Rozdział 31

1K 79 15
                                    

Pov. Andy

Ryan zniknął, a zaraz za nim Harvey. Siedzieliśmy i rozmawialiśmy o mało ważnych sprawach, póki oboje z krótkim odstępem czasu, nie wrócili.

- Rye ? - zapytałem chłopaka, który usiadł obok mnie blady. - Dobrze się czujesz ?

- Tak, było mi trochę niedobrze, ale już jest okej. - zapewnił z małym uśmiechem, obejmując mnie ramieniem.

- Napewno ? Może chcesz się położyć ? - zmartwiłem się.

- Jest okej kochanie. - pocałował mnie w czoło, szerzej się uśmiechając.

- Jesteście tacy uroczy. - westchnął Brooklyn.

- Nie bardziej niż ty. - Harv cmoknął go w usta, szeptając coś na ucho, przez co mniejszy się zarumienił.

- Boże dość ! - krzyknął Jack, zakrywając sobie uszy rękami. - Jak dobrze, że mamy ten okres za sobą, bo dostałbym cukrzycy.

- My nie mieliśmy takiego okresu. - zauważył Mike. - Odrazu...

- Zamkniesz się ? - Jack przerwał wypowiedź swojego chłopaka, ale każdy i tak zdążył się domyślić o co chodzi, przez co wybuchliśmy śmiechem. - Boże żyje z idiotami.

- Czyli co ? Pierwsza randka i do łóżka ? - zapytał ze śmiechem Ryan, któremu wszystkie kolory powróciły na twarz.

- Tak ? - tym razem, to Jack postanowił mówić. - Nawet nie zdajecie sobie sprawy...

- Dobrze kochanie, masz rację powinniśmy zejść z tego tematu. - speszył się.

- My się przynajmniej nie bawiliśmy w podchody. - Jack spojrzał na Harvey'a z kpiącym uśmiechem, przez to ten spalił buraka.

- Racja zakończmy ten temat. - powiedział z głową schowaną w szyi Brook'a.

Time skip

Wieczorem zostałem w domu sam z Rye'm, wszystko było by cudownie gdyby nie fakt, że chłopak zakazał mi wychodzenia z pokoju.

Leżałem na łóżku, myśląc co ten kretyn znowu wymyślił.

- Kochanie ? - zza drzwi wychyliła się twarz bruneta.

- Tak ? - podniosłem się do siadu.

- Chodź na dół.  - wystawił rękę w moją stronę, gdzie natychmiast ją złapałem.

Zeszliśmy na dół i pierwsze co rzuciło mi się w oczy, to stół z pięknie pachnącym jedzeniem, świeczami i Rye, który puścił moją dłoń by złapać w ręce wielki bukiet czerwonych róż.

- Rye... - mój głos się łamał. - Kocham cie.

- Ja ciebie też skarbie, ale to nie koniec niespodzianki. - przyjąłem róże, odrazu je wąchając.

Ryan pociągnął mnie do stołu i posadził na krześle. Odłożyłem kwiaty na kolana, widząc ze Rye wraca z gitarą.

- Chce ci coś zaśpiewać. - ścisnął moją dłoń, a chwilę później usłyszałem pierwsze dźwięki. - There goes my heart beating
‘Cause you are the reason
I'm losing my sleep
Please come back now

And there goes my mind racing
And you are the reason
That I'm still breathing
I'm hopeless now

I'd climb every mountain
And swim every ocean
Just to be with you
And fix what I've broken
Oh, ‘cause I need you to see
That you are the reason

Miłość mnie nie pokona ( Zakończone ) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz