Po tym (jakże cudownym) wydarzeniu poszliśmy razem do domu. Długo się nad tym zastanawialiśmy, ponieważ myśleliśmy jeszcze nad pójściem do jakiejś kawiarni, ale przypomniało nam się że przecież Litwa został w domu, i dziwnie by było gdyby obudził się a nas by nie było. W drodze do domu, oczywiście trzymaliśmy się za ręce. W pewnym momencie, Feliks uśmiechnął się do mnie, i powiedział:
- Kocham Cię, Elcia.
A więc użył i zdrobnienia mojego imienia i słowa „kocham Cię". To było jedno z najlepszych słów jakie usłyszałam w całym swoim życiu. Nim się obejrzeliśmy, staliśmy już pod drzwiami domu. Nie pukając, bo mogłoby to obudzić Litwę, weszliśmy do domu. Tolys oczywiście spał jak zabity, nie dziwię mu się- W końcu było około 40 minut po czwartej nad ranem.
- Idziemy spać?- Szepnął Feliks.
- Tak, jasne.
Poszliśmy na górę, Feliks wskoczył do łóżka i poklepał miejsce obok siebie.
- Chodź Ela.
Położyłam się obok niego i próbowałam zasnąć. Nie udawało mi się to, wiec obróciłam się na drugi bok i wtuliłam w Feliksa. O dziwo zasnęłam po kilku sekundach.
*rano ( znaczy: PÓŹNIEJ rano)*
Budzik zaczął dzwonić. Feliks otworzył jedno oko i spojrzał na mnie. Uśmiechnęłam się, a on odwzajemnił uśmiech. Chciał wstać, ale byłam w niego tak wtulona (czyt. Byłam tak do niego przyczepiona), że nie mógł.
- Wstajemy?- Powiedział jeszcze niezbyt rozbudzony.
- A Ty czasami nie śpisz do 15:00?- Zachichotałam- Wiesz...słyszałam że Polacy tak robią.
- Mniejszość, a ja tylko czasami.
- Mhm, już Ci wierzę.
CZYTASZ
PolHun || Hetalia Poland & Hungary Story || PL (Zakończone)
FanficWszystko zaczyna się wiosennego poranka, gdy personifikacja Polski przechadza się po Warszawie. Kiedy wkracza w uliczkę, otoczoną głównie starymi kamiennicami, spotyka zapłakaną Węgry.