Rozdział 15

201 52 18
                                    


- Alex, kochanie, wrócę, obiecuję. - jego głos był tak bardzo słodki i czuły, że uspokoił by każdego, ale szatynka nadal chlipała.

- Boję się. Tak bardzo sie boję.

- Wrócę, przysięgam, że wrócę.

- A on? Co z moim bratem? - jej głos sie łamał.

Zapadła chwila ciszy.

- Nie wiem, ale jeśli będzie chciał pojedzie ze mną.

- A jeśli nie?

- To i tak go tutaj przywiozę.

Konciki ust szatynki zadrżały lekko, ale nie zdołała przywołać na nie uśmiechu. Spojrzenie jej błękitnych oczu ryło dziurę w podłodze.

- Mówiłem ci już kiedyś, że jesteś nieziemsko piękna?

Tym razem sie udało. Smutny, ale jednak uśmiech, zagościł na tej wiecznie przejętej i zatroskanej twarzy. Dzieczyna spojrzała na niego i zauważyła, że sie uśmiecha.

- Kocham Cię, wiesz? - szepnęła.

Chłopak ujął jej twarz w dłonie i lekko ucałował czoło Alexy.

- I ja ciebie.

- A...a co jeśli on będzie pierwszy? Jeśli on nas wyprzedzi i... i on go posłucha.

- Twój bliźniak jest chciwy, ale nie głupi. Jak narazie nasz plan działa, Zuzanna jest w Hogwarcie, Tom również.

- Znasz go i wiesz, że już mógł się już teleportować...

- A ty wiesz, że teleportacja z zamku jest nie możliwa.

- Wiem, ale....to w końcu Tom, on zawsze znajdzie inne wyjście. Zna początki Czarnej Magii, a sam chce stworzyć dla niej zakończenie. Spekulacyjne zakończenie.

Zamyślił się, a przez jego twarz przeszedł grymas niechęci.

- Może i tak, ale to nie zmienia rzeczy. Mam zamiar powstrzymać działania Grindelwalda i nie pozwolę aby twój brat się przyłączył do tego...

Dzieczyna położyła palec na jego ustach, w znaku, że ma być cicho.

- Rozumiem. - szepnęła - Nie musisz niczego mi wyjaśniać, ja naprawdę rozumiem, tylko się boję. - z jej oczu pociekły łzy. - Boję się o Toma, o ciebie. A co jeśli coś mu się stanie? Widziałam mnóstwo czarodziei, którzy na moich oczach byli paleni na stosie, zarówno dzieci jak i dorośli. Wiem, jakie trudne było dzieciństwo Toma, bo sama byłam jego częścią. Widziałam tylko raz gdy płakał, ale ten jeden raz wystarcza, abym nie chciała powtórki.

- T...Tom płakał?

Skinęła głową.

- Kiedy? - gdy tylko chłopak zdał sobie sprawę jak głupie były te pytania szybko chciał wytłumaczyć swoją reakcję, ale widział, że jego kochana młoda żona jest gotowa by to powiedzieć.

- Płakał. Płakał w moich ramionach. Kiedy jego przyjaciel został zabrany i stał sie pośmiewiskiem na ulicy...on - załkała cichutko - On przyszedł do mnie, wiedząc, że nie jest zdolny mu pomóc, zwrócił się do mnie, ale ja nie zareagowałam. Byłam samolubna i głupia, to przeze mnie Tom jest taki, jaki jest. To przez to był bity i poniżany. Przez to, że nie mogłam mu wtedy pomóc. Chcę być z Tobą szczera, ale wiem, że nie potrafisz wyobrazić sobie tego wszystkiego. Byłam okropna, okropnie egoistyczna. Chociaż wiedziałam jak dużo ten chłopak znaczy dla Toma, chociaż widziałam, jak bardzo głęboka była żal mojego malutkiego brata, nic nie zrobiłam. Widziałam jak cierpi, słyszałam krzyki osób, na których wykorzystywał swoją złość, słyszałam także huki przedmiotów, które rzucał gdy tęsknił. Gdy tęsknił za ojcem, który nas porzucił. Gdy tęsknił za matką, która umarła. Ja...to wszystko moja wina, rozumiesz? Nie dbałam o niego tak, jak siostra o brata.

To nie było udawanie. Widać było żal i skruchę w jej oczach.

- Przykro mi. - powiedział, ujął jej zapłakaną twarz w dłonie i jeszcze raz pocałował czoło brunetki - Będę tęsknił, do zobaczenia niedługo.

I teleportował się.

- Do zobaczenia. - wyszeptała, a z jej zielonych oczu znów pociekły słone krople łez.

Upadłe Jutro - Tom Riddle and Susanne PevensieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz