~ Jughead Pov ~
Patrzyłem jak Betts odchodzi. Czuje się okropnie okłamując ją, ale nie mam innego wyjścia. Nie mogę dopuścić do spotkania Betty i mojego ojca. Nie chciałbym wiedzieć co mogły zrobić, gdyby był pijany, a tak by było, bo nie ma dnia, w którym mój ojciec jest trzeźwy.
Gdy straciłem Betts z pola widzenia, pokręciłem się po Riverdale i postanowiłem pójść do domu. Wchodząc do przyczepy ujrzałem ojca zagladajacego do koperty z zasiłkiem dla. WzrModliłem się w duchu, żeby nie zauważył, że połowa kwoty, którą powinien dostać, zniknęła. A właściwie znalazła się w pudle pod moim łóżkiem. Gdybym co miesiąc nie zabierał tych pieniędzy, już dawno umarlibyśmy z głodu. Powoli podążałem w stronę swojego pokoju.
- Jughead.- powiedział, gdy już miałem wejść do pomieszczenia.
- Tak?- popatrzyłem na niego.
- Gdzie... Do... Do cholery są moje... pieniądze.
- Były w kopercie.
- Okra...dasz mnie!- rozbił pustą butelkę o stół.
- Za te pieniądze masz co jeść!- wrzasnąłem mu w twarz.
- Oddasz mi... je wsz... wszystkie!- wziął potłuczone szkło w rękę i rzucił w moją stronę. Kawałek ostrego tworzywa, przejechał po mojej twarzy i przeciął skórę pod okiem. Ojciec wybiegł z przyczepy a ja usiadłem na podłodze i starałem się ignorować pieczenie rany na kości jarzmowej. Może lepiej by było, gdyby nikt nie przejeżdżał tamtą drogą? Może lepiej by było, gdybym wykrwawił się na śmierć? Poczułem ciepłą ciesz spływającą po moim poliku. Parę minut później ktoś zapukał do drzwi. Nie chciałem nikogo widzieć, więc ignorowałem uporczywe pukanie osoby za drzwiami.
- Jug... Jesteś tam?- to Betty. Chciałem ją przeprosić. Tak cholernie jej teraz potrzebowałem, ale jednocześnie nie chciałem, żeby zobaczyła mnie i przyczepę w takim stanie. Betty nie przestawała pukać w metalowe drzwi, a ja nie wiedziałem co zrobić.
- Jug, proszę otwórz...- jej głos posmutniał, wiec zdecydowałem się ją wpuścić.
- Otwarte.
Blondynka nacisnęła klamkę i weszła do przyczepy. Rozejrzała się po jej wnętrzu i podbiegła do mnie.
- Jug...- uklęknęła koło mnie.
- Przepraszam za bałagan.
- Co ci się stało?- spojrzała na ranę, z której dalej leciała krew.
- Mój ojciec...- nie chciałem jej już dalej okłamywać. Nie mogłem jej stracić. Za bardzo ją kocham, żeby zaprzepaścić to kłamstwem. Pozatym, kiedyś i tak dowiedziałaby się całej prawdy.
- On ci to zrobił?- zapytała z oczami pełnymi niedowierzania.
- Tak.
- Muszę to opatrzyć.- dotknęła mojego ramienia, a ja spojrzałem jej prosto w oczy.
Usiedłem przy kuchennym stole, a Betts szukała apteczki, w miejscu którym jej wskazałem. Gdy ją znalazła usiadła na przeciwko mnie i wzięła gazę, którą ścierała krew.
- Jak to się stało?- zapytała.
- Betts...
- Jug, nie chce cię do niczego zmuszać. Ale coś przedemną ukrywasz, a ja chcę ci pomóc. Nie jest łatwo mówić o swoich problemach, ale powinnismy o nich rozmawiać. Związek opiera się na szczerości i nie składa się z samych dobrych rzeczy. Ja też nie powiedziałam ci o jednej istotnej rzeczy.- spuściłla wzrok na stół i głośno westchnęła.
- Pamiętasz jak Polly popełniła samobójstwo?- zapytała, a ja przytaknąłem.- Polly nie miała żadnych zaburzeń psychicznych. Zabiła się, bo nasza matka znęcała się nad nami psychicznie i fizycznie. Ona nie dała sobie z tym rady.- oczy Betty się zaszkliły a ja złapałem jej dłoń. Nie sądziłem, że Alice Cooper była w stanie zmanipulować całe miasto. Oczywiście wszyscy w Riverdale wiedzieli że Pani Cooper zrobi wszystko by osiągnąć swoje cele i nie zawsze robi to z zasadami etyki, ale wszyscy również uważali, że jest idealną matką.
- Nie wiedziałem.- popatrzyłem na Betts, która powstrzymywała łzy.
- Skąd mogłeś wiedzieć? Nikt nie wiedział...- spojrzała mi w oczy.
- Mój ojciec jest alkoholikiem. Jest nieobliczalny... Moja matka odeszła z siostrą gdy miałem dziesięć lat.- tym razem to ja spuściłem wzrok na dół.
- Przykro mi.- powiedziała blondynka.
- Wyobrażasz sobie? Zostawić dziesięcioletnie dziecko, z ojcem alkoholikiem? Nie miałem za co żyć, nie miałem co jeść, co na siebie włożyć. A ona zaczęła nowe życie. Nie wiem nawet czy Jellybean mnie pamięta.
- Napewno o tobie nie zapomniała. To co zrobiła twoja matka jest okropne.
- Betty, ja naprawdę nie chciałem cię ranić. Nie chciałem cię okłamywać, ale bałem się, że kiedy dowiesz się prawdy... Bałem się, że mnie zostawisz...
- Jug, miłość nie wyparowywuje od tak. Każdy popełnia błędy, ale jak już raz się zakochasz nie jest tak łatwo to cofnąć.-wzięła następną gazę i nasączyła ją wodą utlenioną. Przyłożyła do mojego policzka, a ja poczułem większy ból niż mógłbym się spodziewać. Zareagowałem na niego mimiczne, a Betty lekko zachichotała.
- Śmiejesz się z nieszczęścia innych ludzi?
- Po prostu wyglądałeś uroczo.- popatrzyła mi głęboko w oczy. Wyciągnęła z apteczki plaster i przykleiła go w miejsce rany.
- Idziemy na spacer?- zapytałem po długiej ciszy.
- Pewnie.~ Betty Pov ~
Na dworze zrobiło się ciemno. Jughead złapał mnie za rękę i oboje wolno szliśmy przed siebie, aż dotarliśmy do leśnej drogi. Podążaliśmy nią aż do małej polany. Jug położył się na trawie, a ja oparłam głowę o jego klatkę piersiową. W ciszy obserwowaliśmy gwiazdy.
- Uwielbiam patrzeć na gwiazdy.- powiedziałam wpatrując się w świetliste punkty na ciemnoniebieskie niebie.
- Ja uwielbiam patrzeć na ciebie.- uśmiechnęłam się i spojrzałam na Juga.
- Ciekawe, jak wielki jest wszechświat.- znów spojrzałam na niebo.
- To nie ma dla mnie znaczenia, bo ty jesteś moim.- odwróciłam się do Juga i uśmiechnęłam się, po czym go pocałowałam. Trwaliśmy w pocałunkach, dopóki nie zabrakło nam tchu.
- Kocham cię Jug.- spojrzałam mu w oczy.
- Ja ciebie też, najbardziej na świecie.- dotknął mojego policzka dłonią.
Oparłam głowę o jego ramię. Siedząc w ciszy, nie przeszkadzał nam lekki chłód.
Nagle zadzwonił mój telefon.
- Elizabeth! Gdzie ty jesteś? Marsz do domu!- wydarła się moja matka.
- Zaraz będę...- odpowiedziałam i nacisnęłam czerwoną słuchawkę.
- Odprowadzę cię.- Jughead pomógł mi wstaćNa ulicach Riverdale było całkowicie pusto. Nie było tez słychać odgłosów czegokolwiek.
- Dziękuje, ale dalej będę musiała iść sama.- powiedziałam, gdy znajdowaliśmy się przecznicę od mojego domu.
- Dlaczego?
- Mówiłam ci już. Moi rodzice nie wiedzą, że jestem z tobą, a uwierz mi nie chciałbyś, żeby dowiedzieli się przypadkiem.- powiedziałam.
- Okej, rozumiem.- zaśmiał się.- Uważaj na siebie.
Przytuliłam Jugheada i szłam w stronę domu. Rozmyślałam co mogę powiedzieć matce, gdy zapyta gdzie byłam cały dzień.
Weszłam do domu, zdjęłam buty i szybko weszłam po schodach do swojego pokoju.
- Elizabeth! Zejdź na dół.~~~
Hejj! 🌟
Kolejny rozdział maratonu!
Zostawcie gwiazdkę i komentujcie 😘
Do zobaczenia za 2,5 godziny ❤️
CZYTASZ
Lost in Love ~ Bughead
RomanceBetty Cooper, to na pierwszy rzut oka normalna dziewczyna z wspaniałym życiem. Jednak, gdyby ktoś chciał się jej przyjrzeć z bliska, ujrzałby dziewczynę zniszczoną emocjonalnie przez rodziców z obsesją na punkcie pewnego niebieskookiego chłopaka. W...