Gdy Jughead odwiózł mnie do domu, zauważyłam na podjeździe samochód taty.
- Nie jesteś w redakcji? - zapytałam, wchodząc.
- Twoja mama stwierdziła, że poradzi sobie sama. - odpowiedział.
- Wszystko w porządku?- usiadłam w fotelu na przeciwko niego.
- Betty, gdybyś była młodsza, powiedziałbym że tak, ale jesteś już prawie dorosła, więc możesz się wszystkiego dowiedzieć.- schował twarz w dłoniach.
- Czego mam się dowiedzieć?
- Prawdę mówiąc, nie wiem jak długo będzie trwało to małżeństwo.- popatrzył na mnie.
- O czym ty mówisz? - do oczu zaczęły napływać mi łzy.
- Wraz z piętnastymi urodzinami Polly, twoja matka się zmieniła. Polly zaczęła mieć swoje zdanie, dlatego Alice chciała za wszelką cenę wszystko kontrolować. W tym samym czasie, większa gazeta zaczęła widzieć w nas potencjał i do teraz proponują nam różne kontrakty, mimo to Alice chciała wszystko zgarnąć dla siebie, nawet waszym kosztem. A ja byłem na tyle głupi, że to akceptowałem. Może gdybym zrobił coś wcześniej, Polly wciąż byłaby z nami. - W tym momencie jego oczy zaczęły wypełniać się łzami, a ja przesiadłam się bliżej niego i położyłam mu rękę na ramieniu.
- Tato, to nie twoja wina. To matka się nad nią znęcała, nie ty. To prawda, miałyśmy do ciebie żal, że nic z tym nie robisz, ale to jej nienawidziłyśmy.- po moim policzku spłynęła łza, którą od razu wytarłam.
- W ostatnim czasie twoja matka zrobiła się jeszcze gorsza. Chce odkupić udziały w telewizji w Greendale. Chce ją tylko dla siebie, a sama wiesz, że dzięki jej właścicielom, odbiliśmy się od dna, a ona chce ich zniszczyć. Betty, chcę odejść od Alice, ale nie od ciebie. To że cię nie wspierałem, nie znaczy że cię nie kocham.
- Czyli... Rozwiedziecie się?- starałam się wymówić to w miarę spokojnie. Mimo że nie byłam już małym dzieckiem, wizja rozwodu rodziców mnie przerażała.
- Prawdopodobnie niedługo złożę pozew.- pogładził mnie po plecach i wstał z miejsca.
Wchodząc do swojego pokoju, nie starałam się już nad sobą panować i pozwoliłam sobie na łzy.~ Jughead Pov ~
Wjeżdżając do Sunnyside, zauważyłem że światło w przyczepie się pali, a co za tym idzie - ojciec jest w domu. Nie miałem najmniejszej ochoty tam teraz iść, ale nie miałem innego wyjścia. Czasem nocuję u Archiego albo w starym kinie, ale nie będę wiecznie żerować kosztem innych. Zaparkowałem motocykl dwa metry od „domu". Wszedłem powoli po schodach i chwyciłem za zimną metalową klamkę. Nacisnąłem na nią i zobaczyłem ojca, rozłożonego na kanapie, pijącego jakieś drogie wino. Świetnie, nie mamy pieniędzy na jedzenie, ale na alkohol zawsze się znajdzie, tak? Próbowałem cicho przejść do swojego małego pokoju, ale niechcący kopnąłem pustą butelkę po whisky.
- Stój. - wstał z kanapy.
- Tak? - westchnąłem.
- Gdzie są wszystkie butelki?
- Nie wiem. - skłamałem, bo wczoraj wieczorem, gdy, znając życie, ojciec upijał się w Whyte Wyrm (gdzie i tak już go nie chcą), wylałem całą ich zawartość do zlewu, a puste butelki wyrzuciłem.
- Myślisz... że...nie wiem co z... nimi zrobiłeś?
- Ratowałem ci życie? Chcesz się zachlać na śmierć?
- Nie będziesz... decydować o... o moim życiu. Jesteś... największą porażką. - miło słyszeć takie słowa od własnego ojca. Ale zdążyłem się już przyzwyczaić.
Nie czekając chwili dłużej, odwróciłem się i poszedłem do pokoju obok.Rano, pierwszą rzeczą o której pomyślałem, była drobna zielonooka blondynka. Drugą, ojciec śpiący na kanapie z pustą butelką w ręce.
Jak codziennie, pojechałem po Betty.
Dziewczyna wyszła z domu ubrana w różową gładką bluzkę oraz jasne, krótkie ogrodniczki. Dziewczyna wsiadła niezgrabnie na czarny motocykl i objęła mnie w pasie. Kilkanaście minut później dotarliśmy do szkoły.
- Hej, V. - przywitała się blondynka, a ja objąłem ją ramieniem.
- Hej...- wyglądała na bardzo smutną.
- Coś się stało? - Betty podeszła bliżej.
- Pokłóciłam się z Archiem. - powiedziała płaczliwie szatynka.
- To coś poważnego? - ruchem ręki pokazała mi, że musi porozmawiać z Veronicą. Dziewczyny gdzieś poszły, a ja skierowałem się w stronę Archa, który właśnie wszedł do szkoły.
- Co tam? - westchnął, otwierając metalową szafkę szkolną.
- Po staremu, ale widzę, że u ciebie nie najlepiej.- skinieniem głowy wskazałem Veronicę wtuloną w Betty.
- Nie wszystko jest tak, jak powinno.- spuścił wzrok na dół.
- Co masz na myśli? - powoli podążaliśmy w stronę sali chemicznej.
- Jestem pewien, że Ronnie mnie zdradza. Ostatnio w ogóle nie ma dla mnie czasu i nigdy nie ma jej w domu.
- Dlaczego miałaby cię zdradzać? I z kim? - popatrzyłem na niego wnikliwie.
- Nie wiem z kim i nie wiem dlaczego, ale wiem że ostatnio rzadko się spotykamy.
- Nie uważasz, że w związku nie chodzi tylko o to, żeby cały czas być ze sobą? Czasami potrzeba dystansu.
- Co ty możesz wiedzieć o związkach? - Ma rację. Jestem z Betty dopiero od kilku dni i pochodzę z rodziny, która się rozpadła. Co ja niby mogę wiedzieć?~ Betty Pov ~
- Pokłóciłam się z Archiem. - powiedziała V ze łzami w oczach.
- To coś poważnego? - ruchem ręki pokazałam Jugheadowi, że muszę porozmawiać z ciemnowłosą na osobności - Powiedz mi, co się stało.- powiedziałam i delikatnie się uśmiechnęłam.
- Archie on... On myśli, że ja go zdradzam! - dziewczyna wybuchnęła płaczem.
- Hej! Spokojnie, na pewno da się to jakoś wyjaśnić.
- Moja mama ostatnio ma gorszy nastrój, bo zbliża się jej dwudziesta rocznica ślubu z ojcem i nadal nie potrafi poradzić sobie z tym, co jej robił. Od kilku dni staram się być z nią jak najczęściej, żeby czuła się lepiej. - V trzęsła się i miałam wrażenie, że już się nie uspokoi.
- Spróbujesz z nim jeszcze raz porozmawiać?
- Próbowałam, ale on mi nie wierzy! - tak jak myślałam, Veronica rozpłakała się jeszcze bardziej i wtuliła w moje ramię. Na chwilę złapałam kontakt wzrokowy z Jugheadem, który rozmawiał z Archiem.
- Posłuchaj. Najpierw, spróbuj się uspokoić, a potem ja z nim porozmawiam, okej?- zapytałam, a dziewczyna pokiwała twierdząco głową.Na kolejnej przerwie, usiadłam obok Jugheada na niebieskiej kanapie i oparłam głowę na jego ramieniu. Jug położył rękę na moim udzie, a ja wplotłam swoją dłoń w jego.
- Co z Veronicą?- zapytał po chwili.
- Nie najlepiej...- westchnęłam.- A z Archiem?- wtuliłam się w niego bardziej niż wcześniej.
- Uważa, że Veronica go zdradza, ale pewnie już wszystko wiesz.
- Musimy ich jakoś pogodzić. - powiedziałam pewnie.
- Ale jak? - zapytał.
- Jeszcze nie wiem, ale coś wymyślę. - być może w międzyczasie jakoś pogodzę rodziców?
- Chodź. - Jughead pomógł mi wstać, kiedy zadzwonił dzwonek.
- Jaką lekcje teraz mamy? - spojrzałam na niego.
- Chyba historię.
- Będę musiała usiąść z V. - położyłam Jugheadowi rękę na ramieniu i weszliśmy do klasy.Po lekcjach Cheryl zajęła się Veronicą, a ja i Jug poszliśmy do biura B&G.
- Dzisiaj musimy się zaj... O mój Boże. - stanęłam bez ruchu, gdy ujrzałam czerwony karton z czarną wstążką.
- Jughead puścił moją dłoń i podszedł bliżej pakunku.
- Chcesz to otworzyć? A jak coś ci się stanie?
- Co miałoby mi się stać?
- No nie wiem... A jak to wybuchnie?
- Uwierz mi, ten ktoś nie jest aż tak inteligentny, żeby skonstruować ładunek wybuchowy. - Jug chciał podnieść pokrywę, ale w tym samym czasie podbiegłam do niego i również zaczęłam ją podnosić.
- Co ty robisz? - zapytał.
- Jeśli coś ma ci się stać, to mi też.- Jughead westchnął cicho, ale nie zaprotestował. Powoli unosiliśmy ciemnoczerwoną pokrywę i ujrzeliśmy jasnobeżowy plusz. Gdy bardziej odsłoniliśmy zawartość pudełka, ujrzeliśmy głowę pluszowego misia z wydrapanymi oczami i watą na dole głowy ubrudzoną czerwoną mazią, która zapewne miała imitować krew.
- Boże...- myślałam, że to się już skończyło, ale najwidoczniej się myliłam. Jug podniósł głowę pluszaka i wyjął kartkę ukrytą pod nim. Tak jak się spodziewałam, tekst na kartce był napisany tym samym pismem, co wszystkie listy.„Ty będziesz następna"
- Dlaczego Jug? Dlaczego ten ktoś się nade mną znęca? - zaczęłam płakać, z bezsilności i wewnętrznego bólu.
- Hej, spokojnie wymyślimy coś. - Chłopak objął mnie i mocno przytulił. - Nie płacz, proszę.
- Czy ja coś komuś zrobiłam? Czymś zawiniłam?- otarłam łzy, ale nadal byłam wtulona w ciepłe ramiona Jugheada. Czułam się w nich tak bezpiecznie i beztrosko.
- Nie wiem czy to cię pocieszy, ale chyba znalazłem wskazówkę. - odsunął mnie od siebie delikatnie.
- O czym mówisz? - powiedziałam, czując na swoim policzku bezwładnie spływającą łzę.
- Głowa tego pluszaka pachnie jak męskie perfumy.- poczułam się lekko zdezorientowana, ale chwile później wzięłam pozostałości pluszaka do ręki i powąchałam je. Jug miał rację, głowa pachniała jak typowe, ostre męskie perfumy.
- Czyli, to oznacza...
- Te wiadomości zostawia jakiś chłopak.~~~
Hej miśki! ❤️🐻Tak, zmieniłam nazwę na Wattpad!
Kiedyś ~ Bughead_F_Ever
Teraz ~ JuggieGirl_sweetyPomyslałam, że chce zrobić Q&A, więc zostawiajcie jakieś pytanka tutaj. (Dawajcie dużo pytanek, o wszystko! 💞)
CZYTASZ
Lost in Love ~ Bughead
RomanceBetty Cooper, to na pierwszy rzut oka normalna dziewczyna z wspaniałym życiem. Jednak, gdyby ktoś chciał się jej przyjrzeć z bliska, ujrzałby dziewczynę zniszczoną emocjonalnie przez rodziców z obsesją na punkcie pewnego niebieskookiego chłopaka. W...