— Mówiłem, że to będzie jakaś porażka. – zaczął zdenerwowany Michael, chłopcy stali już w klubie na uboczu żeby nie rzucać się w oczy. Oczywiście Mike wyskoczył z Tym pomysłem, bo on sam nie chciał się rzucać w oczy, Calum z Ashtonem chcieli stać przy samej scenie.
— Jesteś taki wystraszony tylko i wyłącznie dlaczego, że boisz się spotkać face to face z Lukiem. – odparł Ashton, który pił już drugie piwo, a są tutaj od jakiś 10 minut.
— Może nie pij tyle bo jeszcze nam wstydu na robisz. – naśmiewał się Clifford, Calum również zaczął się śmiać ze swojego chłopaka widząc jego rumieńce na polikach.
— Ha ha, bardzo śmieszne. – zaczął go przedrzeźniać.
Występ zespołu miał się zacząć za dwadzieścia minut, ludzi z minuty na minutę zaczęło przybywać, a przyjaciele chłopaka narzekać.
— Jezu Michael patrz ile gadostwa się na lazło choć bliżej sceny będziemy mieli lepszy wgląd na to co się dzieje. – Ashton złapał przyjaciela za ramię i pociągnął pod samą scenę przepychając się przez ludzi, którzy zaraz kneli pod nosem.
— Chyba was pogieło, że mam tutaj stać pod samym nosem Hemmingsa. – prychnął wygrywając się chłopakowi.
— Michael to tylko głupi koncert, na którym masz się rozerwać, a nie spinać bo się zaraz zesrasz. – powiedział Calum.
Na scenę pierwsze wszedł łysy chłopak wytatuowany od stóp do głów, wyglądał jakby się ze skate parku urwał, usiadł za perkusją. Następnie wszedł wysoki chłopak z dredami na głowie, brak mi blanta i Bob Marley idealny, chwycił bas w swoje dłonie. Na końcu wszedł Luke, pisk dziewczyn dookoła sprawił, że Mike lekko ogłuchł. Miał na sobie czarną koszulę z rozpiętymi guzikami na górze, czarne obcisłe spodnie podkreślały jak bardzo szczupłe są.
Włosy miał upięte w małego koczka, a kosmyki, które nie zostały spięte okalały jego twarz.— Mike, ślina Ci cieknie. – zaczął nabijać się Hood.
Chlopak pośpiesznie wytarł kącik ust, z których naprawdę ślina leciała.
— Nie spodziewaliśmy się nigdy, że będzie tyle osób. – zaczął Luke. — Jestem dozgonnie wdzięczny, że tu jesteście i cóż miłej zabawy.
Michael miał dziwne wrażenie jeśli chodzi o cały zespół. Sk8er, Bob Marley i gorący Luke to jak trzy różne bajki sklejone w jedno, ale może razem ma to jakiś sens?
Pierwsza piosenkę jaką wykonali to Ghost of you i nawet spodobała się Michaelowi, nawet nie zwrócił zbytnio uwagi, że stoi przy samych stopach Hemmingsa, dał się ponieść do czasu.Kiedy ich oczy się spotkały.