— Cindy widziałaś gdzieś mojego snickersa? – Michael zapytał swoją siostrę, która zawzięcie mieliła coś buzią, a chłopak zaciekle szukał go w szafce.
— Właśnie go jem, bo zaczęłam gwiazdorzyć. – odparła wgryzając się po raz kolejny w batonik.
— I co lepiej? – zapytał zakładając ręce na piersi, był urażony.
— Nie ani trochę, ale snickers dobry bo darmowy. – zaśmiała się. — Okres Ci się zbliża? – uniosła brwi ku górze.
— Żebyś ty go zaraz z automatu nie dostała. – warknął, Daryl ojciec chłopaka wszedł do kuchni patrząc jak dwójka ich dzieci morduje siebie wzajemnie wzrokiem.
— Coś mnie ominęło? – zapytał odkładając zakupy na blat kuchenny.
— Oczywiście, że nic. Tylko moja siostra to jest pieprzony Snorlax i zjadła mi snickersa.
— Michael nie zachowuj się jak dziecko. – powiedział.
— Przecież ja jestem dzieckiem, osiemnaście lat to nie jest stopień dojrzałości tylko jeszcze dorastania, potrzebuję cukru we krwi żeby mój organizm mógł jeszcze rosnąć, tato.
— Mike spokojnie, Luke da Ci trochę swojego słodkiego nektaru. Momentalnie Ci cukier skoczy. – zażartowała Cindy. Chłopak zrobił się momentalnie czerwony na twarzy ze złości. Cindy to mały potwór.
— Od szczekasz to gówniaro. – warknął.