Rodział 4

973 73 14
                                    

Pov. Andy

- Musimy porozmawiać...

- O czym ? - zapytałem, głosem wypranym z uczuć.

- Wpuścisz mnie ? - zapytał.

- Wejdź.

Otworzyłem szerzej drzwi, żeby wszedł do pokoju. Miałem czysto co nie było dziwne, zważywszy na to, że spędzam tu naprawdę dużo czasu.
Mike usiadł na łóżku i założył ręce na klatce piersiowej.

- Andy wiedzę, że coś się dzieje. - powiedział poważny. 

Podszedłem do okna i spojrzałem za nie. Poszukiwałem w głowie sensownej odpowiedzi, chcąc go szybko spławić.

- Wszystko jest okej, nie mam ochoty na rozmowę. - nie odrywałem wzroku, patrząc dalej przed siebie.

- Kłamiesz - popatrzyłem na niego, a on pokręcił głową. - wiem, że chodzi i Ryana.

Nie wiedziałem co odpowiedzieć, w końcu wydawało mi się, że dobrze wszystko ukrywam.

- Kochasz go. - stwierdził dalej uparcie się we mnie wpatrując. - Nie tak jak nas wszystkich, jego kochasz inaczej Andy. Wiem to. - kontynuował swoją wypowiedź. - Wszystko zaczęło się od kiedy pojawiła się ta suka.

Nie żałował słów na dziewczynę swojego przyjaciela. Dziwiło mnie to, bo zazwyczaj stał po jego stronie zawsze.

- Nic nie rozumiesz. - wzruszyłem ramionami. - On się zmienił, nie ma go dla nas. Jesteśmy na drugim miejscu, i to najbardziej boli.

- Wiem Andy, też poszedłem w odstawkę. Nie do końca wiem co czujesz, ale chcę ci pomóc. - wstał i podszedł do mnie. - Jesteśmy przyjaciółmi, wszyscy się o ciebie martwimy.

Położył mi rękę na ramieniu, gdy odwróciłem wzrok. Chciałem z kimś o tym porozmawiać, ale czy to miał być Mikey ?
A co jeżeli po rozmowie pójdzie do nich, powie im wszystko.
Wyśmiejął mnie, w końcu jak można zakochać się w swoim przyjacielu ?

Z drugiej strony, informacje o tym, że jestem gejem zachował dla siebie.

Cholera...

- Mikey ja... - mój głos się złamał.

- Wiem blondi, wiem. - przytulił mnie do siebie, a łzy automatycznie spłynęły po moich policzkach.

Staliśmy tak dopóki się nie uspokoiłem.

- Będziesz ze mną szczery ? - patrzył mi w oczy a ja nie potrafiłem odmówić.

Pokiwałem głową na zgodę, nie potrafiąc wypowiedzieć słowa.

- Andy... co to jest ? - Mike patrzył na biurko za mną.

W tej chwili uświadomiłem sobie, co może widzieć. Nie posprzątałem....

- Czy ty... ? - przeniósł spojrzenie na moją twarz.

Wzruszyłem ramionami, a po mojej twarzy znów płynęły słone krople.

- Pokaż. - powiedział i wystawił dłoń przed siebie.

Kręciłem głową na boki, jak w amoku. Nie mógł zobaczyć, nie mógł.

Siłą złapał moją rękę i podwinął rękaw, ukazując bandaż, przez który przebiła się krew.

Przymknął oczy, a gdy je otworzył zaprowadził mnie na łóżko. Usiadłem i spuściłem głowę. Oddałem mu rękę, dając wybór.

Zaczął delikatnie rozwiązywać białą tkaninę, za którą kryły się rany i blizny.
Jego wzrok poszerzył się kilkukrotnie, a oczy zaszły łzami.

Miłość mnie nie pokona ( Zakończone ) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz