Rozdział 23

953 83 45
                                    

Pov. Andy

- Cześć mamo..- powiedziałem cicho...

- Coś się stało ? - zapytała odrazu. - Wchodź szybko.

- J-ja... - zaciąłem się.

- Chodź zrobię herbaty, a ty na spokojnie mi wszystko odpowiesz. - zdecydowała.

Pokiwałem głową, na znak że się zgadzam, idąc za kobietą do kuchni.
Usiadłem przy stoliku, garbiąc się. Bałem się jak może na to wszystko zareagować. Przecież to było idiotyczne !

- Wiec mów. - postawiła przede mną, kubek z gorącym napojem.

- Okej... - wziąłem głęboki oddech. - Może zacznę od tego, że jestem gejem. - spojrzałem na jej twarz szukając jakiejkolwiek reakcji. - O-od dłuższego czasu, jestem zakochany w Ryanie. - ponownie popatrzyłem oczekując jakiejkolwiek zmiany, ale nic takiego nie zauważyłem. - I... pocałowałem go, dziś.

- Czyli serio jesteście razem. - stwierdziła.

Pokiwałem przecząco głową, a po moich policzkach pociekły łzy. Kobieta widząc co się dzieje wstała, zgarniając mnie w ramiona.

- Ciii... spokojnie kochanie. - głaskała mnie po plecach, podczas gdy ja dławiłem się łzami. - Jaka była jego reakcja ?

- O-on n-nic n-nie z-zrobił. J-ja uciekłem, on nic nie zrobił. - mieszałem się w słowach. 

- Dlaczego z nim nie porozmawiałeś ?

- Napewno m-mnie nienawidzi. - odparłem, pociągając nosem.

- Andy. - skarciła mnie delikatnie. - Może po prostu był zaskoczony, a ty nie dałeś mu dojść do słowa. Powinieneś z nim porozmawiać. - zasugerowała.

- Nie wiem. - wtuliłem się w nią bardziej, rozmyślając nad jej słowami.  - Mogę tu dziś zostać ? 

- Oczywiście, że możesz. Chodź uważam, że powinieneś wrócić do chłopaków. Napewno się martwią. - powiedziała.

- Myślisz, że powinienem wrócić ? Co jeżeli każe mi odejść, bo nie będzie mógł na mnie patrzeć ! - znowu zacząłem płakać.

- Kochanie znam Ryan'a, wiec jestem pewna, że jak porozmawiacie będzie w porządku. - odparła.

Pokiwałem głową zgadzając się z nią. Ma rację, powinienem wrócić i zachować się jak facet. Pogadać i wyjaśnić wszystko.

- Odwieziesz mnie ? - zadałem pytanie.

- Jasne. - zgodziła się. - Ale najpierw zjesz obiad, chodź to właściwie kolacja. - zaśmiała się, a ja razem z nią.

Dość powoli spożywałem posiłek, chcąc to przedłużyć. Wrócę w nocy, jak wszyscy będą spać i wykupie sobie trochę czasu.

Pov. Ryan

Po tym jak Mike wyszedł, myślałem nad tym wszystkim. Fakt, że Andy jest dla mnie ważny, ale czy będę w stanie z nim być ?

Pocałunek jaki chłopak złożył na moich wargach, był milion razy przyjemniejszy, od tych Nicole.

Czułem jak przechodzą mnie dreszcze, a usta mimo czasu jaki minął, dalej przyjemnie mrowiły. Było to coś wyjątkowego.

Andy zawsze poprawił mi humor, a także był przy mnie za każdym razem, kiedy tego potrzebowałem. Ja niestety nie mogę powiedzieć tego samego o sobie....

Mimo tego co mu zrobiłem wybaczył mi, a także kochał....

Gdy miałem kryzys z Nicole, powiedział, że jeżeli sprawia, że jestem szczęśliwy powinienem z nią być i nikt nie może mi tego zabronić !

A on musiał na to wszystko patrzeć i jeszcze słuchać tych wszystkich oszczerstw na swój temat. Byłem dla niego okropny a on mimo to...

Kurwa....

Zależy mi na nim....

Jeżeli on nie wróci, albo coś mu się stanie. Nie przeżyję tego !

Była już 23 a ja, tak samo jak chłopaki czekaliśmy z nadzieją, że drzwi się otworzą, a za nimi będzie blondyn. Niestety dalej, nie dawał znaku życia.

Zwinąłem się w kulkę na łóżku, pozwalając łzą swobodnie płynąć. Nie obchodziło mnie, czy ktoś wejdzie i to zobaczy. Bez niego wszystko jest bez znaczenia.

Usłyszałem jakiś krzyk z dołu, ale wolałem to zignorować. Przecież nie wróci...

Po chwili drzwi od mojego pokoju otworzyły się.

- Cobban do cholery daj mi spokój ! - wydałem się przez szloch.

Drzwi zamknęły się, ale osoba która przez nie weszła została.

- R-rye. - odezwał się cichutki głos.

Zerwałem się z łóżka zbiegając na dół.  Złapałem Andy'ego w ramiona przytulając mocno do siebie. Jego małe rączki niepewnie objeły mnie w pasie.

- Nigdy Kurwa więcej nie waż się tak uciekać. - krzyczałem, nie puszczając go. - Nigdy więcej ! - wyszeptałem na jego ucho.

Oboje płakaliśmy w swoich ramionach, jedynie tam czując się bezpiecznie.

- P-przepraszam Rye. - wydusił. - To nie powinno mieć miejsca. - odsunął się ode mnie. - Ten pocałunek... J-ja...

Przerwałem mu natychmiast, atakując jego usta swoimi. Chłopak na początku był zdziwiony, ale już po chwili zarzucił swoje ramiona na moją szyję, oddając pocałunek.

Przekręciłem głowę, delikatnie przejeżdżając językiem po jego dolnej wardze prosząc o dostęp, którego natychmiast mi udzielił, pozwalając pogłębić pieszczote.

Oderwaliśmy się od siebie, łapiąc łapczywie powietrze.  Patrzyłem w jego niebieskie oczy, czując ze mogę w nich utonąć, a właściwie już to zrobiłem.

- Nie rób tego z litości Rye. - szepnął, nie spuszczając wzroku.

Pokręciłem głową, nie wierząc, że mógł tak pomyśleć.

- Zależy mi Andy....

Jesteście cudowni serio 💕❤💕❤

25 gwiazdek i komentarzy next 💕❤💕❤

Miłość mnie nie pokona ( Zakończone ) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz