Rozdział 13

195 55 7
                                    

- Grindelwald - szepnął.

Mężczyzna zaśmiał się.

- Tak, to ja.

- Czego chcesz? - Tom odruchowo sięgnął ręką w kierunku swojego ubrania, ale różdżki tam nie było.

- Od ciebie, niczego. Dla Ciebie, wszystkiego, czego ja nie miałem.

- Czego chcesz? - chłopak powtórzył swoje pierwotne pytanie.

- Nic takiego, chcę tylko abyś mi w czymś pomógł.

Tom prychnął.

- A podobno nic ode mnie nie chciałeś.

Znowu ten śmiech, który tak bardzo denerwował młodego Riddle'a. Najgorszym uczuciem, jakie towarzyszyło Tomowi, była bezradność. Pierwszym powodem, przez który tak, a nie inaczej się czuł, było to, iż nie miał przy sobie różdżki, a co gorsza, miał ją jego, tak zwany, ojciec.

- A więc w czym? W czym mam Panu pomóc? - rzucił niedbale.

- Obserwowałem Cię, chłopcze. Widziałem jakie posiadasz zdolności. Chcę żebyś złożył mi przysięge, tylko na początek, później ją cofniemy.

- Nie da się cofnąć przysięgi - burknął młody Riddle i buntowniczo wstał z krzesła.

- Tom, zaczekaj. - w oczach Grindelwalda malował się strach.

- Boisz się mnie? - zadrwił chłopak, na co tamten także wstał.

- Tak.

Chłopak stanął zdziwiony i się zaśmiał.

- W takim razie dobrze, spełnię twoje życzenie - powiedział.

- Podejdź tutaj, no chodź.

Tom posłusznie podszedł, a po chwili  stał dawszy pewność Grindewald'owi o tym, że zawsze przybędzie mu na pomoc.

Wyraźny obraz ulgi zastąpił dotychczasowy strach w oczach "starca". Młody Riddle zmierzał ku wyjściu, gdy przypomniał sobie o braku różdżki. Cofnął się, ale w pokoju już nikogo nie było. Jego wartościowy przedmiot leżał na stole. Chłopak zabrał go szybko i teleportował sie.

Riddle stał w środku wioski Hogsmeade, gdy nagle ktoś lub coś, czego chłopak nie mógł zobaczyć, przeleciało obok niego. Obrócił się i wyczuł ręką ludzką rękę.

- Tom, chodź ze mną - odezwała się postać.

Chłopak, jak w transie, ruszył za "powietrzem". Po chwili znajdowali się w zakazanym lesie.

- Kim jesteś. - zapytał.

- Jestem Nikim.

- Czyli?

- Jestem Nikim, nie możesz mnie zobaczyć.

- Mhm, okej, a więc Nikt, czego chcesz?

- Widziałam co zrobiłeś, widziałam jak...- duch urwał w połowie zdania ponieważ Tom stał tuż przy nim, nie wiadomo jak, zamykając mu usta.

- Ciii - syknął - Nie igraj ze mną, mów czego chcesz i odejdź. Skoro widziałaś na co jestem zdolny, to lepiej uważaj.

- Jestem Nikim, duchem przysięgi, pan Grindelwald mnie przysłał żebym cie pilnowała.

Cholerny Wielki Czarodziej

- Dlaczego, co takiego mogę zrobić, że aż musi mnie pilnować?

- Nie mogę powiedzieć.

Nagle Riddle poczuł jak jego ręka opada na ziemię, Nikt znikł, tak samo jak się pojawił, nie było po nim śladu.

- Tom? - zza pleców chłopaka rozległ się dziewczęcy głos, który przyprawił Riddle'a o ciarki. Chłopak powoli się obrócił i uśmiechnął sztucznie w stronę stojącej nieopodal Krukonki.

- Zuzanna.

- Tom. - dziewczyna stała oszołomiona.

- Zuzanna.

- Tom. - Krokonka upadła z hukiem i jękiem na ziemię.

Ślizgom pobiegł do niej oszołomiony.
Oczy dziewczyny patrzyły prosto w przestrzeń, były one innej barwy niż zwykle, dokładniej, były pozbawione jakiegokolwiek koloru. Szare i niemające uczuć. Chłopak, nie czekając długo, wziął ją na ręce i zniósł na najwyższe piętro ciemnego domu w pobliżu.

Gdy upewnił się, że byli sami, zaczął próbować obudzić Zuzannę, najpierw zwykłymi słowami, później wylewając wodę na twarz dziewczyny, ale ani to, ani to, nic nie dało. W końcu, zdziwiony i oszołomiony postanowił przeczekać w tym budynku całą noc. Miał złe przeczucie, że w tym wszystkim maczał palce nie kto inny jak Grindelwald. Teraz bał się zostawić Zuzannę samą, poza tym, jakby pojawili się w zamku o tej porze obydwoje, i on, i Krukonka, dostaliby szlaban lub, co gorsza, zostaliby wydaleniże szkoły, a na myśl o mieszkaniu w sierocińcu chłopak aż się wzdrygnął.

Gdy tylko Tom miał się położyć,  poczuł przy uchu znajomy mu szept i towarzyszący mu podmuch powietrza:
- Uważaj, nie zrób nic głupiego, przysiągłeś.

Upadłe Jutro - Tom Riddle and Susanne PevensieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz