chciał mi Pan coś...

- Ach, no oczywiście. Pytałeś jak zabrałem ci rożdżke.

- Tak.

- To długa historia, mój synu.

- Synu?

- Tak, synu. Możesz mi nie przerywać?

Tom, od niechcenia, pokiwał głową.

- A więc dobrze. - Ciągnął staruszek - Pamiętasz swoją matkę? Ach, no tak, nie możesz jej pamiętać bo umarła odrazu po twoich narodzinach.

- Ale jaki to ma z tym związek? - zapytał chłopak.

- Miałeś mi nie przerywać. - przypomniał mu mężczyzna.

- Jasne. - burknął w odpowiedzi młody Riddle.

- Kiedy poiła mnie amortencją, och, jak dużo lat minęło. Wyobraź to sobie, znałem ją tylko dwa lata, a już się pobraliśmy, urocze, nieprawdaż?

- Tak, ale miałeś mi to...

- Chłopcze, nie przerywaj mi.

Tom popatrzył na niego, po raz wtórny, jak na wariata, ale postanowił, od tej chwili, że już się nie odezwie. Po chwili jego ojciec znów przemówił:
- Chcesz słuchać dalej?

Jak narazie to mi nic nie powiedziałeś - przemknęło mu przez myśl, ale mężczyzna już wziął oddech do kolejnej warstwy bezurzytecznych opowiastek i ciągnął:
- Nikt nie wiedział o moim pochodzeniu, ukrywałem się, bo byłem czarodziejem. To był powód, dla którego opuściłem ciebie i twoją matkę.

Nareszcie coś sensownego.

- Chciałem uciec od świata, kochałem twoją mamę, ale...ale nie mogłem pozwolić na to aby ktokolwiek dowiedział się o mnie co nie co więcej. - opuścił głowę - Naprawdę tego żałuję, przepraszam, przeze mnie musiałeś przebywać, no właśnie, gdzie?

- W sierocińcu. - mruknął chłopak.

Mężczyzna chyba po raz pierwszy nie powiedział nic w rodzaju "Nie przerywaj", z czego Tom był dość zadowolony.

- Tak mi przykro. - powiedział w końcu.

- Mnie także. Czy to wszystko co miałeś mi powiedzieć? - zapytał młody Riddle.

- Chyba tak, ale teraz ty mi coś powiedz.

- Słucham?

- Dlaczego przybyłeś tutaj żeby mnie zabić, co ci takiego zrobiłem?

Koniec. To pytanie wszystko pomieszało w głowie młodzieńca. To jedno, jedyne pytanie wszystko zepsuło. Tom nie znał na nie odpowiedzi. Wcześniej miał plan, który był dopięty na ostatni guzik, ale teraz? Ta rozmowa, ona coś poruszyła. Poruszyła coś w jego skamieniałym sercu.

- Nie wiem. - Chłopak spuścił wzrok, nie mógł spojrzeć temu mężczyźnie w oczy, co, jak na niego, było dość niespotykanym uczuciem.

- Tak myślałem.

- Czy mogę z powrotem moją róż... - Tom nie skończył zdania gdy w pokoju pojawiła się trzecia postać. Był to mężczyzna o siwych włosach, ubrany w ciemny płaszcz oraz spodnie. Odwrócił się przodem do nich. Spod kapelusza ukazała się jego twarz i...oczy, były one różne, jedno niebieskie, a drugie...Tom poprostu nie potrawił określić jego koloru.

- Grindelwald. - szepnął.

Upadłe Jutro - Tom Riddle and Susanne PevensieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz