~5~

3.1K 181 62
                                    

Gdy wstałam, od razu wiedziałam, że dziś muszę z nim porozmawiać. Muszę go przyjąć do gazetki, bo inaczej stracę jedyną okazję by móc z nim rozmawiać. Jednak najpierw musiałam się do tego przygotować.
— Elizabeth, podwieźć cię do szkoły? — Zapytała mama, wchodząc do mojego pokoju.
— Nie dzięki, umówiłam się z Veronicą. — Odpowiedziałam.
— Dobrze, ale co ty masz na sobie? Zdejmij to! — Oburzyła się patrząc na mój strój.
Na dzisiejszy dzień wybrałam jasne jeansy, białą koszulkę i pudroworóżową, skórzaną kurtkę, a na nogi włożyłam białe trampki. Makijaż też był nieco inny niż zwykle. Użyłam bardziej kryjącego podkładu, bardziej podkreśliłam brwi i rzęsy. Na oczach namalowałam kreski, a usta pomalowałam różową pomadką. Nałożyłam też róż i rozświetlacz. Włosy zostawiłam rozpuszczone. Byłam bardzo zadowolona z efektu końcowego, ale mojej mamie jak zwykle coś nie pasowało.
— Nie rozumiem? — Popatrzyłam na nią ze zdziwionym wzrokiem.
— Chyba sobie żartujesz. Nie pójdziesz tak do szkoły.
— Dlaczego? — Nadal nie wiedziałam o co jej chodzi.
— Ty bezwstydnico. Wyglądasz jak dziwka! — Wykrzyknęła mi prosto w twarz, a ja dostałam sms od V.
— Przykro mi, ale mam gdzieś twoje zdanie. Teraz przepraszam, ale Veronica czeka. Przecież nie mogę sobie popsuć frekwencji prawda?
— Elizabeth! Wracaj tu! Jestem twoją matką! — Krzyczała, ale ja tylko szłam przed siebie.

— Co ci się stało? — Zaśmiała się V, gdy mnie zobaczyła.
— No co? Dzisiaj muszę mu powiedzieć, że przyjmuję go do gazetki. — Odpowiedziałam niepewnie.
— Wyglądasz super. — Uśmiechnęła się szeroko.
— Wiesz co jest najgorsze? Ja nie wiem czy dam radę powiedzieć mu, że go przyjmuję.
— Dasz radę B. Ludzie tak mają, jeśli się w kimś zakochasz to w jego obecności zamieniasz się w niedostępną sukę, albo boisz się cokolwiek powiedzieć.
— Z dwojga złego wolę być niepewna, niż być szmatą. — Uśmiechnęłam się niemrawo.
Gdy dotarłyśmy do szkoły poszłyśmy do naszych szafek. Niestety, albo na szczęście Jug miał swoją szafkę na przeciwko mojej.
— Witam panią redaktor. Przeczytała pani już moje wypociny? — Zapytał z szarmanckim uśmiechem.
— Masz szczęście, że nikt inny się nie zgłosił Jones. — A może ja jednak przy nim zamieniam się w sukę?
— To chyba ty masz szczęście, że chociaż ja się zgłosiłem prawda? — Miałam cholerne szczęście, że się zgłosił inaczej nie dałabym rady.
— Nie będę ukrywać, że ratujesz mi życie Jug. — Powiedziałam i nawet nie zauważyłam tego zdrobnienia, które padło z moich ust.
— Czyli mogę się teraz mianować rycerzem na białym koniu. — Uśmiechnął się słodko jak zawsze.
— Prawie, brakuje ci konia. — Zaśmiałam się.
— Musimy się z tym pogodzić.- wzruszył ramionami.
— Jakoś sobie z tym poradzę. Możesz na trzeciej przerwie przyjść do Blue&Gold?
— Jasne. Do zobaczenia blondie.
—Tak na przyszłość to wolę B, albo po prostu Betty.
— Jak wolisz. Do zobaczenia Betty. — Każdy tak do mnie mówił, ale z jego ust moje imię brzmiało inaczej. Ładniej?
Cała w skowronkach ruszyłam do V, która dyskretnie przyglądała się naszej rozmowie.
— Już jesteście razem? — Zapytała podekscytowana, prawie skacząc ze szczęścia.
— Przestań. Jeszcze nie... — Skrzyżowałam ramiona.
— Jeszcze. — Zaśmiała się.
— V, mam wrażenie, że przy nim z nieśmiałej dziewczyny, zamieniam się w sukę. — Powiedziałam, siadając na fotelu w mojej ulubionej szkolnej sali.
Było tam mnóstwo foteli i sof oraz automaty z przekąskami. Wymarzone miejsce do spędzenia czasu z przyjaciółmi albo drugą połówką na przerwie.
— To się zmień! Po prostu bądź miła. Spróbuj. — Pocieszyła mnie.
— Spróbuję. Nie chcę go do siebie zniechęcić. — Powiedziałam, a ona zaczęła się ze mnie śmiać.
— O co ci chodzi V? Mam ci przypomnieć co było jak chciałaś być z Archie'm? — Oburzyłam się.
— Spokojnie B! Po prostu bądź przy nim sobą. — Doradziła brunetka.

***

Po trzeciej lekcji poszłam do biura gazetki szkolnej.
— Hej Betty. Co tam? — Zapytał Jughead, wchodząc do Blue&Gold.
— Wszystko dobrze. Pójdziemy do dyrektora powiedzieć o nowych członkach gazetki. — Powiedziałam, patrząc na niego i starając się nie wyjść na złośliwą.
— Okej, a Toni nie ma? — Zapytał siadając na krześle, na przeciwko mnie.
— Może nie odczytała mojego sms... — Mówiąc to, w drzwiach ujrzałam kobietę z różowymi włosami.
— Zguba się znalazła. — Zaśmiał się Jug.
— Hej Jones. Czyli będziemy razem pracować? — Zapytała różowo włosa.
— Na to wychodzi. — odpowiedział Jughead. Ja natomiast czułam się niezwykle zazdrosna.
— No... Musimy iść do dyrektora. Musimy mu powiedzieć, że będziecie pracować w gazetce.

***

— Dzień dobry dyrektorze. — Przywitałam się.
— Witaj Elizabeth. Widziałem twoje plakaty. Już przyjęłaś nowych członków? — Zapytał dyrektor.
— Tak. Chciałabym panu przedstawić Jugheada Jonesa, który będzie drugim pisarzem oraz Toni Topaz, będzie fotografem.
— Miło mi słyszeć, że ktoś oprócz ciebie Betty interesuje się pisaniem i fotografowaniem. Mam jedynak nadzieję, że zostaniesz naczelną, bo twoje teksty są wspaniałe.
— Bardzo dziękuje dyrektorze. Być może z czasem się to zmieni. — Uśmiechnęłam się.
— Nie planuję odbierać ci tytułu. — Zaprzeczył Jug.
— Może kiedyś będziesz lepszy ode mnie. — Uśmiechnęłam się delikatnie do niego.
— Nie sądzę. — Znów zaprzeczył.
— Starczy gołąbeczki. — Przerwała Toni, a ja z Jugheadem najpierw popatrzyliśmy się na nią, a później na siebie. Nie widziałam siebie w lustrze, ale byłam pewna, że się zarumieniłam.
— No dobrze dzieciaki, zaraz będzie dzwonek. Uciekajcie na lekcje.
Gdy wyszliśmy od dyrektora, ja nie miałam odwagi popatrzeć na niego, a on na mnie. Kiedy dotarliśmy do biura gazetki, powiedziałam pierwsze zadania.
— Zbliżają się zawody sportowe i musimy o tym napisać. Toni, ty musisz zrobić zdjęcia Buldogom, a ty Jughead musisz zdobyć jakieś informacje o przeciwnikach i napisać część artykułu o nich. Ja napiszę część artykułu o naszej drużynie.
— Jasne. — Odpowiedział Jug.
— Okej. Pozostaje jeszcze kwestia okładki. Sama ją robisz? — Zapytała Toni.
— Dotąd musiałam robić ją sama, ale czy mogłabyś się tym zajmować? — Spytałam Toni.
— Jasne! Z chęcią. — Odpowiedziała nastolatka i zadzwonił dzwonek na lekcje.

***

Po lekcjach szłam jak zwykle do domu, ale usłyszałam głos mojej przyjaciółki.
— B czekaj! Odprowadzę cię! — Krzyczała do mnie.
— Okej.
— Ja wiem, że ty masz dużo rzeczy na głowie, ale musisz znaleźć chwile dla mnie! — Powiedziała, robiąc smutna minę.
— Spokojnie V. Teraz po prostu ze względu na ta gazetkę nie miałam czasu, ale teraz będę go mieć nawet więcej niż zwykle! — Powiedziałam radośnie.
— Okej, ale B, czy ty zrezygnowałaś z pomysłu powiedzenia Jugheadowi, że go kochasz? — Zapytała zaciekawiona.
— Nie, ale nie mogę mu powiedzieć tego tak teraz. Dopiero co dołączył do Blue&Gold, a ja nie mogę tego zepsuć i zrobić napiętej atmosfery... —
Ja naprawdę nie wiedziałam co mam robić. Tak naprawdę to chciałam mu powiedzieć co czuje, ale nie chciałam zepsuć naszych relacji. Nie były one jakieś szczególne, ale chociaż coś.
— Rozumiem cię. Kiedy ja i Archie jeszcze nie byliśmy razem, to bałam się o to, czy jeżeli mu o tym powiem, a on nie czuje tego samego co ja, to nie zepsuje naszej przyjaźni. Na szczęście to on zrobił pierwszy krok.
— V... A jeżeli...  Jeśli Jughead on... On nie czuje tego samego co ja? — Czułam, że moich policzkach, spływają łzy, ale szybko i dyskretnie je wytarłam.
— Betty, nie wiem co on czuje, ale wiem co ty czujesz. I wiem też, że jeśli nie powiesz mu o tym to się wykończysz. A teraz masz okazję żeby go w sobie rozkochać! — V sugestywnie poruszyła brwiami.
— Przestań! — Zaśmiałam się.
— No co? Na pewno kiedyś Toni nie będzie mogła przyjść, a ty wtedy zamkniesz drzwi, podgrzejesz atmosferę i wiesz. — Uśmiechnęła się cwaniacko.
— Veronico Lodge! Opanuj brudne myśli! — pogroziłam jej palcem, próbując się nie zaśmiać.
— Ja tylko mówię prawdę, bo jestem pewna, że kiedyś do tego dojdzie.
— V proszę cię! — Powiedziałam, patrząc przed siebie.
— Kochana, kiedyś ktoś w końcu będzie musiał cię rozdziewiczyć, a ja wyczuwam, że niedługo to się stanie.
— V naprawdę, nie każdy musi o tym wiedzieć. Najlepiej skończmy już ten temat! — Byłam już zmęczona tym co mówiła V.
— Ale wiesz, że na takie tematy, najlepiej rozmawia się z przyjaciółką. — Czarno włosa wzruszyła ramionami.
— V! — Popatrzyłam na nią błagalnie.
— Okej, okej. Muszę już iść. Idę na zakupy z mamą. Ostatnio bardzo często na nie chodzimy. Jeśli będziesz potrzebowała rozrywki to możesz iść z nami. — Powiedziała V, a ja się z nią pożegnałam.

***

Wchodząc do domu, od razu mama mnie przywitała.
— Ludzie już zaczęli cię przezywać? — Zapytała obojętnie.
— Nie rozumiem. — Powiedziałam, patrząc na nią niezrozumiale.
— Czego nie rozumiesz... Tego, że zachowujesz, malujesz i ubierasz się jak dziwka? Nie rozumiesz, że zamieniasz się w zdzirę? — Podnosiła głos na mnie, a ostatnie wykrzyknęła mi prosto w twarz.
— Proszę cię, to, że pierwszy raz nie ubrałam się w sweterek i nie uczesałam kucyka, nie znaczy, że jestem szmatą. — Powiedziałam, nie dając się sprowokować.
— Jeśli jeszcze raz zobaczę cię tak ubraną, to wyrzucę cię z domu. — Oznajmiła stanowczo.
— Jeśli chcesz stracić córkę, to proszę bardzo. Ja nie potrzebuję takiej matki jak ty. — Powiedziałam ostro i poszłam do swojego pokoju, zamykając drzwi na klucz.
Położyłam się na łóżku i zaczęłam płakać. Nad swoim życiem i nad tym, że najlepiej byłoby je po prostu zakończyć. I tak nie jestem nic warta, bo co jest warta osoba, którą własna matka uważa za dziwkę?

Lost in Love ~ BugheadOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz