- Jeongguk zatkał mi uszy, a ja zdążyłem zamknąć oczy, więc granat błyskowo - hukowy nic mi nie zrobił. Odsunąłem się, i zobaczyłem tego gościa. Myślałem, że kapitan go zabije, no bo tamten celował w niego z broni. Ale nie! Ręka zaczęła się mu trząść, i nic nie robił. Ten obcy powiedział coś w stylu ,,Skoro Cię to nie obchodzi, pozabijam twoich kolegów." I strzelił. Na szczęście nie trafił, bo inaczej byś już nie żyła. I ja... Nie wiem... Po prostu pomyślałem, że mogę pomóc. - Taehyung szczegółowo opowiadał wszystko Miran, a ona słuchała tego wszystkiego z niedowierzaniem w oczach.
- Co zrobiłeś? - spytała dziewczyna, zupełnie nie spodziewając się odpowiedzi, jaką uzyskała.
- Położyłem dłoń, na ręce w której Jungkook trzymał pistolet, i pociągnąłem za spust. - W tym momencie, Miran zatkało. Nie wiedziała co zrobić, co powiedzieć, co ma o tym wszystkim sądzić. Największym zaskoczeniem była dla niej odwaga Taehyunga. Normalny cywil nie zrobiłby czegoś takiego, bo zwyczajnie by się bał. Konsekwencji, wyrzutów sumienia, czy po prostu obrzydzenia. Ale ten chłopak o tym nie myślał. Wiedział, że jeśli nie ma dobra, trzeba wybrać mniejsze zło.
- Szeregowy Bogum! Porucznik Miran, za 75 minut przyjedzie oddział, który nas zastąpi, a my pojedziemy do Seulu. Pułkownik chce z panią porozmawiać. - Miran trochę zbledła na twarzy i patrzyła się w przestrzeń, jakby przypominając sobie o przesłuchaniach Hany. Właściwie to ona nigdy o nich nie zapomniała, ale dopiero teraz zrobiło się to bardziej realne. Porucznik strasznie się stęskniła za Haną i bała się, co się dzieje z dziewczyną.
- Miran? Wszystko okej? - spytał V, który trochę się martwił o przyjaciółkę.
- Po prostu... Hana...-
-Aaa... To o Hanę chodzi. Ona da sobie radę. To dobry porucznik, w dodatku Hana umie przekonywać ludzi. Uwierz w nią. Zaufaj jej i czuj przy sobie jej obecność. Wiedz, że ona jest z tobą, a ty bądź z nią. Potrzebujecie siebie nawzajem.
- D-dzięki... Zawsze mogę na ciebie liczyć. - powiedziała Miran, po której było widać, że po rozmowie z lekarzem było lepiej. A Taehyung? Taehyung poszedł odpocząć. Przemyśleć wszystko i postarać się zrozumieć to co go otacza. A to było jedno z najtrudniejszych zadań jakie kiedykolwiek miał. Jednak, po kilku minutach, zorientował się, że to nie on potrzebuje teraz kogoś, tylko jego przyjaciel. Jungkook patrzył w niebo, a po jego policzkach, raz na jakiś czas spływały łzy. Taehyungowi krajało się serce, gdy na to patrzył, bo Jeon to przecież jego najlepszy przyjaciel. Podszedł do niego, i zanim kapitan zrozumiał, że ktoś stoi obok niego, Taehyung położył rękę na jego ramieniu, obrócił twarzą do siebie i przytulił. Dokładnie tak jak zrobił to Jeongguk, gdy V stracił siostrę. Mimo, że Taehyung był niższy niż Jeon, Jungkook oparł swoją głowę na ramieniu lekarza i zaczął płakać. A V nie powiedział nic, tylko tulił kapitana, tak aby ten czuł się bezpiecznie. I podziałało. Był wieczór, robiło się ciemno. Na niebie nie było żadnych chmur, więc Jeongguk i Taehyung położyli się na ziemi i oglądali gwiazdy.
- Piękne, co nie? Ciekawe ile czasu zajęłoby mi, gdybym chciał podejść do takiej gwiazdy na pieszo... - powiedział spokojnym głosem Jeongguk.
- Myślę, że pójście do kosmosu na pieszo mogłoby zająć ci chwilę, nie? - odpowiedział mu Taehyung - Ale skąd w ogóle taki pomysł? - spytał lekarz uśmiechając się delikatnie.
- Nie wiem. Tak jakoś... - Jeon zaśmiał się, i obrócił głowę w stronę V - Jesteś odważny. Odważniejszy ode mnie, wiesz? - Taehyung z początku nie wiedział co powiedzieć, ale postanowił, że będzie rozmawiał z kapitanem na wszystkie tematy, jeśli to sprawi, że poczuje się lepiej.
- Tak myślisz? Mnie wydaje się, że żaden człowiek, nie może być odporny na każdy rodzaj strachu. Ty i tak jesteś bardzo odważny. Ale każdy ma swoje słabości. A poza tym, ty miałeś jakiś powód by tak zareagować. I mam jeszcze do ciebie pytanie... - i tu Taehyung przerwał na chwilę. Wziął głęboki wdech. - Nie jesteś zły? - przy tym zdaniu lekarzowi lekko załamał się głos. On się po prostu bał, że Jeongguk nie będzie chciał z nim rozmawiać.
- Dlaczego? - Jungkook uśmiechnął się i ponownie spojrzał na niebo. - Przecież uratowałeś nam wszystkim życie. - Taehyungowi ulżyło. Nie chciał tracić kontaktu z Jeonggukiem. Bardzo mu ufał.
- Hej, Jungkook. Drużyna tu leci. Widać helikopter.
- Rzeczywiście. Muszę iść. - dokończymy tą rozmowe później, nie myśl sobie, że ci odpuszczę! - Jeongguk uśmiechnął się do Taehyunga i poszedł w stronę lądującego helikoptera. Lekarz patrzył na odchodzącego kapitana, i zaczął zastanawiać się, co ze sobą zrobi, kiedy wróci do Seulu. I zanim zdążył zauważyć, że powieki robią się ciężkie, już spał. Był na tyle zmęczony, że nie przeszkadzał mu fakt, że leży na trawie. Albo po prostu zapomniał, że na niej leży.
DU LIEST GERADE
One. Two. Three. Silence.
RomantikKiedy dyskusje między Koreą Północną a Południową doprowadzają do konfliktu zbrojnego, wszyscy żyją w ciągłym strachu. Ale... Czy w życiu, najważniejsze są rozkazy?