- Witajcie na waszym pierwszym treningu! Dzisiaj nauczycie się jak korzystać z granatów i się przy tym nie zabić. - donośny głos sierżanta sztabowego Seo było słychać na całym poligonie, a to już coś bo poligon był całkiem spory. Ustawiono na nim dwadzieścia osiem manekinów, które jak domyślał się Taehyung należało rzucić granatem. Kadetów i manekiny oddzielała prowizoryczna lada zrobiona z drewna na ostatnią chwilę.
- Niech każdy wyjmie z tej skrzynki po jednym granacie, ale na razie nic z nim nie robi. Wykonać! - powiedział Dae Young i wskazał palcem na zieloną skrzynię przepełnioną materiałem wybuchowym. Obok nie stały jeszcze trzy inne, ale były zamknięte, więc nie dało się sprawdzić zawartości.
- No... To kto ma ochotę zacząć? - spytał sierżant Seo, ale nie zdążył nikogo zachęcić bo z szeregu wyrwał się Choi Minho.
- Ja pokażę tym kadetom jak to się robi dobrze. - powiedział chłopak i bez polecenia instruktora odbezpieczył granat i rzucił go idealnie tak by eksplodował przy najbliższym manekinie. Wyglądał na dumnego z siebie, ale uśmiech zszedł z jego twarzy kiedy zobaczył jak Dae Young idzie w jego stronę.
- Kto ci pozwolił odbezpieczyć ten granat?! Myślisz, że możesz tak udawać mądrego? Powiem ci coś. Tutaj nie liczy się czy twój ojciec był wojskowym i nauczył cię paru sztuczek, ponieważ tu ważne jest prawdziwe doświadczenie! - krzyknął dowódca
- I to dlatego daliście tego Taehyunga na starszego kadeta, bo podlizywał się kapitanowi przez trzy miesiące, żeby wbić się do wojska jako przyszły dowódca drużyny? - spytał złośliwie Minho, po czym spojrzał na V, któremu zrobiło się trochę smutno, przez to co powiedział kadet.
- Robisz 50 kółek dookoła poligonu, a Jinho liczy, żebyś mi się tu nie odważył oszukiwać. Wykonać!
- Tak jest. - powiedział Choi, po czym ruszył w stronę płotu okrążającego pole treningowe i pociągnął za sobą kadeta, innymi słowy jego najlepszego przyjaciela - Jo Jinho.
= = = = = = = =
Ten Seo Dae Young, to się zachowuje jakby połknął wszystkie rozumy, ale jest pustym idiotą, nie? - mruknął Minho do swojego kolegi, który każde jego okrążenie liczył poczwórnie.
- Masz rację, ale nikt nie przebije tego Taehyunga, jak można udawać takie niewiniątko i dosłownie wykraść sobie tytuł przyszłego dowódcy zespołu. Myśli, że jak poznał Jeongguka to jest jakiś świetny.
- No wiem. Trzeba to przegadać z resztą drużyny. Chcę się go jakoś pozbyć.
= = = = = = = = =
- Dobra. Skoro wszyscy już poćwiczyli rzucając granaty, bomby hukowe i błyskowo-hukowe, przejdziemy do ostatniej skrzynki. - Dae Young sięgnął do kieszeni swojego munduru i wyjął z niej mały kluczyk. Odpiął kłódkę z zatrzasku ostatniej skrzyni. Powoli ją otworzył, a w środku leżał materiał wybuchowy C4. Taehyungowi zaczęła lekko drżeć ręka. Przypomniała mu się sytuacja z misji z Jeonggukiem. Kiedy Jungkookowi coś się stało, więc Taehyung musiał zabić wroga. Ten wróg miał ze sobą na początku dokładnie taką samą bombę.
- Kadecie Taehyung, słuchasz mnie? - zapytał sierżant sztabowy Seo, a V otrząsnął się, przeprosił i zaczął przyglądać się bombie.
- To jest ładunek wybuchowy C4. Jedna z tych bomb których należy się obawiać. Chyba, że jesteście w drużynie sił specjalnych, więc wam nie pozwalam się jej bać. - mówił Seo i tłumaczył studentom działanie i sposoby rozbrajania bomby. Zajęło mu to z godzinę, a żeby każdy kadet nauczył się chociaż podstawowych informacji, spowodowało upływ kolejnych trzech. Taehyung czuł dreszcze za każdym razem kiedy patrzył na C4.
Po skończonym treningu, kadeci dostali 30 minut na odpoczynek i lunch. Wszyscy skierowali się do ich pokoju, który w szóstkę dzielili. Taehyung oddzielił się na chwilę od współlokatorów i poszedł napić się wody na stołówkę. Kiedy podszedł do drzwi pokoju, usłyszał rozmowę trzech jego kolegów, nie słyszał natomiast głosu Joongmina. Z resztą jego głos słyszał chyba tylko raz, bo on się prawie w ogóle nie odzywał. Wsłuchał się w rozmowę studentów, a z czasem uśmiech schodził z jego twarzy. Najwyraźniej jego współlokatorzy go nie lubili. Ale on stwierdził, że może po prostu pokazał się od złej strony, i że teraz to naprawi. Uśmiechnął się na przymus i wszedł do pokoju. Zaczął wesoło zagadywać współlokatorów, ale zauważył, że w drzwiach stał wcześniej wspomniany Joongmin i zapewne też słyszał co mówią Minho, Myung Joo i Jinho. Nie był jednak jedyną osobą która się nie odezwała. Na piętrowym łóżku leżał Ki Bum i wpatrywał się w sufit. Taehyung odebrał wrażenie, że oboje czuli się nieswojo.
V już chciał zacząć konwersację, ale przeszkodziła mu w tym syrena wzywająca na wieczorne ćwiczenia. Skierował się więc do wyjścia i na plac apelowy, gdzie odbywał się blok wieczorny. A na ów bloku w sumie nic się nie działo. Krótka rozgrzewka, rozciąganie, podnoszenie ciężarów i nauka kilku przydatnych ciosów i na tym koniec. O 23:00 czyli pół godziny przed końcem ćwiczeń, Taehyung powiedział coś sierżantowi sztabowemu Seo i opuścił resztę drużyny. Nikt nie ukrywał oburzenia, ale żołnierzom nie wolno narzekać, więc co zrobić.
Po treningu, studenci skierowali się w stronę ich pokoju, ale po drodze spotkali kilku innych żołnierzy, z których czasem widywali. Uczyli się tak jak oni i mieszkali w pokoju obok. Jeden z nich, nazywał się Jung Wooseok. Zauważywszy drużynę, podszedł do nich.
- Cześć! Skończyliście już? - spytał
- Tak, jedyne o czym marzę, to rzucić się na łóżko i iść spać. - powiedział osłabionym już ze zmęczenia głosem Minho.
- Chcielibyście! Okazało się, że nikt nam nie będzie sprzątał w pokojach, a za syf będą karne okrążenia dookoła poligonu. - na jego słowa, wszyscy kadeci wzdrygnęli się, a na ich twarzach ukazał się grymas.
Po krótkiej rozmowie, każda drużyna udała się do swojego pokoju.
- Czy Wooseok nie mówił, że nikt za nas nie będzie sprzątał? - spytał Kibum, rozglądając się po pokoju, czystszym, niż ktokolwiek mógł sobie wyobrazić. Z resztą nie tylko on był zdziwiony.
- Eh... Kto im pozwolił tykać moje rzeczy?! Skąd niby mają wiedzieć, gdzie lubię trzymać długopisy! - krzyknął zdenerwowany Minho - Patrzcie! Nie ma ich tut- - i w tym miejscu zatrzymał się kadet Choi, widząc, że każda rzecz w jego szafie jest ułożona, tak jak powinna być. - C-co... Skąd oni wiedzieli? - spytał patrząc z niedowierzaniem to na szafę a to na resztę drużyny.
- Moje rzeczy też są idealnie ułożone! - powiedziała Yoon Myung Joo. - Wszyscy sprawdzali swoje szafki, a kiedy Joongmin skończył, rozejrzał się po pokoju i... Zrozumiał. Wszystko to zaczynało mieć sens. Ale jeszcze nie był pewien. Musiał się dowiedzieć czegoś więcej.
YOU ARE READING
One. Two. Three. Silence.
RomanceKiedy dyskusje między Koreą Północną a Południową doprowadzają do konfliktu zbrojnego, wszyscy żyją w ciągłym strachu. Ale... Czy w życiu, najważniejsze są rozkazy?