1942 - 1943, Kraśnik. Sylwester.
-Szybko! Szybko! Zanim kogoś na ogonie złapiemy! - Uśmiechnął się Zośka, zamykając bagażnik.
-Podkładanie min wcale nie jest takie proste, więc się nie udzielaj, Tadeusz! - Wystawił mu język Janek, który siedział na dachu samochodu.
-A ty byś wreszcie zszedł z tej wysokości, a nie za małpę robisz! - Oddał gest Zawadzki. - Już wystarczy, że jedną taką, zastępową mamy! - Wbił spojrzenie w Alka, który objadał się drożdżówką.
-Hm? - Rozejrzał się po nas niewinnie.
Zaśmiałam się i oparłam o drzewo.
Zacisnęłam rękę na pistolecie.
-Ej, chłopaki! Zaraz Rosjanie się zlecą! - Ostrzegłam ich i założyłam rękę na rękę.
Coś mi tu śmierdziało i to wcale nie Rudy.
No, może trochę.
Zadrżałam przez zimny wiatr, więc schowałam się bardziej w płaszczu.
Aleksy zmrużył oczy i w mgnieniu oka zaczął się rozbierać.
-A ty co? - Zmarszczyłam brwi i potarłam dłonie.
Nie odezwał się, tylko okrył mnie swoją kurtką i cmoknął w nos.
-Maluszku, ty tu marzniesz! - Uśmiechnął się szeroko.
Pokręciłam głową z dezaprobatą.
Czasami zachowuje się jak dziecko.
-Ej! Ziemia jest zamarznięta! Nie wzięliśmy kilofów! - krzyknął Buzdygan, który cały się telepał.
-Cholera - warknął Zośka i tupnął nogą. - Dobra! Bierzemy noże, pilniki i wszystko, co jest ostre! - Poinformował i prędko otworzył drzwi od auta, szperając w nim. Rudy i reszta poszli w jego ślady.
Szybko pobiegłam do samochodu Aleksego i zaczęłam szukać.
Wyrzuciłam kilka narzędzi i popędziłam w stronę torów.
Razem z harcerzami zaczęłam odkopywać ziemię, brudząc się przy tym niemiłosiernie.
Brud miałam pod paznokciami, błoto na ciuchach i piach w buzi, ale dzielnie walczyłam.
Odetchnęłam, gdy wszystko zostało uwolnione od lodu.
-Dobra robota! - Pochwalił nas Tadeusz. - Szybko! Miny! - Rozglądnął się, chowając broń do spodni.
Nagle Rudy, stojący 100 metrów od nas, rzekł.
-Stać! Widać światła latarki! To na pewno Rosjanie! - Wytrzeszczył oczy i pokazał palcem na białe światło, które przemieszczało się między drzewami.
Zośka stanął jak wryty.
-To na pewno szpicel! - Udzielił się Anoda, przeładowując pistolet.
-Chwila, bez pochopnych wniosków. Jest sylwester, może ktoś wraca do domu? - Sprzeciwił się Franek.
-Coś ty, za wcześnie. A może ktoś ucieka przed Niemcami na granicę? - Uniosła brew Irka.
-Myśl, kobieto! Kto ucieka ze światłem i to jeszcze do Rosjanów?! Przecież od razu by go wysłał Stalin w głąb ZSRR, na Syberię! - Burknął Buzdygan, opierając się o drzewo.
-A może ucieka z Getta? Bardzo możliwe! - Uniósł ręce Mieszko.
-Cisza! - Wściekł się Kotwicki. - Alek, Anoda, Apollo. Idziecie na zwiady. Reszta ma być w gotowości z gnatami! - Rozejrzał się po nas.

CZYTASZ
Zanim umrę za młodu || Maciej Aleksy Dawidowski
FanfictionZakończona ✔✅ " -Zosieńko, ale czym ty się tak martwisz? Szkopy jeszcze nie chodzą. - Wyprzedziłam lekko Tadka i szłam powoli tyłem. -Ja? Ja się nie zamartwiam niczym! Czyste serce od stresu mam! Ale Alek! Aleksy to co innego! On z tego stresu powin...