Kiedy to się stało? Kiedy stałem się dorosły? Jako dziecko, zawsze fascynowała mnie praca żołnierza, ale kiedy nadszedł ten moment, by pożegnać się z... W sumie to nie mam nic do stracenia. Mimo, że nie mam nic do stracenia, jeśli zginę, nikt nie zapłacze nad moim grobem, nawet jeśli inni stracą chęci, ja nie poddam się tak łatwo.
-Kapitanie Jeon, co mamy robić?
- głos Szeregowego Boguma ,,wybudził" Kapitana ze stanu głębokiego zamyślenia, w którym tak przyjemnie byłoby pozostać jeszcze na jakiś czas. Jeongguk wiedział, że nie powinien był bujać w obłokach podczas tak ważnej misji, ale właśnie z tego powodu, zadumał się tak bardzo. Po prostu zastanawiało go, co spowodowało, że zaszedł tak daleko, że od 12 lat jest w drużynie Alpha, a nadal żyje, zresztą ma się dobrze. Za dobrze. Coś musi się wydarzyć.
Kapitanie Jeon! Trzech wrogów na trzeciej! - Jungkook rozpoznawał ten głos. A może nie? Mimo, że słyszał go tak wiele razy, za każdym wydawał się inny. Jeongguk odwrócił głowę w stronę z której dobiegał głos, i spojrzał Miran prosto w oczy. Ona tylko odwróciła wzrok, tak aby Gguk nie widział, że się śmieje.
On i tak zobaczył jak dziewczyna uśmiecha się od ucha do ucha i ucieszył się, że zrozumiała żart, więc odwrócił wzrok z powrotem na wrogów i powiedział swojemu oddziałowi:
-Wszyscy idą za mną do tych żołnierzy. Porucznik Miran, poczekaj tu, podejdź do nas tylko kiedy ja tak powiem. - powiedział pewnym, ale naturalnym tonem Kapitan.
-Tak jest. - pielęgniarka zasalutowała odchodzącym żołnierzom, co miało dać im siłę i odwagę, by dali radę pokonać przeciwników. Ale kiedy przyjrzała się im bliżej, dostrzegła, że żaden z nich nie ma broni. Było to dziwne, bo Korea Północna, jest jest jednym z najbardziej zmilitaryzowanych wojsk, i nawet jeśli ktoś stracił by broń, żołnierze otrzymali by ją w zrzucie zapasów, które Korea Północna organizowała tak często. Miran chwyciła swoją krótkofalówkę, tak szybko jak mogła, i powiedziała do Kapitana:
-Nie atakujcie ich! Nie są uzbrojeni!
-Głupia czy Głupia? To na pewno zasadzka! - Kapitan Jeon, znał Miran, wiedział, że nie zrobiłaby czegoś takiego bez powodu. Coś musiało być nie tak z tymi przeciwnikami. Dziewczyna musiała w nich coś widzieć, skoro nie chciała by byli atakowani.
-Miran, co się dzieje? - Jungkook spytał zrezygnowanym głosem i zatrzymał resztę oddziału, ruchem ręki, uświadamiając im by nie atakowali wojsk Północy. Stwierdził, że jej wysłucha.
-Spójrz. Jeden z nich to Seo Dae Young, żołnierz z naszej strony Korei. Wzięto go jako jeńca, ale wypuszczono, by walczył w szeregach Korei Północnej. Tego drugiego nie znam, ale weź pod uwagę, że nie jest uzbrojony.
- Okej, a co z tą dziewczyną? - Jeongguk miał trochę niepewny głos, ale starał się tego nie okazywać.
-Ona jest ładna.
-Czy ty coś brałaś? Nie możemy zabijać tylko brzydkich wrogów! To by nie miało najmniejszego sensu! Miran? Co ty robisz? Idiotko, odpowiedz! - Jeon prawie zakrztusił się własną śliną, gdy zobaczył Miran biegnącą w stronę wrogów, z promiennym uśmiechem na twarzy.
- Wszyscy! Idziemy za nią... - Jeon miał już trochę dość impulsywnego charakteru Miran, ale pogodził się z tym, że nic z tym nie zrobi, że nie uda mu się stworzyć oczytanego i spokojnego żołnierza, a szczególnie z Miran. Ale być może właśnie tego potrzebował w swoim oddziale? Odkąd pamięta, nigdy nie poznał osoby, z jak nie wiem dużą traumą, czy depresją, której Miran by nie rozśmieszyła. Może dlatego się tak martwił. Ona była jego najlepszą przyjaciółką, zawsze go rozumiała. Nie chciał jej stracić.
-Hej! Jak się nazywacie? - Miran, dalej z promiennym uśmiechem zagadała do wrogów z Północy. Chciała nawiązać jakiś kontakt z nowo poznanymi osobami, miała już dosyć swojego oddziału.
-Ja jestem Seo Dae Young, ale my się już znamy. - powiedział pierwszy chłopak od lewej, a Miran przytuliła go, mówiąc:
- Stęskniłam się... A ty to kto? - dziewczyna zapytała drugiego chłopaka stojącego za Sierżantem Seo.
YOU ARE READING
One. Two. Three. Silence.
RomanceKiedy dyskusje między Koreą Północną a Południową doprowadzają do konfliktu zbrojnego, wszyscy żyją w ciągłym strachu. Ale... Czy w życiu, najważniejsze są rozkazy?