Rozdział 18

960 74 17
                                    

Pov. Brooklyn

Właśnie siedzę z Andy'm u mnie w pokoju i nadrabiamy oglądanie odcinków Teen Wolf'a. Niestety reszta osób mieszkających w tym domu gdzieś się ulotniła i zostaliśmy tylko my.

Gdy nadrobiliśmy już odcinki postanowiliśmy, że pójdziemy do kuchni zrobić kolacje. W kuchni spotkaliśmy Beaumonta, ale nadal mnie zastanawia gdzie się podział Jack i Mikey.

Dziś padło na lasagne, bo przecież nie da się żyć na samych naleśnikach. Gdy odnaleźliśmy potrzebne nam to wyłożyliśmy je na stół.

-No Brook sam sobie dasz radę więc my już się zmywamy- powiedział Rye i z Andy'm zaczął się kierować do góry.

-Al..- nie dali mi dokończyć po weszli mi w zadanie.

-Zawołaj nas jak już skończysz- powiedzieli jednocześnie.

Bardzo się cieszyłem, że Rye nareszcie przejrzał na oczy i zobaczył, że Nicol nie jest niczego warta. Kibicuje Randy'emu ale dobrze wiemy jaka jest prawda.

Po półgodzinnej walce z wszystkimi składnikami, nareszcie wszystko zrobiłem i teraz zostało tylko włożyć ją do piekarnika.
Gdy lasagne'a była w piekarniku naszykowałem do stołu i poszedłem do góry w celu znalezienia chłopaków.

Na pierwszy ogień poszedłem po Randy'ego którzy byli w pokoju blondyna. I teraz nadszedł czas w odnalezieniu Mack'a.
Salon, sala kinowa, łazienka, pokój Mikey i nic, nigdzie ich nie ma.

Został jeszcze pokój Jack'a i mam nadzieje, że obydwaj tam będą bo nie zamierzam do nich wyzwaniać. 

Na szczęście poprosiłem Andy'ego, że jak się jedzenie zrobi to ma wyciągnąć je z piekarnika na ci grzecznie się zgodził. Nawet nie bawiłem się w pukanie tylko po prostu tam wszedłem.

-Jack!- krzyknąłem wchodząc do pokoju. -O kurwa- powiedziałem gdy zobaczyłem jak Mikey trzyma ręce na dupie chłopaka i całuje jego obojczyk, chcę też dodać, że obydwaj są bez koszulki.

-T-to nie tak jak myślisz!- krzyknął Jack i spłoną rumieńcami.

-Wyglądało dość... hmm? Jakby to ująć- powiedziałem bo nadal nie mogę uwierzyć w to co zobaczyłem. -Jednoznacznie- powiedziałem ostatecznie i wredny uśmiech wpłynął mi na twarz zawstydzając chłopaków jeszcze bardziej.

-Wytłumaczymy ci wszystko obiecuje, tylko zamknij drzwi- zrobiłem tak jak mi Mikey kazał, a już potem siedziałem po turecku naprzeciw ich.

-A więc słucham was- powiedziałem spokojny głosem patrząc jak pozostała dwójka się spina. -Randy sobie poczeka- dodałem w myślach.

Pov. Mikey

Biłem się z myślami, czy powiedzieć Brooklyn'owi, czy nie. Chłopak patrzył na nas wzrokiem który żąda wyjaśnień. Spojrzałem na mojego skarba, który pokiwał głową na znak, że mogę mu powiedzieć.

-B-bo my-y jesteśmy razem od miesiąca- powiedziałem drżącym głosem, a na twarzy Brook'a pojawiło się zaskoczenie, a zaraz potem wpłynął uśmiech.

-Jezu dlaczego nic nie powiedzieliście?- powiedział, a mi jak i zapewnie Jack'owi spadł kamień z serca.

-Jakoś nie było okazji- powiedział cicho Jack.

-Przecież to jest świetna wiadomość, chłopacy wiedzą?- powiedział po czym nas przytulił, co odwzajemniliśmy.

-Nie i raczej się szybko nie dowiedzą- powiedziałem cicho, co wiązało się z nierozumnym spojrzeniem blondyna.

-Ale dlaczego? Przecież nic się nie stanie- powiedział, a my z Jack'iem spojrzeliśmy na siebie.

-Bo to trochę za szybko, nie jesteśmy jeszcze gotowi- westchnąłem.

-Jak za szybko? Jesteście już razem miesiąc i nadal nie jesteście gotowi? Przecież nic się nie stanie, Andy powiedział przy wszystkich, że jest gejem i wszyscy to uszanowali, więc nie macie się czego bać- powiedział spokojnie blondyn.

-Może on ma racje? Andy'ego nie odrzucili więc nas raczej też- powiedziałem do siebie w myślach i spojrzałem na Jack'a.

-No nie wiem- powiedział zmieszany brunet.

-Ale ja wiem więc, albo im sami powiecie, albo ja to zrobię za was- powiedział podekscytowany blondyn.

-Dobra, dobra, powiemy tylko się już tak nie podniecaj tym- parsknąłem śmiechem na zachowanie blondyna.

-To teraz do kuchni, raz, dwa, trzy- powiedział poważnie, ale potem wybuchł śmiechem razem z nami.

Zrobiłyśmy tak jak kazałam i już po chwili znaleźliśmy się w  salonie Gdy zobaczyłem wszystkich cała pewność za mnie wyparowała.

-Proszę wszystkich o uwagę- powiedział poważnie Brook na co wszyscy zwrócili uwagę na nas i na niego. -Chłopcy mają wam coś do powiedzenia- wskazał na nas i się odsunął.

-No bo.. ten- zaczął Jack ale mu szybko przerwałem czując nagły przypływ pewności siebie.

-My z Jack'iem jesteśmy razem- powiedział na jednym wdechu.

Na twarzach chłopaków było wymalowane zdziwcie, nagle Rye wstał i podszedł do mnie. Najbardziej bałem się jego reakcji, bo wszyscy wiemy jak potraktował blondyna.

-Wy co?- powiedział gdy stał już przede mną. Skuliłem się i przymknąłem oczy, po chwili czułem jak Rye mnie przytula. Nie powiem byłem w szoku ale oddałem uścisk. -Gratulacje. Nawet nie wiesz jak się cieszę z twojego szczęścia- powiedział, przez co posłałem mu ciepły uśmiech.

Gdy wszyscy pogratulowali mi i Jack'owi, postanowiliśmy udać się do sali kinowej świętować naszą miesięcznice maratonem filmowym.

Czy mówiłem już jak ja ich kocham? A najbardziej bruneta który siedzi obok mnie, wtulony w moje ramie.

Iiiii jest następny ❤❤ prosimy o gwiazdki jeżeli wam się podoba i komentarze 👏❤❤🌵🐝

20 gwiazdek next ❤❤

Miłość mnie nie pokona ( Zakończone ) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz