Pov. Rosja
Szedłem sobie za bratem i przyglądałem się tym niecodziennym widokom.
Odwróciłem się w stronę Niemiec, ale go tam nie było!R: emmm... chłopaki!?
ZS: no co jest, Rosja?
R: Niemcy zniknął...
Następnie każdy się zatrzymał i popatrzył na mnie.
III: JAKTO ZNIKNĄŁ!?
CN: super... mówiłem, że ta cała wyprawa to zły pomysł...
IR: przecierz mięliście się pilnować!
R: a co on... małe dziecko? Poza tym nie tylko ja miałem go pilnować...
Z resztą... co może mu się stać?III: ten las nie należy do normalnych... kraje tu znikają i nigdy nie wracają... co tu się takiego niebezpiecznego kryje? Nikt tego nie wie, bo nikt nie przeżył...
R: ...super...
Po chwili zaczęliśmy wołać Niemca, ale na próżno...
Pov. Niemcy
Szedłem w głąb lasu... robiło się coraz zimnej... uf... dobrze, że wziąłem kurtkę.N: Rosja! Imperium! Rzesza!
Odpowiedziała mi tylko cisza... która z czasem mnie dobijała. Może tak kraje ginęły? Nie mogąc znaleźdź wyjścia umierały z wycieńczenia? A ta cała historyjka o potworach to tylko bujda na resorach?
Szedłem dalej. Nagle spostrzegłem, że powietrze robi się... inne? Zapach metalu... niepokoi mnie to.
Spojrzałem na drzewa... poszarpane, a na ich gałęziach zwisały łańcuchy...
Przełknąłem ślinę... już niepewniej stawiałem kroki...Patrzyłem na jedno z drzew... pod nim leżał szkielet...
Gdy je minąłem miałem ochotę stąd zwiać...
Pełno zardzewiałych klatek, w których znajdowały się kości, podrapane drzewa z łańcuchami, jakaś czerwona trawa...Cofnąłem się do tyłu...
Po chwili usłyszałem warki... odwróciłem się... ujrzałem mechanicznego stwora, niewiele wyższedo ode mnie...
{Jakby co, tak wyglądał ten stwór. Czerwony to krew, to kremowe w brzuchu to kości, a czarny to smar}
No i jak można się domyślić zacząłem stąd spierdalać.
Biegłem tak szybko, na ile mi nogi pozwalały, a to coś za mną!
Próbowałem wskoczyć na drzewo, ale mi nie wychodziło, więc zmęczony biegłem dalej.
Spojrzałem za siebie, chyba go zgubiłem... po chwili wbiegłem w drzewo i straciłem przytomność...Pov. Polska
Może trochę przesadziłem z tymi klatkami i lańcuchami w lesie?
A i zapomniałem wspomnieć o mechanicznym stworze aka Krakowem. Nie mogłem się pogodzić ze śmiercią mojego psa, więc dodałem mu mechaniczne części i go orzywiłem... ta... ma się te pomysły...
Ale przynajmniej mnie broni^^
I tak... śmierć i zaginięcie kraji w tym lesie to moja sprawka^^Siedziałem na kanapie i przypominałem sobie smierć mojego brata...
Pov. Polska (I wojna światowa)
Szedłem z moim bratem, Imperium i Cesarstwem... bo to jego przyjaciele.
Przechadzaliśmy się lasem, aż w końcu doszliśmy do jakiejś łąki...R.O.N: po co tu przyszliśmy?
IR: oj... zobaczysz... mój drogi przyjacielu... *wyjmuje pistolet*
CN: *strzela w stronę Polski*
P: co do-
R.O.N: Polska! Kryj się!
Szybko pobiegliśmy w stronę jakiś krzaków. Ja i brat co chwila zaglądaliśmy, czy czasem nie są w pobliżu...
P: nic nie rozumiem... przecierz to twoi przyjaciele... sam tak mówiłeś!
R.O.N: masz *daje granat*. Rzuć w ich stronę...
Ogółem ja posłógiwałem się granatami, a Rzeczpospolita karabinami itd. bo nie mam wprawy w strzelaninie...
Gdy myśleliśmy, że wygrywamy, spostrzegłem, że coś leci w naszą stronę...P: brat, uważaj!
Po chwili skoczyłem na niego. Kilka centymetrów od nas wybuchł granat.
IR: tu was mam!
Już nie było niewinnej samoobrony, tylko zacięta walka... z początku mięliśmy przewagę, lecz szybko się to zmieniło.
Cesarstwo Niemieckie wział łańcuch i przykuł mnie do drzewa.
Nie mogłem brać udziału w bitwie... nie mogłem pomóc bratu... ale CN też się nie udzielał, tylko mnie pilnował.R.O.N: ja ci zaufałem, traktowałem cię za przyjaciela, a ty mnie zdradziłeś!
IR: teraz już wiesz, że mi się nie ufa~
Kiedy skończyły się im naboje w pistoletach, przeszli na maczety i inne noże. Ja w tym czasie próbowałem się wydostać.
Brat trzepnął ruska w nogę, a następnie powalil go na ziemię. Gdy mial zadać ostateczny cios, Imperium go zatrzymał...
IR: proszę cię... nie rób tego...
R.O.N: dlaczego nie?
IR: słuchaj... przepraszam cię... byłem zazdrosny... o władzę... tak bardzo mnie zaślepiła, że nie zauważyłem, że ranię mojego najlepszego przyjaciela... Ciebię ranię... too...zgoda?
R.O.N: zgoda^^
IR: *wstaje i tuli R.O.N* ale ty jesteś naiwny...~
R.O.N: co?
IR: *przebija maczetą pierś Rzeczpospolitej*
R.O.N: *upada na ziemię*
Zacząłem wrzeszczeć... jednym ruchem uwolnilem się z łańcuchów...
P: *biegnie do brata* brat... proszę, nie...*płacze*
R.O.N: ciiii... wszystko b-będzie d-dobrze...
P: wcale nie! Błagam cię nie rób mi tego!
Rozpacz, złość, smutek... rządziły mną... nie mogłem go stracić, nie teraz!
Wodospad łez spływał mi z oczu na myśł, że mój rodzony brat, umrze mi na rękach...R.O.N: Polska... mój kochany braciszku... pamiętaj o jednym...
P: o czym?
R.O.N: Nikomu nie ufaj... a przeżyjesz.
I umarł.
Zacząłem ryczeć, drzeć się na całe gardło... lecz długo z nim nie zostałem... bo Imperium i Cesarstwo odciągnęli mnie od niego. Płakałem i błagałem, aby pozwolili mi zostać z bratem, ale się nie zgodzili.
Założyli mi kajdanki i zabrali do niewoli... zostawiając Rzeczpospolitą na łące...Pov. Polska (obecnie)
Nigdy im tego nie zapomnę...
CZYTASZ
[Oryginał] "Nikomu nie ufaj, a przeżyjesz" || Countryhumans
Fiksi PenggemarUWAGA! Ta książka (przynajmniej na początku) to jeden wielki cringe z błędami ortograficznymi. Czytasz na własną odpowiedzialność. "Nikomu nie ufaj, a przeżyjesz..."- to ostatnie słowa wypowiedziane przez brata Polski (Rzeczpospolita Obojga Narodó...