#14

3.2K 208 85
                                    

Pov. Polska
Jest koło 4 nad ranem. Jak można się domyślić w ogóle nie spałem i raczej nie zamierzam.

Siedziałem na telefonie przeglądając jakieś memy, ale po pewnym czasie znudziło mi się to.
Do Węgier nie zadzwonię, bo pewnie jeszcze śpi... może pójdę na spacer?

Założyłem na siebie nazistowski mundur i wyszedłem.

Szedłem między drzewami czując tą przyjemną woń lasu, która mnie uspokajała. Żyć nie umierać... cały las moją własnością...

Po chwili usłyszałem jakiś szelest między kszakami. Odwrócilem się w tamtą stronę cofając się kilka kroków do tyłu. Wyskoczył z nich... Kraków.

-Piesku... ja przez ciebie zawału dostanę!- krzyknąłem.

Kraków zaszczekał dwa razy, zrobił dwa obroty i zamerdał ogonem, co miało znaczyć, że coś znalazł.

-no pokaż co znalazłeś- pogłaskałem go.

Ten zaczął biec w stronę poszarpanych drzew, zrobiłem to samo.
Minęły jakieś dwie minutki, kiedy dobiegłem na miejsce. Kraków siedział przy jakimś drzewie wskazując na coś swoją metalową łapką. Podszedłem bliżej, by się przyjżeć zdobyczy psa.

Zamurowało mnie.

Pod drzewem leżał nieprzytomny Niemcy z raną na twarzy. Co on tu do jasnej cholery robi!? Uspokoiłem się trochę i rzekłem obojętnie:

-No co? Leży sobie. Jak chcesz możesz go zjeść.

Gdy już miałem odchodzić usłyszałem skomlenie. Mój pies położył się obok pieprzonego zdrajcy, a następnie polizał go w policzek.

-Mamy go zabrać ze sobą?

Cyborg zamerdał ogonkiem ze szczęścia.
Nie podobał mi się ten pomysł. Z chęcią bym go zamknął w klatce jak inne kraje, ale pies miał inne plany. Podniosłem zdrajcę i położyłem go na grzbiecie Krakowa, następnie udaliśmy się do bunkra.

///time skip///

Opatrzyłem ranę Niemiec. Jest głęboka, ale przeżyje.
Oczywiście cały czas byłem obserwowany przez mojego pupilka, pewnie wie, że mogę skrzywdzić zdrajcę.
Kiedy skończyłem robotę ujrzałem ucieszonego Krakowa, który wychodził z salonu.

Uśmiechnąłem się szyderczo.

Spojrzałem na nóż, który leżał na stole niedaleko mnie. Wziąłem go i przyłożyłem do szyi Niemiec.

-Ty myślisz, że co? Po tym jak mnie zdradziłeś nie otrzymasz kary? Że cię opatrzę i puszczę wolno? To jesteś głupszy niż myślałem! Nie myśl sobie, że to co zrobiłeś odeszło w niepamięć, a nasza przyjaźń będzie taka jak dawniej. Nie jesteś moim przyjacielem!- uniosłem się patrząc na Niemca.

Zrobiłem małą kreskę na szyi zdrajcy. Podobało mi się to. Czułem tą fascynację i zapragnąłem ranić go dalej. Podwinąłem jego koszulkę i zrobiłem pare głębszych cięć.
Gdy już chciałem zadać nożem następną ranę, poczułem czyjś dotyk na mojej dłoni. To był Kraków, który wytrącił mi nóż z ręki swoim pyszczkiem, a następnie spojrzał na mnie smutno. Po pewnej chwili poszedł do swojego legowiska.

Popatrzyłem na rany, które zadałem Niemcowi. Nie wiem czemu, ale sprawianie mu coraz to nowszych cięć powodowało u mnie... zadowolenie?

Polska... co się z tobą dzieje!?

[Oryginał] "Nikomu nie ufaj, a przeżyjesz" || CountryhumansOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz